Na zdjęciach zrobionych z filtrem przepuszczającym tylko żółte światło Merkury zaczyna przypominać kometę. Odpowiednio długie naświetlanie fotografii tej najbliżej Słońca położonej planety ujawnia jej nieoczekiwaną cechę: ogon.
Delikatna atmosfera Merkurego zawiera, m.in. luźno złączone (nawet nie tworzące gazu) molekuły sodu. Poddane działaniu promieniowania słonecznego zaczynają błyszczeć jasnym, żółto-pomarańczowym światłem – podaje NASA
Fot. Center for Space Physics, Boston University
Ciśnienie niesione przez solarną radiację, to samo, które próbujemy wykorzystać w żaglach słonecznych do napędzania statków kosmicznych, uwalnia molekuły ze słabego więzienia grawitacyjnego Merkurego.
Mała skalna planeta ma masę równą 5,5 proc. masy Ziemi i jej pole magnetyczne (1 proc. ziemskiego) nie chroni własnej powierzchni przed siłą promieniowania pobliskiej gwiazdy. Wszelkie atomy odepchnięte przez słoneczny wiatr przybierają formę wydłużonego ogona. Akurat te sodu widać najlepiej.
#APOD of July 8, 2020 (190/366)
Mercury’s Sodium Tail
Andrea Alessandrini
More info: https://t.co/c00K7hBXH6 pic.twitter.com/SCRZkdvLFm— APOD Bot (@APOD_Bot) July 8, 2020
Przewidziany w latach 80-tych XX wieku, ogon Merkurego zaobserwowano po raz pierwszy w 2001 roku. Dopiero w 2008 udało się oszacować faktyczny jego rozmiar. Wcześniej obserwowano planetę przy zbyt małej szerokości kątowej by zobaczyć całą długość ogona, który rozciąga się na 2,5 do 3,5 mln km za planetą.
Co ważne, ogon zawsze skierowany jest prostopadle do Słońca, bo to nie ruch eliptyczny wokół gwiazdy go wywołuje, a emitowane przez nią promieniowanie. Pod tym wpływem „smoczy” ogon Merkurego strzela fotonami na lewo i prawo jak szalony.
Here’s Mercury and its sodium tail on June 4 through a 60 mm refractor and a 589.3/1.0 nm bandpass filter. The trailed star to the lower left is HIP 31650. pic.twitter.com/jlbKu5B3Oo
— Qiсһеng Ζһаng (@aciqra) June 14, 2020
Właśnie w 2008 roku dostrzeżono też dwa szczególnie jasne punkty w żółto-pomarańczowej sodowej łunie wokół planety. Naukowcy sądzą, że to skutek struktury geofizycznej Merkurego, po części pewnie także topografii albo tylko przebiegu linii pola magnetycznego z którymi reaguje słoneczny wiatr. Efekt tej reakcji przypomina ziemskie nasze zorze polarne nad biegunami.
Ziemia też ma swój sodowy blask, głównie za sprawą płonących w atmosferze meteorów. Nasz własny księżyc też ma sodowy ogon, jak Merkury, ale dużo od tamtego słabszy. Oglądany przez odpowiedni filtr, Jowisz też błyszczy w na żółto-pomarańczowo bo skąpany jest w sodowej chmurze wyrzucanej przez hiperaktywny wulkanicznie księżyc Io.
Nov 10, 2020:
That’s not a comet but the tail of our inner planet Mercury ”seen“ from my backyard. This stacked image was exposed through a custom-made Sodium filter. The horizon is from the first exposure.#mercury #spica #yellow #sodium #sodiumtail #spica #astronomy #science pic.twitter.com/vjpK3RAkeA— Dr. Sebastian Voltmer (@SeVoSpace) November 15, 2020
Poza walorem estetycznym czy anegdotycznym, obserwacje ogonów jak ten Merkurego pozwalają dokładniej badać nasz wszechświat. Jeżeli wiemy, że sodowe ogony są cechą typową dla skalnych ciał niebieskich, wiedza o nich może pomóc w identyfikacji nowych światów krążących przy odległych gwiazdach.