Na wstępie tego tekstu muszę powiedzieć, że będę opierał się bardziej na swoich doświadczeniach i intuicji niż na naukowej wiedzy i fachowej literaturze. Nie jestem psychologiem. Będę pisał o swoich przeczuciach i z wyjątkiem własnych doświadczeń nie mam materiałów do analizy, nie mam podstaw do twierdzenia w ten, a nie inny sposób.
Kiedy próbowałem podążać za swoimi marzeniami, sprawa wydawała mi się prosta. Wydawało mi się, że aby spełnić swoje marzenie, trzeba się dobrze przygotować, przewidzieć możliwe niebezpieczeństwa, odbyć specjalistyczne treningi, a potem wyruszyć w drogę. Przy prostych podróżach, podczas których nie było większych przeszkód, ten model się sprawdzał. Kiedy jednak próbowałem sięgnąć jeszcze dalej, kiedy wyruszyłem w rejony polarne: na Spitsbergen i Grenlandię, i zetknąłem się z białą pustką, sprawa stała się bardziej skomplikowana. Nie wystarczały już przygotowania, nie wystarczał racjonalny umysł. Największą przeszkodą była psychiczna niemoc, znoszenie bólu, pokonanie własnej słabości. W większej skali po raz pierwszy spotkałem się z tym na Grenlandii.
Byłem wtedy bliski zrezygnowania, prawie się załamałem. Aby przezwyciężyć trudności, zwłaszcza psychiczne, zacząłem się modlić i liczyć do tysiąca. Wyłączałem świadomy umysł i ciało było zdolne kontynuować wędrówkę, ale coś to ciało musiało prowadzić. Kiedy analizowałem swoje zachowanie w sytuacji zagrożenia życia, wielokrotnie okazywało się, że przeżycie nie zawsze zawdzięczam świadomemu i planowanemu działaniu. Nieraz nie ma czasu na podejmowanie świadomych decyzji. Wszystko dzieje się w mgnieniu oka, trzeba działać automatycznie. Myślę, że większość naszych codziennych zachowań to także decyzje w pewnym sensie automatyczne i niekontrolowane przez świadomy umysł. Nie zastanawiamy się przecież nad każdym użytym słowem, każdym wykonanym gestem. Oczywiście myślimy nad ogólnym sensem i kierunkiem naszych działań i wypowiedzi, ale jest to raczej plan ogólny niż szczegółowy.
Oprócz świadomości istnieje podświadomość, która steruje naszym życiem, czuwa nad nim i podsuwa nam rozwiązania. Na potrzeby własne i tego felietonu porównałbym świadomość do pamięci operacyjnej, w której dokonuje się analiza bieżących działań, a podświadomość do twardego dysku z zapisem wielu danych: wszystkich zdarzeń z naszego życia, odbytych dialogów, widzianych obrazów, usłyszanych dźwięków, poznanych ludzi. Oprócz tego są tam programy, czyli schematy, według których działamy. Dysk nagrywa obrazy, które widzą nasze oczy, dźwięki, które słyszą nasze uszy, ale intuicyjnie czuję, że zapis podświadomości można odtworzyć synchronicznie bądź asynchroniczne (każdy element osobno), bardziej lub mniej dokładnie. Danych jest naprawdę dużo i dostęp do nich jest utrudniony, ale pewnie w sytuacjach skrajnych jest możliwy. Prawdę mówiąc, nie znam technik ani procedur, które by taki dostęp umożliwiały. Tym niemniej taki dostęp jest możliwy.
Sam przeżyłem skrajną sytuację na Antarktydzie, kiedy nagle bez żadnego powodu znalazłem się na lekcji matematyki sprzed dwudziestu lat. I to było dosłowne przeniesienie w czasie. Byłem na tej lekcji, bałem się, czy nie zostanę wywołany do tablicy, czułem zapach kredy, słyszałem pytania i odpowiedzi, rozmowy, szmery. To było kompletne zanurzenie w tej szkolnej rzeczywistości. Nie żadna specjalna lekcja matematyki, ot, kolejna lekcja dotycząca pochodnych. Z żadnych powodów nie była warta zapamiętania bardziej niż jakakolwiek inna. To było tak, jakby pilot przesunął film na – powiedzmy – 11 253. klatkę z mojego życia.
Możemy się zastanawiać, w jaki sposób uzyskujemy dostęp do podświadomości i czy można na nią wpływać i nią sterować. Wydaje mi się, że odpowiedź jest twierdząca: tak, możemy mieć do niej dostęp, i tak, możemy nią sterować, ale droga ku temu jest daleka. Pomóc może literatura, internet, być może część czytelników ma własne doświadczenia w tej materii. Większość bez cierpliwości i wytrwałości jest mało skuteczna. W tej dziedzinie nic nie jest jeszcze pewne. Umysł można porównać do łódki, którą próbujemy wiosłować po rzece. Jeśli prąd jest zbyt silny, siła racjonalnych przekonań niewiele znaczy. Woda to myśli, którymi zasilamy naszą podświadomość, i klucz dostępu do niej i do ewentualnych zmian.
Schemat, czyli programy wgrane na nasz twardy dysk, to ważny element rozważań dotyczących podświadomości. W jaki sposób są one na ten twardy dysk wgrywane? Wydaje się oczywiste, że wpływ na to mają rodzice, nauczyciele, ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Zauważyłem, że dużą rolę odgrywają też nasze pierwsze doświadczenia. To, jak zachowujemy się w nowej sytuacji, jak ją rozgrywamy, staje się wzorcem na przyszłość. Zdaję sobie sprawę z dużego uproszczenia, ale w moim przypadku tak właśnie było. Dlatego rola naszych przewodników, nauczycieli jest ważna, ale chodzi bardziej o ich zachowania niż słowa. Moimi pierwszymi polarnymi nauczycielami byli Adam Kieres i Wojtek Moskal. Dzięki nim mam takie a nie inne podejście do podróży i bycia liderem, patrzę na siebie z dystansem i przymrużeniem oka, nie wyolbrzymiam tego, co udało mi się osiągnąć. Gdyby ich styl prowadzenia wyprawy i podejście do siebie były inne, pewnie przejąłbym to jako wzór.
Jeśli podświadomość odgrywa tak dużą rolę w kierowaniu bieżącymi działaniami, to jak to jest z zawartymi w niej sądami, formułami, schematami? Czy można mówić, że są one prawdziwe bądź fałszywe? Czy raczej skuteczne bądź nieskuteczne w radzeniu sobie z rzeczywistością? Może lepiej podzielić je na te wolne od strachu i wpływów zewnętrznych, które mogą prowadzić nas w zgodzie z własnym przeznaczeniem, i te podszyte strachem, które zniekształcają rzeczywistość i spychają nas na manowce. Z tych podszytych strachem mogą się rodzić demony, które niewiele mają wspólnego z nami i rzeczywistością, ale mogą bardzo zaszkodzić.
Warto wiedzieć:
Możemy się zastanawiać,czy mamy dostęp do podświadomości i czy można na nią wpływać i nią sterować. Wydaje mi się, że odpowiedzi są twierdzące: tak, możemy mieć do niej dostęp, i tak, możemy nią sterować,ale droga ku temu jest daleka.