Meteor nad Nowym Jorkiem. Ludzie chwytali za telefony

Wbrew temu co na co dzień nam się wydaje, nie jesteśmy sami w przestrzeni kosmicznej. Nie mówię tu oczywiście o obcych cywilizacjach, a o tym, że między planetami Układu Słonecznego latają razem z nami miliardy mniejszych i większych skał, które czasami, przypadkiem zderzają się, a to z Marsem, a to z Księżycem, a to — w końcu — z Ziemią. Kilka dni temu mieli okazję doświadczyć tego mieszkańcy Nowego Jorku.
Meteor nad Nowym Jorkiem. Ludzie chwytali za telefony

Mówi się, że codziennie na powierzchnię Ziemi spada kilkadziesiąt ton kosmicznych skał. Większość z tego to drobiny, które tuż po wejściu w ziemską atmosferę spalają się wskutek tarcia i nawet nie zbliżają się do powierzchni Ziemi. Od czasu do czasu w atmosferę planety wejdzie nieco większa skała o średnicy kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu metrów. W zależności od charakterystyki obiektu są one w stanie spowodować zjawisko bolidu, niezwykle silnego i długiego meteoru przecinającego całe niebo. Nieliczne skały są nawet w stanie przetrwać lot przez atmosferę i dotrzeć do powierzchni naszej planety.

Warto jednak te wszystkie skały umieścić w pewnym kontekście. Większości obiektów tego typu nikt nawet nie zauważy. Jakby nie patrzeć, ponad 70 proc. powierzchni Ziemi zajmują morza i oceany i to nad nimi i do nich spadnie większość meteorów. Lądy także nie są równomiernie zamieszkane, przez co część skał wchodzi w atmosferę ziemską nad obszarami względnie niezamieszkanymi. Prawdziwym wyjątkiem jest zatem pojawienie się jasnego meteoru nad obszarem miejskim, nie mówiąc już o dużych metropoliach, w których znajdują się miliony ludzi.

Czytaj także: Pod piaskami pustyni może skrywać się gigantyczny meteoryt. Naukowcy szukają go już od ponad stu lat

Jeżeli jednak coś jest mało prawdopodobne, to wciąż jest prawdopodobne.

16 lipca 2024 roku jasny i głośny meteor wpadł w atmosferę ziemską niemal dokładnie nad Manhattanem, gdzie został uwieczniony za pomocą smartfonów i kamer wielu ludzi. Doniesienia medialne wskazują, że huk i wstrząsy spowodowane przez tę kosmiczną wizytę były odczuwalne w całym Nowym Jorku i w pobliskim New Jersey.

Czytaj także: Kawałek skały z kosmosu „wylądował” w Wielkopolsce. Z jednego powodu jest to unikat na skalę światową

Warto zwrócić uwagę na to, że mieliśmy do czynienia z meteorem na tyle jasnym, że był widoczny na tle jasnego, dziennego nieba. Gdy obiekt stał się widoczny, znajdował się na wysokości 80 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Ostatecznie jednak miał ulec dezintegracji na wysokości ok. 25 km, mniej więcej nad Statuą Wolności. Z uwagi na to, że wiele osób znajdujących się w tym czasie w Nowym Jorku dostrzegło nietypowe zdarzenie i próbowało uzyskać informacje na temat jego pochodzenia u przedstawicieli służb. Konto NASA Meteor Watch na Facebooku przekonuje jednak, że o ile NASA śledzi trajektorię lotu niebezpiecznych planetoid, to skały takie jak ta nie stanowią jakiegokolwiek zagrożenia dla mieszkańców Ziemi, przez co nikt ich szczególnie nie śledzi. W tym przypadku mówimy o obiekcie, który mógł mieć kilkadziesiąt centymetrów średnicy, a przez to takim, który być może jest w stanie na chwilę rozświetlić się na niebie, ale nigdy do powierzchni Ziemi nie dotrze.