Twierdzenie, jakoby na Księżycu mogły znajdować się szczątki dinozaurów, pochodzi z książki „The Ends of the World” wydanej w 2017 roku. Ostatnio zyskało duży rozgłos w mediach społecznościowych i serwisach popularnonaukowych. Temat wrócił po tym, jak jeden z użytkowników Twittera opublikował na swoim koncie fragment poświęcony gigantycznej kolizji sprzed 66 mln lat.
Peter Brannen, wielokrotnie nagradzany dziennikarz naukowy, w swojej książce pisze, że asteroida, która uderzyła wówczas w Ziemię była większa od Mount Everest, a jej lot był tak szybki, że drogę z wysokości przelotowej Boeinga 747 (ok. 14 km) do ziemi mogła pokonać w 0,3 sekundy.
W publikacji głos zabiera także geofizyk Mario Rebolledo, który mówi, że ciśnienie atmosferyczne tworzące się przed lecącą asteroidą prawdopodobnie było tak ogromne, że zaczęło tworzyć krater w ziemi jeszcze przed uderzeniem skały w ląd.
„Kiedy meteoryt dotknął ziemi, był całkowicie nienaruszony. Był tak masywny, że atmosfera nawet go nie zarysowała” – mówi Rebolledo w opublikowanym fragmencie.
“there’s probably little bits of dinosaur bone up on the moon” https://t.co/oJlhFKoUeN
— Klaus Stein (@Lapizistik) January 17, 2021
Autor książki wyjaśnia, że rzeczywiste wydarzenia nie mają porównania do hollywoodzkich wizji, które możemy podziwiać w licznych produkcjach. Nie było świetlistej kuli ognia, jak to sobie zwykliśmy wyobrażać, a raczej gigantyczny, pędzący z ogromną prędkością „pocisk”.
Brannen opisuje, że asteroida uderzając w Ziemię dosłownie „wybiła dziurę” w naszej atmosferze. „Gdy asteroida zderzyła się z Ziemią, na niebie nad nią, gdzie powinno być powietrze, skała wybiła w atmosferze dziurę do kosmicznej próżni” – pisze.
Wyrwa w atmosferze Ziemi spowodowała, że szczątki pozostałe po zderzeniu zostały wyrzucone na orbitę. Z fragmentami ziemi i skał, które przedostały się w przestrzeń kosmiczną, wymieszane mogły być „kawałki szczątków dinozaurów” – a część z tego mogła osiąść na powierzchni Księżyca.
Wszystko rozegrało się w ciągu sekundy lub dwóch od uderzenia – twierdzi Brannen. „Więc prawdopodobnie na Księżycu są małe kawałki kości dinozaurów” – dodaje dziennikarz, na co Rebolledo odpowiada: „Tak, prawdopodobnie”.
Na poparcie teorii wysuniętej w książce Brannena nie ma jak na razie żadnych dowodów, ale sama teza nie jest nowa. Już w 2014 roku w Philosophical Transactions of the Royal Society ukazały się badania fizyków z University of Kent w Wielkiej Brytanii, którzy twierdzili, że na Księżycu mogą znajdować się skamieniałości pochodzące z Ziemi.
Naukowcy uznali, że meteoryty znalezione na Ziemi, które powstały w wyniku uderzeń w Księżyc i Marsa, sugerują, że ciała kosmiczne regularnie „wyrzucają” skały, które mogą trafiać na powierzchnię innych planet lub ciał niebieskich. Fizycy postanowili sprawdzić, co by się stało, gdyby kawałek skały zawierający mikroskopijne skamieniałości z Ziemi został wystrzelony w kosmos i uderzył w powierzchnię Księżyca.
Zespół spróbował zasymulować warunki, w jakich skamieniałe okrzemki miałyby podróżować na Księżyc. Naukowcy sproszkowali skałę zawierającą te skamieniałości, a następnie zmieszali ją z wodą i zamrozili, aby odtworzyć meteoroid. Następnie wstrzelili go do worka z wodą za pomocą pistoletu gazowego.
Żadna ze skamieniałości nie przetrwała eksperymentu w idealnym stanie, a fragmenty skamielin były coraz mniej rozpoznawalne, wraz ze wzrostem prędkości pędzącej w kierunku Księżyca „skały”.
Ostatecznie autorzy badania stwierdzili, że istnieje prawdopodobieństwo, że na powierzchni naszego Księżyca mogą znajdować się pochodzące z Ziemi skamieliny. Ze względu na panujące na Srebrnym Globie warunki, jest szansa, że takie pozostałości byłyby niemal nienaruszone i mogłyby wiele powiedzieć nam na temat historii Ziemi i życia na naszej planecie.
Być może to kolejny powód, aby pospieszyć się z powrotem na Księżyc. Na szczęście już w 2024 roku na jego powierzchni ma stanąć dwoje astronautów NASA, w tym pierwsza w historii kobieta.