Doskonałym przykładem może być zdjęcie wykonane w 2018 roku za pomocą instrumentów zainstalowanych na pokładzie jednego z satelitów krążących wokół Ziemi.
Obiekt widoczny na powyższym zdjęciu na pierwszy rzut oka przypomina kształtem meduzę. Raczej jednak wiadomo, że żaden satelita krążący wokół naszej planety, nie jest w stanie z wysokości kilkuset kilometrów sfotografować tak dokładnie kształtu jednej meduzy tuż pod powierzchnią wody. Na takim etapie precyzji jeszcze nie jesteśmy.
To, co widzimy na zdjęciu to w rzeczywistości nic innego, jak gigantyczna chmura burzowa sfotografowana przez satelitę meteorologicznego nad zachodnią częścią Afryki.
Meduza widoczna na zdjęciu — choć tego nie widać na pierwszy rzut oka — jest monstrualnych rozmiarów. Badacze wskazują, że rozciąga się ona w najszerszym miejscu na 300 kilometrów. Z informacji udostępnionych przez specjalistów z NASA oraz NOAA (amerykańska administracja ds. badań oceanów i atmosfery) chmura została sfotografowana nad terytorium Mali w Afryce Zachodniej. „Głowa” meduzy znajdowała się w momencie wykonywania zdjęcia nad miastem Mopti, a macki z drugiej strony sięgały aż nad terytorium sąsiadującego z Mali Burkina Faso.
Ta konkretna chmura jest efektem charakterystycznego zjawiska meteorologicznego, w którym szybko przemieszczające się powietrze z chmur burzowych tworzy swoistą falę uderzeniową, front podmuchów, w którym zimne powietrze z chmur opada ku powierzchni planety. Taki prąd zstępujący dociera do powierzchni, zimne powietrze gwałtownie rozchodzi się na boki, niczym pierścienie na stawie po tym, gdy wpadnie do niego kamień.
Czytaj także: Gorejąca chmura z wulkanu zmieniła jego mózg w szkło. Przetrwały nawet neurony
W większości sytuacji, ciepłe powietrze wypychane przez opadające z chmur zimne powietrze unosi się ku górze z uwagi na swoją mniejszą gęstość. W ten sposób najczęściej powstaje chmura szelfowa przypominająca z Ziemi kowadło. Tym razem jednak nad Mopti uformowała się tylko część takiej struktury. Ta część na zdjęciu przypomina głowę meduzy. Druga część kowadła jednak nie mogła się uformować, bowiem uskok wiatru jej na to nie pozwolił, rozciągając ją w długie i chaotyczne macki meduzy.
Warto jednak tutaj zwrócić uwagę, że w suchych rejonach Ziemi taka fala uderzeniowa chłodnego powietrza rozchodzącego się na zewnątrz od miejsca, w którym spadła z chmur burzowych na Ziemię, jest w stanie zabrać ze sobą pył i piasek z wierzchniej warstwy Ziemi, znajdujące się tam w powietrzu owady, ptaki, czy na Ziemi. To tylko potwierdza, że mają one naprawdę spory potencjał.
Jak widać, nawet na Ziemi możemy natrafić na tymczasowe struktury, które sprawiają naszej intuicji spore problemy. W tym przypadku, aby doszło do powstania charakterystycznej meduzy, musiały w jednym miejscu znaleźć się i chmury burzowe i uskok wiatru i satelita, który to wszystko sfotografował z orbity. Nasza planeta jest zatem równie interesująca, jak wszystkie inne.