Killer Bee to wielkie latające skrzydło napędzane śmigłem. Jednak nie tak wielkie, aby nieść człowieka. Ale to akurat nie jest konieczne, bo obsługa tego cichego zwiadowcy siedzi – w zamyśle projektanta – bezpiecznie ukryta na lotniskowcu marynarki Stanów Zjednoczonych. Koncern Raytheon ściga się z innymi uznanymi rywalami w konkursie U.S. Navy i Marine Corps, który ma wyłonić nowe środki przeprowadzania zwiadu, być może zwiadu połączonego z eliminacją celów. Killer Bee ma groźnie brzmiącą nazwę – nie bez przyczyny. Niedawno Raytheon przeprowadził pokaz dla szych z sił zbrojnych i departamentu obrony USA. Spece z tej firmy w 45 minut rozstawili na piasku zestaw startowy i wystrzelili Killer Bee z rampy do zadania zwiadowczego. Przez cztery godziny kontrolerzy nadzorowali lot bezzałogowej maszyny, która w tym czasie była w pełnej komunikacji z systemami U.S. Army i Navy. Przed koncernem Raytheon wciąż jest zadanie wymiany silnika na odrzutowy, to jednak może poczekać, bo na razie wyniki są bardzo dobre, a najbardziej liczy się komunikacja i systemy pokladowe. Killer Bee, dobrze spisuje się w locie dzięki specyficznemu układowi skrzydeł, które sprawiają, że przypomina wielką płaszczkę. Killer Bee widzi równie dobrze w dzień i w nocy. Może kręcić filmy, także w podczerwieni, a nadto można go wyposażyć w środki rażenia sterowane przy pomocy pokładowego lasera. Zasięg nawet 100 mil. Inny groźny konkurent to ScanEagle firmy Boeing. h.k.
Nadlatuje zabójcza pszczoła
Killer Bee to bezzałogowy cichy zabójca, który wyśledzi każdy cel w dzień czy w nocy w promieniu ponad stu mil.03.11.2008·0·Przeczytasz w 1 minutę