Meta nie chce, żebyśmy uniemożliwili jej szkolenie sztucznej inteligencji na naszych danych
Meta intensywnie rozwija swój model sztucznej inteligencji, by konkurować z gigantami w tej branży. Oczywiście nie ma w tym niczego dziwnego, podobnie jak w tym, że do szkolenia swojej sztucznej inteligencji wykorzystywać będzie nasze posty na Facebooku. Ta informacja raczej nie jest dla nikogo zaskoczeniem, zwłaszcza że Meta i prywatność jakoś nigdy nie szły ze sobą w parze. Czy da się zrezygnować z udostępniania własnych danych na rzecz szkolenia SI? Da się, ale jest to naprawdę bardzo trudne.
Czytaj też: Google Play zaczyna wyróżniać aplikacje, które dają nam większą kontrolę nad naszymi danymi
Jestem z użytkowników X, Tantacrul, pokusił się o opisanie wszystkich kroków, które trzeba podjąć, by powiedzieć Meta „nie”. Jeśli na tym etapie myślicie, że chodzi po prostu o zalogowanie się na Facebooka, kliknięcie odpowiedniej sekcję i zaznaczenie jakiegoś pola, to srogo się mylicie. Meta ewidentnie skomplikowała cały proces, jak tylko mogła i muszę przyznać, że kiedy na to patrzę, samej odechciewa mi się wykonywania tych wszystkich czynności.
Czytaj też: WhatsApp znalazł sposób na zbyt wiele nieprzeczytanych wiadomości. Tylko czy to na pewno pomoże?
Zapewne właśnie o to chodzi. Meta liczy, że biorąc pod uwagę skomplikowanie procesu, większość użytkowników po prostu to zaakceptuje i przejdzie do porządku dziennego z kolejnym sposobem wykorzystywania ich danych. Jak więc wygląda rezygnacja ze szkolenia SI przy pomocy naszych postów?
- W pierwszym kroku musimy znaleźć powiadomienie od firmy, w którym pojawia się informacja: „planujemy dla Ciebie nowe funkcje SI. Dowiedz się, jak wykorzystujemy Twoje dane”. W powiadomieniu nie ma co prawda żadnych instrukcji, ale pierwszym krokiem jest właśnie kliknięcie go, by przejść dalej.
- Po kliknięciu powiadomienia wyświetli nam się kolejne, w którym znajdziemy informacje o aktualizacji zasad. W oczy rzuca się przycisk „Zamknij”, ale go nie naciskamy, bo to równoznaczne z zaakceptowaniem tych zasad. Zamiast tego należy znaleźć w treści hiperłącze z informacją o prawie do sprzeciwu i właśnie w nie kliknąć.
- Wówczas zostaniemy przekierowani do formularza. Należy go wypełnić, podając swój kraj, adres e-mail, a także opisać firmie Meta, „w jaki sposób przetwarzanie wpływa na Ciebie” – cóż, gigant potrzebuje od nas jakiegoś osobistego powodu, dlaczego nie chcemy brać udziału w tak „świetnej” inicjatywie.
- Na tym oczywiście nie koniec, bo kiedy już wypełnimy ten formularz, dostajemy hasło jednorazowe na nasz e-mail (ważne tylko godzinę). Należy je skopiować i wkleić w odpowiednim polu. Pamiętajcie, żeby nie zamykać okna Facebooka i otworzyć maila w osobnym oknie, inaczej wszystkie poprzednie kroki trzeba będzie zrobić na nowo.
- Mogłoby się wydawać, że po wprowadzeniu jednorazowego hasła w końcu zrezygnowaliśmy z udostępniania danych, ale nic bardziej mylnego. Wtedy dostajemy automatyczną odpowiedź, że Meta rozpatrzy nasze zgłoszenie tak szybko, jak to będzie możliwe. Innymi słowy – zastanowi się, czy umożliwić nam rezygnację.
- Jeśli nasze zgłoszenie zostanie rozpatrzone pomyślnie, dostaniemy powiadomienie na Facebooku oraz wiadomość e-mail potwierdzające rezygnację z udostępniania danych. Dobrze jest sobie takiego maila zapisać, bo może przydać się w przyszłości.