Mgławica Koński Łeb znajdująca się nieco poniżej gwiazdy Alnitak w Pasie Oriona została odkryta już w 1888 roku. Od tego czasu dzięki swojemu unikalnemu wyglądowi jest jednym z najpopularniejszych obiektów nocnego nieba zarówno dla astronomów, jak i miłośników astronomii.
Czym innym jest jednak zaobserwować zarys końskiego łba w mgławicy, a czym innym zobaczyć szczegóły jego „grzywy”. Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba przyjrzał się ostatnio nie tylko całej mgławicy, ale także skupił się na badaniu samego „czubka głowy konia” w zakresie średniej i bliskiej podczerwieni.
Do wykonania tych spektakularnych zdjęć naukowcy wykorzystali aż 23 różne filtry. Połączenie danych zebranych w poszczególnych pasmach promieniowania pozwoliło osiągnąć wprost spektakularną rozdzielczość. Na zdjęciach naukowcy zarejestrowali nawet promieniowanie emitowane z ziaren pyłowych o średnicy mniejszej niż 20 nm. Wśród nich znajdują się niezwykle interesujące wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne.
Czytaj także: Mgławica Koński Łeb. Co widać przez teleskop? Czerwony blask pyłu
Warto pamiętać, że obiekt, który widzimy na zdjęciu, oddalony jest od nas o blisko 1300 lat świetlnych. Stanowi on element niezwykle złożonego kompleksu obłoków molekularnych w gwiazdozbiorze Oriona. Mnóstwo tam zarówno pyłu, jak i gazu. O ile jednak w zakresie promieniowania widzialnego Koński Łeb jest ciemną plamą na tle rozświetlonej mgławicy, o tyle w zakresie promieniowania podczerwonego, ta sama struktura jest rozświetlonym, gęstym obłokiem.
Obłok ten sam nie skrywa w sobie żadnego źródła światła. To, co widzimy na zdjęciach to światło emitowane przez grupę młodych, masywnych i niezwykle gorących gwiazd kompleksu Sigma Orionis odbite od pyłu tworzącego Koński Łeb.
Owszem, w samej mgławicy, która nie jest niczym innym, jak lokalnym zagęszczeniem materii, która zapada się pod wpływem własnej grawitacji, także znajdują się młode, dopiero powstające gwiazdy całkowicie przesłonięte przed nami gęstą otoczką pyłową, jednak to promieniowanie gwiazd znajdujących się na zewnątrz „łba” dominuje cały obraz.
Intensywne promieniowanie ultrafioletowe emitowane przez masywne gwiazdy Sigma Orionis prowadzi tutaj do procesu zwanego fotodysocjacją. Oznacza to, że pod jego wpływem dochodzi do rozpadu związków chemicznych tworzących mgławicę. Analogicznie, gaz znajdujący się w mgławicy ulega jonizacji i stopniowo odparowuje.
Czytaj także: Teleskop Euclid zadebiutował. Te zdjęcia są po prostu fenomenalne!
Tutaj warto przyjrzeć się zdjęciom pokazującym w niespotykanej dotąd rozdzielczości sam czubek końskiego łba. Na oświetlonej krawędzi mgławicy można dostrzec niezwykle skomplikowaną sieć włókien złożonych z pyłu i gazu, które stopniowo ulegają procesom fotodysocjacji i fotoparowania.
Zdjęcia stanowią jednak dopiero początek badania tego obszaru. Teraz na podstawie zebranych przez teleskop Jamesa Webba danych, naukowcy chcą na nowo przeanalizować promieniowanie światła docierającego do nas z mgławicy. Pozwoli nam to poznać nie tylko skład chemiczny gazu i pyłu, ale także rozmiary i ruch ziaren pyłowych. Wszystkie te informacje wkrótce pozwolą nam zrozumieć, jak zmieniają się takie mgławice i jak odchodzą w przeszłość, odsłaniając skrywające się w ich wnętrzu młode gwiazdy.