Starożytni Egipcjanie uznawali zwierzęta za swego rodzaju łączników między światem ludzi i bogów. Na przykład jastrzębie łączono z czczonym wtedy Horusem, podczas gdy koty utożsamiano z Bastet. Próbując zrozumieć, w jaki sposób i dlaczego mumifikowano gatunki inne niż nasz własny, archeolodzy wykorzystali tomografię komputerową. Dzięki niej szczegółowo przebadali znalezione szczątki.
Czytaj też: Wody Tamizy skrywały XVII-wieczną broń. To pamiątka po wielkiej tragedii
Skala zjawiska, jakim było mumifikowanie zwierząt, była naprawdę ogromna. Takim rytuałom poddawano miliony zwierząt, a jednym z nich okazał się pewien… krokodyl. Poza zgłębianiem sekretów starożytnego Egiptu, tego typu analizy mają także inny aspekt: dostarczają informacji na temat ówczesnego świata przyrody. Część gatunków poddawanych mumifikacji już nie istnieje, bądź zamieszkuje inne obszary, niż miało to miejsce w poprzednich epokach.
Dzięki tomografii komputerowej naukowcy dowiedzieli się, co skrywała mumia krokodyla ze starożytnego Egiptu
W przypadku krokodyli było podobnie jak w odniesieniu do kotów i jastrzębi. Kojarzono je z Sobekiem, czyli bóstwem odpowiedzialnym za wodę, armię i władzę królewską. Aby zyskać jego przychylność, Egipcjanie poddawali krokodyle mumifikacji, a następnie składali je w ofierze. W zamian – przynajmniej według starożytnych wierzeń – Sobek zapewniał mieszkańcom tego regionu dostęp do wody z wylewającego Nilu. Rzeka przy okazji nanosiła bogate w substancje odżywcze składniki, co miało dodatkowo korzystny wpływ na uprawę roli.
Same krokodyle bez wątpienia nie miały łatwego życia, wszak mumifikowano je, wykonywano z nich talizmany, a nawet wieszano nad drzwiami czy wykorzystywano ich skóry w formie ubrań. Co istotne, mumifikowane osobniki były zazwyczaj młode i niewielkich rozmiarów, co sugeruje, że specjalnie hodowano ja na tę okazję. Zebrane dowody sugerują wręcz, że wykorzystywana w tym celu infrastruktura była zaskakująco rozbudowana. Część zwierząt dożywała sędziwego wieku i pławiła się w zwierzęcych luksusach.
Na podstawie tomografii naukowcy doszli do wniosku, że zwierzęta te zabijano uderzeniami w głowę. Jedna z mumii, która znajdowała się na wystawie w Birmingham Museum and Art Gallery, ma 223 centymetry długości. Przeprowadzone obrazowanie wykazało, iż przewód pokarmowy tego osobnika był wypełniony małymi kamieniami. Takie obiekty nie trafiły tam jednak przypadkowo. Krokodyle mają w zwyczaju ich łykanie, co pomaga im w trawieniu pokarmu oraz ułatwia poruszanie się pod wodą.
Czytaj też: Szczątki dzieci i pradawne rytuały. To miejsce liczy 2500 lat
Poza tym archeolodzy dowiedzieli się, że osoby odpowiedzialne za mumifikację nie usuwały tym zwierzętom narządów wewnętrznych, co było powszechną praktyką w przypadku ludzi. Takie podejście miało na celu opóźnienie gnicia i rozkładu szczątków. Poza tym badacze dostrzegli pozostałości metalowego haczyka. Na tej podstawie zasugerowali, jakoby większe i starsze osobniki były chwytane na wolności z wykorzystaniem haczyków, na które nabijano na przykład ryby.