Fragmenty tej kosmicznej skały znaleziono bowiem w okolicach miastach Tatawin, znanego również jako Foum Tatahouine. I choć w pierwszej połowie XX wieku nie było ono szczególnie znane, to wszystko zmieniło się wiele lat później, gdy George Lucas kręcił tam kilka części Gwiezdnych Wojen. Pustynne krajobrazy Tunezji miały odwzorowywać ekstremalną planetę Tatooine, której cechą wyróżniającą było orbitowanie wokół nie jednej, lecz dwóch gwiazd.
Czytaj też: Astronauci przetestowali księżycową windę. Zaraz, co?
Wróćmy jednak do tunezyjskiego meteorytu. Ten okazał się pochodzić z początkowych etapów formowania naszego układu, co oznacza, iż stanowi potencjalne źródło informacji na temat warunków panujących tutaj przed miliardami lat. Ekspertyzy tego obiektu wykazały, że chodzi o rzadki rodzaj achondrytu znany jako diogenit. Za znaleziskiem stali francuscy żołnierze, którzy zebrali ponad 10 kilogramów materiału i wysłali je do Paryża.
Diogenity pochodzą spod powierzchni planetoid, dlatego naukowcy mogą wykorzystywać je do poznawania tajemnic tych obiektów. Tatahouine, podobnie jak inne diogenity, zawiera kryształy o wielkości nawet 5 milimetrów, a szczególną uwagę zwracają ciemne żyłki przecinające próbkę. Takie struktury powstają w wyniku działania wysokich temperatur i ciśnień, które są generowane na skutek kolizji z udziałem planetoid.
Meteoryt nazwany Tatahouine został znaleziony przez francuskich żołnierzy w 1931 roku na tunezyjskiej pustyni, gdzie później kręcono Gwiezdne Wojny
Wspomniane żyłki oraz struktura ziaren piroksenu sugerują, jakoby fragment meteorytu został dawniej poddany działaniu ciśnienia dochodzącego do 25 gigapaskali. To ogromna wartość, a żeby sobie to uświadomić, wystarczy wspomnieć, że na dnie Rowu Mariańskiego ciśnienie wynosi około 0,1 gigapaskala. Pokazuje to, jak potężne musiało być uderzenie, w wyniku którego powstała próbka znaleziona w 1931 roku na tunezyjskiej pustyni.
Dzięki szczegółowym badaniom naukowcy doszli do wniosku, iż diogenity takie jak Tatahouine pochodzą z obiektu znanego jako Westa. Takim mianem określa się sporych rozmiarów planetoidę poruszającą się po orbicie między Marsem a Jowiszem. Klasyfikuje się ją jako drugą przedstawicielkę pasa planetoid, zarówno pod względem rozmiarów, jak i masy. Ustępuje ona jedynie innemu ciału, znanemu jako Ceres. Jako że fragmenty Westy mogą mieć nawet 4 miliardy lat, to są niczym kapsuła czasu zawierająca dane dotyczące struktury Układu Słonecznego z okresu kilkuset milionów lat po jego narodzinach.
Czytaj też: Zdumiewające! Fale sejsmiczne widoczne w dysku odległej galaktyki
Niedawno przeprowadzono badania poświęcone 18 diogenitom, którymi objęty został także meteoryt Tatahouine. Wszystkie próbki pochodziły z Westy, a członkowie zespołu badawczego skorzystali z tzw. radiometrycznego datowania metodą argonową. W ten sposób byli w stanie oszacować wiek próbek, co osiągnęli poprzez analizy dwóch różnych izotopów. Jako że stężenie konkretnego izotopu argonu rośnie wraz z wiekiem w określonym tempie, to można na tej podstawie określić wiek próbki poprzez porównanie stosunku między dwoma różnymi izotopami. Ostatecznie członkowie zespołu badawczego uznali, że około 3,4 mld lat temu doszło do bardzo silnego uderzenia, w wyniku którego od Westy oddzieliło się wiele mniejszych fragmentów. Te z czasem zaczęły opadać na Ziemię, tak jak to było w przypadku meteorytu Tatahouine.