Microsoft chyba chce nas do siebie zniechęcić. Tym razem udaje pomoc w odinstalowaniu Edge 

Microsoft Edge 10 lat temu zastąpiła doskonale znany Internet Explorer. Przeglądarka ta jest dostępna dla starszych wersji systemu Windows, poza tym ma swoje wydanie na Androida, dystrybucje Linuxa, iOSa i macOSa. Edge wykorzystuje silnik Blink na większości tych platform, pretendując do pierwszego miejsca na rynku przeglądarek. Po co więc Microsoft udaje, że chce nam pomóc w odinstalowaniu Edge?
Microsoft chyba chce nas do siebie zniechęcić. Tym razem udaje pomoc w odinstalowaniu Edge 

Jeśli spróbujesz się go pozbyć i wpiszesz w wyszukiwarce „Jak odinstalować Microsoft Edge”, pierwszym wynikiem jest strona pomocy technicznej firmy Microsoft

To prawda, gigant technologiczny chce nam pomóc odinstalować swoją przeglądarkę. No, przynajmniej pozornie, bo tak naprawdę chodzi mu jedynie o przechwalanie się na temat funkcji i ulepszeń Edge. Już na samym początku dostajemy zapytanie „Czy na pewno chcesz odinstalować Microsoft Edge?”. W kolejnym punkcie pojawia się natomiast masa informacji o funkcjach, których nie posiada przeglądarka Google. Na samym końcu, kiedy mamy nadzieję, że dostaniemy to, co po przyszliśmy, okazuje się, że na stronie nie została podana żadna informacja na temat dezinstalacji. 

Gdy zagłębimy się w temacie sposobów pozbycia się Edge, dowiemy się, że tylko użytkownicy z krajów Unii Europejskiej są w stanie tego dokonać. Wszystko to dzięki restrykcyjnym prawom obowiązującym na terenie wspólnoty, natomiast całą resztę świata czeka poszukiwanie specjalnie zaprojektowanych programów do takich zadań, które jednak mogą być równie niebezpieczne, o czym zapewne każdy dobrze wie.

Cała ta sytuacja jest w zasadzie smutna i stawia Edge w złym świetle. Tymczasem jest to naprawdę dobra przeglądarka, a jednymi z jej dużych zalet jest zintegrowany Copilot czy asystent zakupowy. Tego typu pomoce naprawdę ulepszają doświadczenia z użytkowania przeglądarki. Mniej znanymi, ale wciąż wartymi uwagi są funkcje, takie jak Designer, karty pionowe czy wbudowana sieć VPN. Należy również pamiętać o mocno rozwijanym czytaniu na głos stron czy o wprowadzonej niedawno nowości, za którą trzymam kciuki, czyli o Game Assist. 

Wystarczy sprawdzić sobie te dodatki, by znaleźć coś pomocnego dla siebie. Dlatego właśnie jest to takie dobijające, gdy widzi się, do jakich sztuczek zniża się Microsoft, choć to tak naprawdę nie pierwszy raz. Jakiś czas temu głośno było na temat wyszukiwarki Bing, która udawała Google i dopiero po reakcji użytkowników Microsoft wycofał się z kontrowersyjnego projektu. Za to teraz mamy fałszywe przewodniki usunięci przeglądarki, które również nie ocieplają wizerunku.