Myśl mniej, osiągniesz więcej. Tylko jak to zrobić?

Koniec z dyktaturą zimnej kalkulacji. Najlepiej zaufać intuicji, podejmowane w ten sposób decyzje zazwyczaj są najlepsze.
Myśl mniej, osiągniesz więcej. Tylko jak to zrobić?

„Zdarzają się w życiu chwile, gdy zbieramy się na odwagę i dokonujemy wyborów wbrew zdrowemu rozsądkowi i radom najbardziej zaufanych ludzi” – Howard Schultz

Jedna z linii lotniczych postanowiła pomóc swoim pilotom w podejmowaniu krytycznych decyzji. Rozdano im karteczki ze skrótem STAR od angielskiego: stop, think, analyze, respond – zatrzymaj się, pomyśl, przeanalizuj, działaj. Niestety, autorzy tego pomysłu trafili kulą w płot. „To dysfunkcyjna strategia, bo w warunkach zagrożenia piloci nie mają czasu, by rozstrzygać takie dylematy” – powiedział Gary Klein, który przez ponad dziesięć lat badał mechanizm podejmowania decyzji wśród pilotów, strażaków i ratowników medycznych.

Klein jeździł na akcje ze strażakami, obserwując, jak dowodzący gaszeniem pożaru w ciągu kilku minut podejmował decyzje, ratujące ludzkie życie. Klein zauważył, że ratownik zignorował wszystkie konwencjonalne zasady dotyczące podejmowania decyzji: nie rozmyślał nad najlepszym kierunkiem akcji, nie porównywał różnych możliwości, nie polegał na dedukcji ani analizie.

Co zatem pozwalało mu działać tak skutecznie? Klein ustalił, że strażak wybierał jakieś wyjście i automatycznie wyobrażał sobie prawdopodobny przebieg wydarzeń, jaki może nastąpić po wprowadzeniu decyzji w życie. Zmieniał plan, gdy sytuacja zaczynała odbiegać od wyobrażonej. Nawet jeśli kilkakrotnie w czasie jednej akcji zmieniał plan, to nigdy nie porównywał z sobą kilku rozwiązań. „Nie potrzebował najlepszego rozwiązania. Potrzebował takiego, które będzie skuteczne” – podsumowuje Klein. Jego obserwacje potwierdziły się także w innych przypadkach.

 

Nie myśl, gdy ratujesz życie

„To się po prostu widzi” – odpowiadały pielęgniarki oddziału noworodkowego Miami Valley Hospital, pytane przez Beth Crandall z zespołu Kleina o to, jak rozpoznają, że u dziecka zaczyna się rozwijać zakażenie. Naukowcom lakoniczne wyjaśnienia pielęgniarek nie mogły jednak wystarczyć. Stworzyli więc listę objawów, na jakie pielęgniarki zwracały uwagę: dziecko płakało często, a pewnego dnia zaczęło być ciche, brzuszek się lekko wzdymał itp. Okazało się, że połowa sygnałów alarmowych rozpoznawanych przez doświadczone pielęgniarki nie została wymieniona w żadnej literaturze medycznej. Odczucia wywodzące się z doświadczenia wygrały z twardą wiedzą z podręczników.

 

„Doświadczeni decydenci widzą świat inaczej niż nowicjusze. A to, co widzą, podpowiada im, co powinni zrobić. Ostatecznie intuicja opiera się na percepcji. Sformalizowane zasady podejmowania decyzji są przypadkowe” – podsumowuje Gary Klein. „Czasem wydaje nam się, że eksperci są przeciążeni informacjami, danymi, wspomnieniami, co spowalnia ich proces podejmowania decyzji, bo muszą przeanalizować wszystkie te treści. Tymczasem jest odwrotnie: kumulacja doświadczenia odciąża ludzi, sprawia, że działają szybciej” – dodaje.

Błyskawiczne decyzje są niezbędne także na polu bitwy. Czasem najskuteczniejsze są te sprzeczne z faktami i logiką. Generał pakistańskiej armii Sardar F. S. Lodi podczas wojny z Indiami w 1971 r. działał wbrew raportom z pola bitwy. Jego zachowanie przypomina nieco filmowych bohaterów, takich jak Rambo czy Kapitan Ameryka, którzy wbrew doniesieniom o tym, że oddział żołnierzy jest już nie do uratowania, pospieszyli im z pomocą i odnieśli sukces. Generał zignorował meldunki o ofensywie wroga i działając na podstawie niezrozumiałych dla intelektu przeczuć pospieszył z odsieczą kompanii, która według doniesień z frontu została całkowicie rozbita.

Akcja była szybka i skuteczna: okazało się, że kompania zdążyła się wycofać, zginęło tylko kilku żołnierzy, a oddziały wroga wcale nie posuwały się naprzód. „Pole bitwy zawsze pozostanie nieprzewidywalne i chaotyczne, przyporządkowując wojny raczej do sfery sztuki niż nauki. Dowódca o dobrej intuicji będzie w stanie przewidzieć przebieg bitwy, dostrzegać ukryte możliwości i rozwiązania” – napisał pułkownik S. K. Saini z Institute for Defence Studies and Analyses w periodyku „Journal for Defence Studies”.

Nie myśl, gdy kupujesz

Świadomie warto decydować o wyborze zapachu mydła. Poważniejsze wybory powierzmy przeczuciu – mówi prof. Ap Dijksterhuis, prowadzący Laboratorium Badania Nieświadomosci na Radboud University w Holandii. Jego badania mają zastosowanie w handlu i reklamie, pokazując, że analizowanie nadmiaru dostarczanych informacji zazwyczaj przegrywa z intuicyjnym podejściem do tematu.

 

Eksperymenty prowadzone przez Dijksterhuisa udowodniły, że świadomy wybór sprawdza się, gdy trzeba porównać kilka prostych parametrów, np. wybrać auto na podstawie zużycia paliwa, prędkości etc. Gdy kryteria wyboru się mnożą, najlepsze decyzje podejmują ci, których uwagę rozproszono. Takie celowe rozpraszanie uwagi przy dokonywaniu wyboru nie sprawdza się niestety w sytuacjach, gdy potrzebna jest konkretna wiedza, np. podczas egzaminów lub sprawdzianów. Wtedy intuicję trzeba jednak wesprzeć dogłębną wiedzą.

Kumulacja doświadczenia sprawia, że działamy szybko i odruchowo.

Kiedy mamy świadomie podjąć bardzo skomplikowaną decyzję, często w ogóle rezygnujemy z dokonywania wyboru. 

Gdy działasz pod presją czasu, nie potrzebujesz najlepszego rozwiązania, tylko skutecznego.

Wykazał to inny eksperyment Apa Dijksterhuisa, w którym naukowiec prosił uczestników o wytypowanie wyników meczów piłki nożnej. Najcelniejsze były typy ekspertów w tej dziedzinie, którzy decydowali nieświadomie. Wypadli lepiej niż eksperci, którym dano czas do namysłu i dodatkowe materiały (np. światowy ranking drużyn). Przeczy to popularnym radom nauczycieli: zanim oddasz kartkę z odpowiedziami, trzy razy sprawdź. Jak wynika z badań, aby zdobyć piątkę, najpierw należy zostać specjalistą w jakimś temacie, a potem warto zaimponować błyskawicznym udzielaniem odpowiedzi.

Naukowcy potwierdzili za to badaniami skuteczność sposobu podejmowania decyzji metodą „przespania się z problemem”. Ulrich Wagner, neuroendokrynolog z Uniwersytetu w Lubece, zadał studentom zagadkę, do której rozwiązania potrzebne było rozpoznanie ukrytego w niej kruczka. Najlepiej poszło tym uczestnikom, którzy w przerwie wykonywania zadania się zdrzemnęli. Zjawisko lepszego osądu sytuacji po okresie rozproszenia lub snu naukowcy określili mianem efektu nieświadomego myślenia.

 

Nie myśl, jeśli chcesz coś wymyślić

72 z 83 ankietowanych laureatów Nagrody Nobla przyznało, że bez intuicji nie udałoby im się osiągnąć sukcesu. Albert Einstein nazywał intuicję słuchem muzycznym w dziedzinie nauki. Swobodną grę pojęć uznawał za świetną drogę do nowych hipotez. Jedna z jego przygód przypomina rodzaj olśnień, których serialowy dr House doznawał podczas rozmów ze swoim przyjacielem Wilsonem. Podczas wykładu „Jak stworzyłem teorię względności”

 

wygłoszonego w Kioto w 1922 r. Einstein opowiedział, że jednym z momentów przełomowych była rozmowa, którą przeprowadził ze swoim przyjacielem Michele Besso. „Nagle zrozumiałem, gdzie leży klucz do problemu. Następnego dnia znów do niego przyszedłem, nawet nie mówiąc ››cześć‹‹, tylko ››dziękuję, rozwiązałem problem‹‹”. Podobnie działają twórcy – oni też czekają na olśnienie. „Nie da się usiąść i napisać świadomie piosenki. Co zrobisz? Narysujesz ją na wykresie?” – mówił Bob Dylan, autor hitu wszech czasów „Like a Rolling Stone”.

Podobnego zdania jest John Cleese, aktor i komik, członek grupy Monty Python. „Często nie wiemy, skąd przychodzą pomysły, ale pewne jest, że nie biorą się z naszych laptopów. Po prostu znienacka pojawiają się w głowie. Nie są wynikiem celowego, logicznego myślenia” – wyjaśnia Cleese.

O twórczej inspiracji, niezwiązanej z logicznym myśleniem, Guy Claxton napisał książkę „Hare Brain, Tortoise Mind”. Wyjaśnia w niej, że nasz logiczny mózg (mózg zająca) nie byłby w stanie wpaść na nowatorskie pomysły gdyby nie żółwi umysł, wolniejszy, mniej skoncentrowany, skłonny do zabawy i marzeń.

„Jeśli próbujesz coś wymyślić, używając zajęczego mózgu, będziesz wpadać w stare tory myślenia, odtworzysz to, co już znasz. Jedyny sposób na znalezienie nowego kierunku to stworzyć w umyśle przestrzeń, w której może się pojawić coś nowego” – pisze Claxton. Tę tezę potwierdzają badania Colina Martindale’a, psychologa z University of Maine. Przeprowadził on badanie, które nazwał „fazami inspirowania i opracowywania” procesu twórczego.

W pierwszej fazie wykorzystujemy otwartość na inspiracje i pomysły, w drugiej – skupienie i opracowywanie tych pomysłów. Wszyscy uczestnicy eksperymentu potrafili wprowadzić się w ten drugi stan, ale tylko osoby kreatywne umiały tak zrelaksować umysł, aby uruchomić wyobraźnię i zacząć marzyć. W dodatku ta druga grupa potrafiła „na zawołanie” przełączać się z jednego stanu w drugi. Claxton pisze o „nieświadomej inteligencji”, która aktywuje się, gdy umysł nie jest zaangażowany lub pracuje nad zupełnie innym zagadnieniem. Pomysły wyłaniają się z kreatywnej części umysłu, gdy skupiamy się na przypadkowych zajęciach, na przykład spacerujemy. „Pomysły powieści kryminalnych znajduję, zmywając. Jest to zajęcie tak głupie, że zawsze rodzi we mnie myśl o zabójstwie” – żartowała Agatha Christie.

Nie myśl, by być szczęśliwym 

„Myślenie może zabić” – pisze Marcin Fabjański, dziennikarz i filozof, we wstępie do książki „Stoicyzm uliczny”. Jako przykład podaje historię Timothy’ego O’Briena. Ten 51-letni Brytyjczyk, ojciec dwójki dzieci, był przekonany, że wytypował szczęśliwą szóstkę w lotto i wygrał niemal trzy miliony funtów. Kiedy stwierdził, że zapomniał wysłać kupon, zastrzelił się. Finał tej historii jest tragiczny – gdy znaleziono kupon, okazało się, że mężczyzna poprawnie wytypował tylko cztery, a nie sześć liczb.

 

„Gdyby nieszczęśnik nie pomyślał, iż wygrał majątek, a potem go stracił, pewnie żyłby spokojnie do dziś” – podsumowuje Fabjański. Wszystko z powodu aktywności sieci wzbudzeń podstawowych – struktury obejmującej środkowe obszary mózgu, w tym środkową korę przedczołową, płat ciemieniowy i tylną korę obręczy. Pobudza się ona, gdy nasz umysł wędruje, tworząc myśli w formie komentarzy, obrazów i ocen. W tym czasie mózg zużywa ponad 95 proc. dostępnej w danej chwili glukozy, a więc aktywność ta jest bardzo energochłonna.

„Niestety, często jest przyczyną doświadczanych trudności, związanych z rozpamiętywaniem, powracającymi myślami etc.” – mówi Renata Mizerska, trener, psycholog, współtwórca projektu Uwazni.pl. Alternatywą do tego sposobu myślenia jest praktyka uważności. Polega ona na rozwijaniu umiejętności skupiania uwagi na tu i teraz doznań i emocji zamiast na planowaniu i rozpamiętywaniu.

„W badaniu przeprowadzonym przez Normana Farba z uniwersytetu w Toronto zauważono, że u osób uczestniczących w treningu uważności aktywność sieci wzbudzeń podstawowych się zmniejszała. Z innych badań wiemy, że uważność pomaga redukować stres, reguluje emocje i wzmaga kreatywność” – zachęca Renata Mizerska.

 

Nie myśl, by zarobić

„Inwestorzy są jak bejsboliści, do których zbliża się piłeczka lecąca z prędkością 150 km/godz. Jeśli stracą czas na rozważanie decyzji, będzie za późno” – pisze Brett Steenbarger, psychiatra, autor książki „The Psychology of Trading”. Kiedy Warren Buffett inwestuje, nie zwraca uwagi na wiele rynkowych wskaźników, na których podstawie inni inwestorzy podejmują decyzje, unika spotkań i doradców, nie czeka na to, co zrobi rząd. Ufa tylko swojej intuicji i doświadczeniu. Dzięki temu może działać szybciej i sprawniej.

 

„Wall Street to jedyne miejsce, gdzie ludzie przyjeżdżają rolls-royce’ami, aby przyjmować rady od tych, którzy przyjechali tam metrem” – żartuje król nowojorskiej giełdy. Także Dariusz Miłek, jeden z najbogatszych Polaków, kieruje się własnym instynktem, choć stać go na najdroższych doradców. Gdy na miejscu targowiska w Lubinie, na którym, sprzedając buty, zaczynał swoją przygodę z biznesem, zbudował centrum handlowe Cuprum Arena, wielu pukało się w czoło: przecież ekskluzywne galerie handlowe mają rację bytu wyłącznie w dużych, bogatych miastach. Tymczasem to przedsięwzięcie wraz z terenami kupionymi pod galerie mające powstać w Kielcach, Inowrocławiu, Lesznie i Olsztynie wyceniane jest na 600 mln zł.

W 2011 r. Miłek był ósmym najbogatszym Polakiem według rankingu „Wprost”. Alden M. Hayashi na łamach „Harvard Business Review” pisze, że ankietowani przez niego szefowie amerykańskich korporacji nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób podjęli decyzje skuteczne, choć sprzeczne z logiczną analizą. Tak działał na przykład Ray Kroc, który kupił markę McDonald’s od braci o tym nazwisku.

„Nie jestem hazardzistą i nie miałem na to wystarczająco dużo pieniędzy. Ale czułem przez skórę, że powinienem to zrobić. To było jedno z tych nieświadomych odczuć w brzuchu. I po prostu wydawało się właściwe” – wspominał. Nagłe olśnienia często manifestują się właśnie takimi fizycznymi odczuciami. Howard Schultz zadrżał, gdy doznał kawowego objawienia, które stało się początkiem sieci Starbucks. Syn finansisty George’a Sorosa Robert napisał w książce o swoim ojcu, że przeczucia objawiają się u niego bólem pleców.

​Olśnienie znad ucha

Ważnym etapem olśnienia jest frustracja pojawiająca się nieco wcześniej. To mało atrakcyjny moment, dlatego nie znajdziecie go w opowieściach o Newtonie czy Archimedesie. Tymczasem to właśnie dzięki niemu decydujemy się spojrzeć na problem z nowej perspektywy. Neurobiolodzy wykazali, że nagłe olśnienie poprzedza równie nagły wzrost aktywności mózgu. 30 milisekund przed odkryciem następuje szczyt aktywności fal gamma w mózgu – najwyższej częstotliwości generowanej przez mózg.

 

Uważa się, że fale gamma pojawiają się, gdy neurony łączą się z sobą, tworząc nowe połączenie. Nowe połączenie umożliwia świadome postrzeganie danej sprawy w nowy sposób. Zanim powstaną, znajdują się na peryferiach umysłu, o których już w 1890 r. pisał ojciec psychologii William James. Według niego te peryferia to zdolność umysłu do zainteresowania się ideami nie w pełni ukształtowanymi. Nagłe olśnienia naukowcy nazywają efektem „Eureka”. Edward M. Bowden z Northwestern University wykazał, że jest on związany z aktywacją struktur w prawej półkuli mózgu.

Na początku lat 90. Mark Beeman z amerykańskiego National Institutes of Health badał osoby z uszkodzeniem w tej części mózgu. Wcześniej uznawano, że tacy pacjenci to szczęściarze, bo prawa półkula jest niemal zupełnie nieużyteczna. Neurolog Roger Sperry podczas odczytu na gali wręczenia Nagród Nobla w 1981 r. stwierdził, że prawa półkula nie tylko jest niepiśmienną niemową, ale jest także dyslektyczna, głucha na słowa, upośledzona pod względem wyższych funkcji poznawczych. Beeman odkrył jednak, że chorzy z uszkodzoną prawą półkulą mają problemy z nawigacją, poczuciem humoru czy metaforami. Badaczowi trudno było jednak ustalić, co wspólnego ze sobą mają te umiejętności. Już miał się poddać, gdy sam doznał efektu „Eureka”. Wpadł na pomysł, że prawa półkula robi to, czego on sam próbował dokonać: wyszukuje subtelne połączenia między pozornie niepowiązanymi zagadnieniami.

Jonah Lehrer w artykule na ten temat opublikowanym w „The Guardian” wyjaśnia: gdy Romeo stwierdza, że Julia jest słońcem, wiemy, że nie mówi, iż jest ona gigantyczną płonącą kulą wodoru. I wiemy to właśnie dzięki prawej półkuli. Obrazowe badania mózgu pozwoliły określić, gdzie w mózgu szukać olśnień. „Neuronalny korelat wglądu” – górny zakręt skroniowy poprzeczny przedni, niewielki kawałek tkanki mózgowej prawej półkuli, tuż nad uchem, staje się wyjątkowo aktywny tuż przed olśnieniem. Oddanie się snom na jawie utrudnia nasza kultura, która już w szkole uczy, że zawsze powinniśmy wyglądać na zapracowanych i nigdy nie wolno nam dać się przyłapać na zamyślonym spojrzeniu przez okno.

Podobnie jest z odruchowym bazgroleniem, choć tak robili m.in. Leonardo da Vinci i Thomas Edison, a badania dowiodły, że bezmyślne rysowanie zwiększa koncentrację, ułatwia zapamiętywanie i przyspiesza proces uczenia się. Nic się nie zmienia, gdy idziemy do pracy. „Współczesny etos biznesu narzuca przekonanie, że tylko tradycyjny sposób myślenia jest szybki, logiczny i celowy. Wszystkie inne sposoby wydają się niechlujne, amatorskie, bo przecież powinniśmy być zajęci oszczędzaniem czasu” – utyskuje John Cleese, recenzując książkę „Hare Brain, Tortoise Mind”. Badania i autorytety są jednak po stronie marzycieli i osób działających intuicyjnie. „Najlepiej podążać za instynktem, bez zbytniej refleksji” – radził Einstein.


  • Gdy angielski poeta i filolog Alfred Edward Housman wracał do domu po zakrapianym spotkaniu w londyńskim pubie Spaniards Inn, trzy gotowe, w pełni uformowane zwrotki wiersza po prostu pojawiły się w jego głowie. Nad czwarta, ostatnia zwrotka pracował miesięcy.
  • Howard Schultz, szef Starbucksa, doświadczył „efektu Eureka” podczas wakacji w Mediolanie, gdy poczuł, ze kawiarnie, w których godzinami pije się jedna kawę, przyjmą się w jego rodzinnych Stanach Zjednoczonych. Na szczęście nie zlecił badan rynku, które najprawdopodobniej wykazałyby, ze żaden Amerykanin nie będzie chciał zapłacić trzech dolarów za jedno espresso. Po prostu wiedział, ze dzięki temu pomysłowi jego kawiarnie Starbucks odniosą sukces.
  • W latach 50. Honda podbiła japoński rynek motocyklem o pojemności cm i zainteresowała się wejściem na rynek amerykański. Dilerzy w USA zniechecali jednak producenta do tego pomysłu, nie wróżąc mu sukcesu. Stany były krajem dużych aut, sprzedawano niewiele motorów, ich serwis był słabo dostępny. W dodatku nieco wcześniej porażkę na tym rynku poniosła Toyota. Mimo to Takeo Fujisawa, jeden z zarządzających Honda, postanowił zainwestować milion dolarów we wprowadzenie motorów na rynek amerykański. Nie oszacowano potencjalnych zysków, nie zdecydowano, jak długo Honda będzie próbowała podbijając USA. Z dzisiejszej perspektywy łatwo dowodzić, że była to dobra decyzja. Wtedy jednak wielu wydawała się irracjonalna, absurdalna i niebezpieczna.
  • Bezmyślności i nieodpowiedzialności Michaela Svedy zawdzięczamy odkrycie cyklamatu używanego do produkcji słodzików. Ten naukowiec pracował na University of Illinois nad lekami przeciwgorączkowymi. Wbrew wszelkim zasadom palił w pracowni papierosa. Odłożył go na chwilę na stół, a gdy potem wziął go do ust, poczuł słodki smak. Substancją, która zabrudziła filtr, był własnie cyklamat. „Bóg czuwa nad głupcami, dziećmi i chemikami” – powiedział w rozmowie z „New York Timesem”.

Dla głodnych wiedzy:

  • Malcolm Gladwell, „Błysk! Potęga przeczucia”, Znak, Kraków 2007 – Gladwell pisze o tym, że ludzie zbyt często starają się podejmować decyzje, kierując się racjonalnymi przesłankam