Skąd pomysł na budowę sieci górskich muzeów w Południowym Tyrolu?
Właściwie to większość z nich nie została zbudowana, a jedynie przekształcona przeze mnie w nowoczesne muzea poświęcone tematyce górskie. Wieloletnie doświadczenie pozwala mi mówić o sobie jako o kimś, kto doskonale czuje związek człowieka z górami. Ponadto przez lata zebrałem wiele eksponatów dotyczących historii alpinizmu, ludzi, kultur i wierzeń związanych z górami całego świata.
O stworzeniu muzeów myślał Pan jeszcze w trakcie wypraw.
Tak. Podczas pobytu na Antarktydzie myślałem o Juvalu. Wpadłem na pomysł przekształcenia swojego zamku w muzeum. Po powrocie do domu miałem już w głowie gotowy plan działania. Ze wszystkimi detalami. Na Grenlandii natomiast, w namiocie podczas burzy śnieżnej, wymyśliłem minimuzeum w Soldzie.
Czy poza pięcioma muzeami, które można odwiedzać w Południowym Tyrolu, planuje Pan otwarcie kolejnych?
Na pewno dzieło nie zostało jeszcze ukończone! Możliwe, że niebawem powstanie kolejne. Doradzam również różnym organizacjom w Szwajcarii i Wielkiej Brytanii, które planują utworzenie muzeów poświęconych górom w swoich krajach.
A które z już istniejących muzeów jest Pana ulubionym, i które poleciłby Pan turystom z Polski?
Z pewnością Firmian pod Bolzano jest najbardziej spektakularne i największe ze wszystkich. Ale jednym z moich ulubionych jest kameralne muzeum alpinizmu w Solda. Wiem, że odwiedzenie wszystkich pięciu muzeów może być ciężkie, ale na pewno warto spróbować. Każde jest zupełnie inne!
Kim pan jest dzisiaj? Alpinistą, pisarzem, farmerem?
Dziś przede wszystkim rolnikiem, ponieważ większość czasu poświęcam na organizowanie i prowadzenie swojej biofarmy pod zamkiem Juval. Wierzę w ideę samowystarczalności i codziennie udowadniam, że – przy mądrej gospodarności – do przeżycia wystarczy nam to, co sami wyhodujemy.
Czy to prawda, że w Tyrolu widział Pan yeti?
Kiedy wędrowałem przez prowincję Kham, pewnej nocy, usłyszałem dziwny odgłos w zaroślach. Pomyślałem, że to pewnie Tybetańczycy prowadzą swoje jaki. Spodziewałem się więc, że zaraz usłyszę towarzyszące im zazwyczaj w takich momentach dzwonki. Tymczasem nic takiego do moich uszu nie dotarło. Żadnych odgłosów ludzi. Nagle, na dosłownie ułamek sekundy, w zaroślach ukazało się coś czarnego i wielkiego. Po chwili zniknęło. Pomimo przerażenia podszedłem w tym kierunku. Na ziemi znalazłem odciski stóp. Wyglądały na ludzkie, ale zdecydowanie za duże, jak na człowieka. Uciekłem z lasu, zastanawiając się, co to mogło być. Przerażony, noc spędziłem w śpiworze. Tej samej nocy jeszcze zbudziły mnie krzyki ludzi. To Tybetańczycy znaleźli moje posłanie. Przerażeni, z pochodniami w dłoniach, zaczęli na mnie wrzeszczeć. Prawdopodobnie musieli wcześniej widzieć tego samego stwora, co ja i teraz mnie za niego uznali.
Kim zatem był potwór, którego Pan widział?
Poświęciłem tej zagadce wiele lat. Zorganizowałem kilka wypraw do Tybetu. Badałem mitologię tybetańską, rozmawiałem z ludźmi. Odpowiedź okazała się tak banalna, że aż zabawna. Potwierdził mi ją sam Dalajlama w jednej z naszych rozmów. Otóż Jego Świątobliwość powiedział, że widział yeti w zoo w Lhasie…
W zoo?
Tak! Legendarny yeti to nic innego jak niedźwiedź błękitny, który mieszka na Wyżynie Tybetańskiej. A yeti to po prostu jedna z nazw tego zwierzęcia.
Reinhold Messner – Alpinista, pisarz, fotograf. Wielokrotnie pierwszy – pierwszy zdobywca Mount Everest bez butli tlenowej na świecie, pierwszy kolekcjoner „Korony Himalajów”, czyli wszystkich czternastu ośmiotysięczników świata. Reinhold Messner urodził się 17 września 1944 r. w Brixen. Dorastał w Funes Valley w Dolomitach, studiował na Uniwersytecie w Padwie. Przemierzył pieszo Antarktydę, Grenlandię, Tybet oraz pustynie Gobi i Takla Makan. Napisał 50 książek, które zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Jest założycielem fundacji Messner Mountain Foundation (MMF) wspierającej ludzi gór oraz honorowym członkiem Royal Geographical Society i The Explorers Club w Nowym Jorku. Mieszka w zamku Juval w Południowym Tyrolu, gdzie stworzył samowystarczalną farmę ekologiczną i otworzył małą restaurację wyspecjalizowaną w mięsie z tybetańskiego jaka.