Niemal natychmiast w sieci pojawiły się liczne nagrania i zdjęcia z kamer samochodowych, z monitoringu i innych rejestratorów, które akurat przypadkiem skierowane były w niebo.
Nie ma chyba osoby, na której zobaczenie zjawiska meteoru nie robi żadnego wrażenia. Zachwyt takim nieprzewidywalnym zdarzeniem jest tym większy, im jaśniejszy jest meteor. Sobotni przypadek zaobserwowany nad zachodnią Europą jest jednak ciekawszy z jeszcze jednego powodu. Otóż bolid, który rozświetlił nocne niebo, miał nietypową niebiesko-zieloną barwę.
Czytaj także: Astronauta sfotografował meteor od góry. Tak “spadająca gwiazda” wygląda z orbity
Jak donosi Europejska Agencja Kosmiczna, kula ognia została zarejestrowana przez kamery należące do agencji i zainstalowane w Cáceres w Hiszpanii o godzinie 23:46 polskiego czasu. Wkrótce potem przedstawiciele agencji poinformowali także, że obiekt, który wszedł w atmosferę Ziemi, był w rzeczywistości fragmentem komety. Szacuje się, że w momencie wejścia w atmosferę naszej planety poruszał się z prędkością 160 000 km/h. Po przelocie najpierw nad terytorium Hiszpanii, następnie nad terytorium Portugalii najprawdopodobniej fragment uległ dezintegracji i spłonął nad Oceanem Atlantyckim kilkadziesiąt kilometrów nad powierzchnią oceanu.
Z uwagi na to, że jednak żyjemy już w trzeciej dekadzie XXI wieku, jasny meteor nie uszedł uwagi tysięcy ludzi, którzy mieli na podorędziu swoje smartfony, kamery samochodowe i aparaty fotograficzne. Dzięki nim niemal natychmiast w sieci powstała bogata galeria zdjęć i nagrań niespodziewanego gościa z przestrzeni kosmicznej.
Z uwagi na to, że meteor widziany był z odległości setek kilometrów od faktycznej trajektorii lotu przez atmosferę, był on widoczne dla naprawdę dużej grupy obserwatorów. Doskonale widać to na nagraniach poniżej.
Warto tutaj pamiętać, że to nie sam obiekt wpadający w atmosferę świeci tak jasno. Światło widziane z powierzchni Ziemi emitowane jest przez powietrze rozgrzane wskutek tarcia przez przelatujący przez atmosferę obiekt.
W większości przypadków zjawisko meteoru trwa zaledwie kilka sekund, po których obiekt wchodzący w atmosferę spala się w atmosferze. Od czasu do czasu jednak w górne warstwy atmosfery wchodzi większy fragment planetoidy czy komety, który jest w stanie dłużej przetrwać w atmosferze, zanim ulegnie całkowitemu zniszczeniu. Mamy wtedy do czynienia ze zjawiskiem naprawdę jasnego meteoru, tzw. bolidu, który jest w stanie przebyć nawet kilkaset kilometrów, zanim ulegnie dezintegracji. Takie zjawisko zwykle widoczne jest nad obszarem nierzadko rozciągającym się nad kilkoma krajami na powierzchni Ziemi.
Barwa meteoru skrywa niezwykle ciekawe informacje
Choć większość kosmicznych skał wpadających w ziemską atmosferę nie dociera do powierzchni naszej planety i wyparowuje jeszcze kilkadziesiąt kilometrów nad powierzchnią Ziemi, to wciąż po barwie meteoru jesteśmy w stanie uzyskać informacje o jego składzie chemicznym.
Czytaj także: Meteor z hukiem eksplodował nad Norwegią. Trwa poszukiwanie jego fragmentów [WIDEO]
Nietypowy jasnoniebieski, tudzież zielonkawy kolor bolidu znad Portugalii wskazuje, że w tym przypadku doszło do spalania magnezu. Magnez natomiast naukowcy znajdują w meteorytach takich jak np. pallasyty, w których można znaleźć oliwiny, czyli kryształy krzemianu magnezu i żelaza.
Naukowcy wciąż nie są pewni, gdzie powstają pallasyty, które spadają na powierzchnię Ziemi, ale jedna z teorii mówi, iż mogą się one tworzyć we wnętrzach masywnych planetoid, na styku metalicznego jądra i płaszcza bogatego w oliwiny. To cenna informacja, bowiem badając takie obiekty, możemy z jednej strony zajrzeć do wnętrza planetoid, a z drugiej badać materię taką, jaką była ponad 4 miliardy lat temu, na wczesnym etapie formowania się Układu Słonecznego. Tym razem jednak najprawdopodobniej żaden fragment nie dotarł na powierzchnię Ziemi i raczej nie będziemy mieli okazji dowiedzieć się więcej o jego pochodzeniu.