Czekaliśmy na to od lat, ale w końcu się doczekaliśmy. Domyślne szyfrowanie trafia na Messengera
Zacznijmy może od tego, że kompleksowe szyfrowanie end-to-end do Messengera trafiło jeszcze w 2016 roku. Nie wiedzieliście? Nie ma się co dziwić, bo Meta nie wprowadziła tej funkcji w formie domyślnej a opcjonalnej. Z tego powodu przed każdą indywidualną sesją trzeba było ją uruchamiać. W ten sposób większość osób zapominała to robić, przez co świetna w teorii funkcja „leżała odłogiem”. To w zasadzie dziwna sprawa, bo WhatsApp domyślne szyfrowanie ma, tymczasem Messenger i jego użytkownicy zostali potraktowani po macoszemu.
Czytaj też: WhatsApp na iOS dostaje świetne ulepszenie. Koniec wysyłania zdjęć i filmów w kiepskiej jakości
Jeszcze w lecie ubiegłego roku mówiło się o testowaniu domyślnego szyfrowania, ale na niesprawdzonych plotkach się skończyło. Ostatecznie oficjalne potwierdzenie takich testów dostaliśmy dopiero w sierpniu tego roku, wraz z obietnicą, że do końca roku funkcja ta stanie się w końcu domyślną. Trochę sceptycznie do tego podchodziłam, bo Meta już nie raz coś obiecywała i na słowach się kończyło. W dodatku w poście na swoim blogu firma użyła sformułowania „jesteśmy na dobrej drodze” w kontekście wdrożenia tej nowości w tym roku, co raczej dobrze nie wróżyło. Na szczęście się pomyliłam.
Wiele lat po tym, jak Mark Zuckerberg ogłosił wdrożenie w Messengerze szyfrowania end-to-end stało się ono funkcją domyślną. Obietnice zostały w końcu spełnione i szczerze mówiąc, jest to jedno z tych ulepszeń, które naprawdę się przyda. Jeśli nie wiecie, takie rozwiązanie sprawia, że dane z komunikatora są szyfrowane i odszyfrowywane na urządzeniach rozmówców, co oznacza, że nie są one przechowywane przez żadne serwery. Dzięki temu jedynie nadawcy i odbiorcy tak szyfrowanych wiadomości są w stanie je odszyfrować. Dzięki temu, że funkcja będzie domyślna, nie będzie już trzeba pamiętać o jej samodzielnym włączaniu.
Czytaj też: Przyjaźń między Instagramem i Messengerem niedługo się skończy. Stracimy dostęp do ważnej funkcji
Przy okazji Meta zapowiedziała inne nowości w Messengerze
Ogłoszenie tak istotnej nowości było też okazją do wprowadzenia kilku innych ulepszeń, również z gatunku tych przydatnych. Użytkownicy komunikatora w końcu dostaną możliwość edytowania wysyłanych wiadomości. Każdemu zapewne nie raz zdarzyło się popełnić rażącą w oczy literówkę lub zwyczajnie zrobić błąd w podawaniu jakichś istotnych informacji pokroju adresu czy numeru telefonu. Do tej pory mieliśmy dwie opcje – usunięcia takiej wiadomości lub napisania kolejnej ze sprostowaniem. Teraz Meta da nam możliwość dokonania edycji, ale tu trzeba pamiętać, że na wprowadzenie zmiany w wiadomości mamy jedynie 15 minut od jej wysłania.
Następną zmianę zauważą użytkownicy korzystający ze znikających wiadomości. Po aktualizacji będą one widoczne przez 24 godziny od wysłania. Wprowadzono również zmiany w interfejsie z lepszymi oznaczeniami trybu znikających wiadomości. Kolejna przydatna opcja – będzie można wyłączyć znacznik odczytania wiadomości, to przyda się tym wszystkim, którzy na komunikatorze lubią się ukrywać, a jednocześnie chcą wiedzieć, co inni piszą.
Ponadto użytkownicy komunikatora dostaną możliwość odtwarzania wiadomości głosowych z szybkością 1,5x oraz 2x – ta funkcja znana jest z webowej wersji Messengera i dobrze, że zostaje udostępniona też do aplikacji. Usprawniono też przesyłanie multimediów, które mają być teraz lepszej jakości. Nie ma tutaj za wielu szczegółów, poza wzmianką, że na razie funkcja jest w fazie testów i mowa o multimediach HD. Każda poprawa w tym zakresie jest mile widziana.