Fascynujące badania nad muzyką. Naukowcy odkryli wzór na muzyczne emocje

Naukowcy są świetni w spoglądaniu na pewne problemy z nowej perspektywy i nie inaczej było w przypadku muzyki. Aby wyciągnąć jak najbardziej miarodajne wnioski w tej sprawie wzięli pod lupę ponad pięćset utworów zaliczanych do muzyki jazzowej oraz klasycznej. 
Fascynujące badania nad muzyką. Naukowcy odkryli wzór na muzyczne emocje

Zastosowanie niecodziennego podejścia do tematu stanowiło element działań przedstawicieli Max-Planck-Institut für Dynamik und Selbstorganisation. Niemieccy badacze postawili sobie konkretny cel: ocenę tego, w jakim stopniu utwór muzyczny może budzić oczekiwania co do jego przebiegu. Okazuje się, że kompozycje różnych twórców mogą zdecydowanie się od siebie różnić.

Czytaj też: Rozwiązali jedną z najdziwniejszych tajemnic Internetu. Tego się nie spodziewali

Wyniki przeprowadzonych analiz trafiły na łamy Nature Communications. Podstawę tych badań stanowiła hipoteza, której autorem był przed laty Leonard Meyer. To właśnie on zaproponował, że oczekiwania względem muzyki oraz zaskoczenie wynikające z tego, co ostatecznie usłyszymy, mają ogromny wpływ na to, jakie emocje w nas wywoła dany utwór. 

Nasze mózgi są na tyle rozbudowane, że umożliwiają nam przewidywanie dalszego przebiegu utworów w oparciu o to, co zdołaliśmy do tej pory usłyszeć. To, czego oczekujemy – w zestawieniu z tym, co faktycznie usłyszymy – ma rzekomo bardzo duży wpływ na ostateczną ocenę poszczególnych dzieł. Wykorzystując naukowe podejście niemieccy naukowcy, których poczynaniami kierował Theo Geisel, doszli do intrygujących wniosków.

Badacze z Niemiec wykazali, że nasza słabość do niektórych utworów może być powiązana z ich cechami, na które świadomie niekoniecznie zwracamy uwagę

Jedna z funkcji zastosowanych przez członków zespołu badawczego mierzy, jak bardzo sekwencja tonów jest podobna do wcześniejszych sekwencji. W konsekwencji powstaje coś w rodzaju pamięci. W zależności od tempa jej osłabiania mamy różne stopnie trudności w odniesieniu do przewidywania kolejnych segmentów. Jak odnotowali autorzy badań, kiedy osłabianie przebiegało szybko, to kolejne fragmenty zapewniały więcej niespodzianek.

Co więcej, naukowcy zwrócili uwagę na pewien aspekt: limit czasowy, po przekroczeniu którego przewidywalność niemal całkowicie znika w krótkiej chwili. Ważne są też różnice czasów przejścia utworów. Te mogą trwać od kilku ćwierćnut do nawet stu. W przypadku improwizacji jazzowych czasy te są zwykle krótsze niż w przypadku muzyki klasycznej, co sprawia, że są one bardziej nieprzewidywalne.

Czytaj też: Fizycy zbadali superciężkie pierwiastki. W siedem tygodni schwytali 18 atomów

Nawet konkretni twórcy mieli i mają pewne schematy, których w mniej lub bardziej świadomy sposób się trzymali. W przypadku Bacha czasy przejścia wynosiły od 5 do 12 ćwierćnut, podczas gdy u Mozarta zakres ten obejmował od 8 do 22 ćwierćnut. Wniosek? Kompozycje Bacha zapewniają więcej zmienności i niespodzianek. Sam Geisel nawiązał do tej obserwacji w odniesieniu do swojej delikatnej niechęci do Mozarta, której w przeszłości nie był w stanie wyjaśnić. Teraz z pomocą przyszła mu nauka. Jak widać, naszą słabość do pewnych utworów bądź ich twórców może mieć czasami podłoże, z którego niekoniecznie zdawaliśmy sobie sprawę.