Osoby, które były reanimowane i udało się je odratować, często zgłaszają podobne doświadczenia: ich dotychczasowe życie miga przed oczami, pamiętne momenty wracają jak z odtworzenia, a oni czasem czują, że opuszczają ciało i patrzą na siebie z góry. Przeżywają tzw. doświadczenie śmierci (NDE), ale w zjawisku tym nie ma nic mistycznego. Da się je wyjaśnić naukowo, a wieloletnie badania uczonych z Uniwersytetu w Michigan w końcu mogą wyjaśnić tę zagadkę.
Czytaj też: “Zrestartowali” narządy 300 osób. Serca nie pochodziły od żywych
Badania przeprowadzone na czterech osobach podczas ich umierania wskazują na wybuch aktywności w ich mózgach po zatrzymaniu pracy serca. To może być przełom w naszym rozumieniu neurofizjologicznych mechanizmów doświadczenia śmierci. Szczegóły opisano w Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS).
Dr Jimo Borjigin z Uniwersytetu w Michigan, która od dekady zajmuje się tą tematyką, mówi:
Wiele osób uważało, że mózg po śmierci klinicznej był nieaktywny lub hipoaktywny, z mniejszą aktywnością niż w stanie czuwania. Nam udało się udowodnić, że zdecydowanie tak nie jest. Jeśli już, to jest znacznie bardziej aktywny podczas procesu umierania niż nawet w stanie czuwania.
Mózg wcale nie umiera w “ciszy”
Czym właściwie jest śmierć? Najprościej można ją określić jako moment, w którym serce nieodwracalnie przestaje bić, chociaż ostatnie badania wskazują, że to wyjątkowe uproszczenie. Okazuje się bowiem, że aktywność mózgu człowieka i wielu zwierząt może być kontynuowana sekundy, a nawet i godziny po zatrzymaniu akcji serca. Już w 2013 r. zespół dr Borjigin wykazał, że mózgi szczurów są świadome ok. 30 sekund po tym, jak ich serca przestają bić. To by oznaczało, że obowiązująca koncepcja życia i śmierci jest “przestarzała”.
Czytaj też: Kiedy świat “przestaje istnieć”, twój mózg wchodzi w nietypowy stan. To wcale nie objaw choroby
Mimo krążących od setek lat opisów ludzi, którzy przeżyli reanimację, nie poczyniono praktycznie żadnych postępów w naukowym rozumieniu momentu śmierci. Zespół dr Borjigin przejrzał dokumentację medyczną czterech osób, które znajdowały się w śpiączce, były sztucznie podtrzymywane przy życiu i nie miały żadnych szans na przeżycie. Naukowcy badali ich EEG (po wcześniejszej zgodzie rodzin) przed i po odłączeniu ich od respiratorów; podczas ostatniego wykrywalnego uderzenia serca i całkowitego ustania jakiejkolwiek aktywności mózgu. Wyniki były zaskakujące.
Sekundy po odłączeniu od respiratorów, mózgi dwóch pacjentów “rozbłysły” wybuchem aktywności neuronalnej tzw. fal gamma, trwającą do ostatniego uderzenia serca. Co ciekawe, podobna aktywność występuje w mózgach zdrowych osób, które starają się sobie coś przypomnieć, uczą się lub śnią. Niektórzy neuronaukowcy wiążą fale gamma ze świadomością, choć temat ten wciąż budzi kontrowersje.
Fale gamma mogą oznaczać, że różne regiony mózgu współpracują ze sobą, aby połączyć różne wrażenia sensoryczne (np. widok, zapach, dźwięk) w świadomość danego obiektu, np. potrawy, którą szczególnie lubimy. Odkrycie tych samych fal u umierających ludzi jest niespodziewane i sugeruje nieznany wcześniej mechanizm odtwarzający najważniejsze wydarzenia życia w ostatnich chwilach.
Dlaczego tylko dwie z czterech umierających osób, które badano, wykazały aktywność gamma? Zdaniem dr Borjigin wynika to z faktu, że u osób, u których odnotowano fale gamma, w przeszłości występowały napady drgawkowe, które mogły w pewien sposób przygotować ich mózgi do nienaturalnych rytmów.
Czytaj też: Psychodeliki wywołują efekty podobne do doświadczenia śmierci. Nie chodzi o “światełko w tunelu”…
Neuronaukowcy zaobserwowali także zwiększoną aktywność elektryczną w tzw. skrzyżowaniu skroniowo-ciemieniowo-potylicznym, czyli regionie mózgu zaangażowanym w świadomość. Podobnie dzieje się podczas marzeń sennych, mdłości czy halucynacji. To może być sygnał dla mózgu, by był przygotowany wejść w tryb “przetrwania”, z minimalną dostępnością tlenu. Już wcześniejsze badania wykazały, że w momencie śmierci mózgu, uwalnia on różne cząsteczki sygnalizacyjne i tworzy niezwykłe wzory fal mózgowych, które wydają się być ostatnim tchnieniem świadomości.
Zespół dr Borjigin zamierza kontynuować badania, nie tylko na większej grupie uczestników, ale także z udziałem innych ośrodków medycznych.