Złoto i diamenty? Mykeńczycy uznawali za symbol bogactwa coś, co pochodziło z Polski

O ile współcześnie moglibyśmy uznać złoto bądź diamenty za coś, co podkreśla nasz status materialny, tak mieszkańcy starożytnego świata mieli słabość do… bursztynów. Głos w tej sprawie zabrał prof. Janusz Czebreszuk, dyrektor Polskiego Instytutu Archeologicznego w Atenach.
Złoto i diamenty? Mykeńczycy uznawali za symbol bogactwa coś, co pochodziło z Polski

To właśnie w granicach dzisiejszej Grecji rozwijała się kiedyś cywilizacja mykeńska. Jej początki sięgają około 3700 lat wstecz, przy czym ówczesna kultura jest wciąż relatywnie słabo poznana. Ale nie oznacza to, iż nic na jej temat nie wiadomo. Jak wyjaśnia polski badacz, z zebranych informacji wynika, jakoby posiadanie bursztynu było wśród Mykeńczyków uznawane za wyznaczniki elitarnej pozycji w tamtejszym społeczeństwie.

Czytaj też: Grób rzymskiego gladiatora całkowicie zaskoczył archeologów. Było w nim znacznie więcej szczątków

Ci, będący de facto najstarszymi Grekami, przybyli na te tereny z własnymi zasobami bursztynu. Według Czebreszuka bursztyn mógł się tam pojawić z wiązką znaczeń religijnych, które dotyczyły go już na północy. Jednocześnie nie jest jasne, co dokładnie ta północ oznaczała, ponieważ pochodzenie Mykeńczyków nie jest do końca wyjaśnione. 

Co więcej, w Europe Środkowej w epoce neolitu również występowały obiekty odnoszące się do kultu Słońca, na przykład mające formę krążków z promienistymi zdobieniami. Nietrudno sobie wyobrazić, że bursztyn miał pełnić podobną funkcję, tj. symbolizować kultu związany z naszą gwiazdą. To z kolei prowadzi do konkluzji, w myśl której słabość Mykeńczyków do tego typu klejnotów była uzasadniona.

Mykeńczycy mieli wielką słabość do bursztynu. Wykonywana z niego biżuteria cieszyła się ogromną popularnością wśród tamtejszych elit

Bursztyn łączono między innymi z mocą odstraszania złych duchów, przechwytywaniem światła słonecznego czy też z długowiecznością. Nawet współcześnie jest uznawany za lek na pewne choroby i przypadłości, takie jak ból gardła. Posiadanie na przykład naszyjnika wykonanego z bursztynowych koralików było wielką sprawą, a jego właściciel mógł niejako uznawać się za “posiadacza” cząstek słońca.

Takie ozdoby zdecydowanie nie były dostępne dla każdego, o czym najlepiej świadczy fakt, że nie znajdowano ich w grobach zwykłych ludzi. Mówiąc krótko: wykopaliska archeologiczne poświęcone pochówkom z czasów mykeńskich odsłaniają bursztynową biżuterię umieszczaną w grobach ówczesnych elit. Co istotne, takie artefakty były przeznaczone zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn – nie tylko po śmierci, ale i za życia.

Czytaj też: Odnalazł starożytny skarb i zarobił na nim fortunę. Indiana Jones w prawdziwym życiu

Wyjątkowo fascynująca wydaje się przy tym informacja, że w dużej mierze bursztyn stosowany przez Mykeńczyków pochodził z regionu Morza Bałtyckiego. I choć Polski nie było wtedy jeszcze na mapie świata to właśnie stąd dostarczano bursztyn na południe Europy. Tradycja pozyskiwania polskiego bursztynu jest więc wyjątkowo długa i sięga tysięcy lat wstecz.