Tikal, wielkie miasto Majów, było ważnym ośrodkiem leżącym na północy dzisiejszej Gwatemali. Jego rozkwit nastąpił około 1200 lat temu. Jak na tamte czasy, stanowiło prawdziwą metropolię. Liczyło aż 60 tysięcy mieszkańców.
Korzystali oni z wszelkich udogodnień ówczesnej cywilizacji. Poruszali się po utwardzonych drogach i placach. Odwiedzali świątynie i pałace. Żywność dostarczali im rolnicy uprawiający okoliczne pola.
Dziś pozostałości Tikalu porasta tropikalny las. Badacze z Uniwersytetu Cincinnati postanowili zbadać tamtejszą roślinność. Oczywiście nie współczesną, ale to, co rosło w czasach Majów ponad tysiąc lat temu. W tym celu poddali analizie DNA pyłki roślin w osadach ze stawów wokół pałacu i świątyń. Wykorzystali do tego nową metodę sekwencjonowania. Działa ona nawet przy małej ilości materiału do analizy – co jest istotne, ponieważ z czasem DNA ulega rozkładowi i do badań pozostają tylko jego niewielkie fragmenty.
Miasta Majów były zielone jak oazy
Z analiz wynika, że Tikal było kiedyś bujną oazą. Zielone musiało być również otoczenie zbiorników wodnych, zlokalizowanych w samym sercu miasta. Rosło tam kilkadziesiąt gatunków traw, pnączy, roślin kwiatowych oraz drzew.
– Poza centrum miasta większość terenów zajmowały drzewa i uprawy. Prawie każdy dom otaczał spory ogród. Prawdopodobnie większość tego, co jedli ówcześni mieszkańcy, rosło w mieście lub jego bezpośredniej okolicy – mówi prof. Nicholas Dunning, geograf i jeden z autorów pracy. – W niczym nie przypomina to współczesnych miast – dodaje.
Z jednym wyjątkiem. – Niemal całość centrum miasta była brukowana. To musiało oznaczać upał podczas pory suchej – mówi paleobotanik, prof. David Lentz, jeden z autorów pracy opublikowanej w „Nature Scientific Reports”. – Zielone tereny przy zbiornikach wodnych przynosiły ulgę w gorące dni, na pewno też zachęcały do spacerów.
Co sadzili Majowie w parkach?
Badaczy ciekawiło, czy Majowie, jak my, lubili widok zieleni i cenili ulgę, jaką przynosi cień. Może byli ludem praktycznym i uprawiali w parkach warzywa i owoce? A może parki miały tylko cieszyć oko i uprawiano w nich rośliny ozdobne? Może lecznicze zioła lub rośliny służące do rytuałów?
Odpowiedź była zaskakująca. Ani jedno, ani drugie. Brzegi zbiorników wodnych porastały naturalnie występujące w tropikalnych lasach drzewa, dochodzące do trzydziestu metrów wysokości. W osadach odkrywano głównie ślady Brosimum alicastrum, drzewa z rodziny morowowatych, które po dziś dzień jest dominującym gatunkiem w lasach Gwatemali.
Krótko mówiąc – w miejskich parkach nie uprawiano niczego. Pozwalano po prostu rosnąć drzewom. Nie wyklucza to oczywiście, że zbierano tam owoce i zioła.
Czy parki chroniły wodę?
– Tikal leży w dość surowym klimacie. Trudno jest przeżyć, jeśli nie ma deszczu przez pięć miesięcy w roku. Zbiorniki wodne były źródłem życiodajnej wody. Najłatwiej było je chronić nie wycinając drzew i pozostawiając święty gaj – mówi prof. Lentz.
Inne gatunki, jakie znajdowali badacze w osadach, zostały prawdopodobnie przyniesione przez ptaki wodne. Były wśród nich dzikie cebule, figi, dzikie wiśnie i dwa gatunki traw występujące w bezpośredniej okolicy miasta.
Zieleń jednak nie zawsze pomagała chronić wodę. Badacze odkryli w osadach ze zbiorników ślady zakwitów sinic. To oznacza okresy gorących lat, gdy woda się nagrzewała, a miasto zapewne musiało cierpieć z powodu suszy.
Kto mógł wchodzić do parków?
Czy parki w Tikal były publiczne – trudno orzec. Badacze nie wiedzą, czy służyły tylko władcom i kapłanom, czy też wszystkim mieszkańcom.
Dunning twierdzi, że jak na nasze czasy parki były miniaturowe. Miały bowiem zaledwie kilkadziesiąt na kilkadziesiąt metrów. Niemniej musiały wyraźnie odznaczać się na tle budowli. Naukowiec stawia hipotezę, że mogły odgrywać także inną rolę. – Majowie byli kulturą osadzoną w lasach, a ich kosmologia obejmowała wiele elementów z nimi związanych. Na przykład uważano, że niektóre drzewa podtrzymują sklepienie niebieskie – mówi Dunning.
– Obecność takich drzew wokół zbiornika wody była szczególnie mocnym symbolem, rodzajem kosmosu w miniaturze – dodaje badacz.
Źródło: University of Cincinnati