Izraelscy naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie (TAU) opublikowali w czasopiśmie Royal Society Open Science wyniki badań nad tajemniczą przyczyną masowej śmierci jeżowców żyjących w obszarze Morza Czerwonego. Zagadkowe zgony powoduje jakiś pasożyt.
Czytaj też: Nowa rafa koralowa odkryta. Przetrwała groźne El Niño, ale czy przetrwa człowieka?
Przypadki masowego obumierania jeżowców dotyczą przede wszystkim gatunku Diadema setosum, który jest inwazyjnym organizmem w basenie Morza Czerwonego i wschodniej części Morza Śródziemnego. Pierwsze osobniki z tego grupy dostrzeżono w 2006 roku i jak się okazuje, wkrótce może ich już więcej na tym terenie nie być.
Pod terminem inwazyjnego gatunku nie mamy na myśli tutaj takiego organizmu, który powoduje swoją obecnością jakieś szkody w środowisku. W przypadku Diadema setosum jest wręcz odwrotnie. Jeżowce sprzyjają odbudowywaniu się raf koralowych, ponieważ żywią się glonami. Dzięki temu przyczyniają się do oczyszczania wód i zwiększania dostępu światła słonecznego, które jest istotne dla koralowych ekosystemów.
Zgony jeżowców w Morzu Czerwonym. Światowa populacja jest nadal bezpieczna
Warto dodać, że nad globalną populacją tych jeżowców nie czai się totalne niebezpieczeństwo. Masowe zgony obserwowano tylko w kilku regionach świata. Naukowcy z TAU, kiedy przysiedli nad tematem, początkowo sądzili, że przyczyną śmierci jeżowców jest jakiś wyciek zanieczyszczeń lub innych chemikaliów zrzuconych przez człowieka do morza.
Czytaj też: Czy ośmiornice mają koszmary? Dziwne zachowanie wprawiło w osłupienie naukowców
Okazało się, że do przypadków śmierci dochodzi w różnych obszarach Morza Czerwonego, ale również w wodach Morza Śródziemnego na wybrzeżu Grecji i Turcji. Przyczyną zgonu musi być zatem jakiś patogen. Taki jeżowiec po zarażeniu się umiera w ciągu zaledwie dwóch dni. Zaczyna tracić tkanki i staje się bezbronny. Zauważono, że na osłabionych zwierzętach w agonii zaczynają nawet żerować ryby.
Prawdopodobnie patogen przedostał się pomiędzy morzami przez Kanał Sueski. Naukowcy niezwykle się zaskoczyli, kiedy okazało się, że tajemniczy mikroorganizm jest tak pospolity, że nawet przez system pomp dostał się do laboratoryjnych zbiorników na uczelni, zarażając badane jeżowce.
Cała sytuacja przypomina tragedię z 1983 roku, kiedy w basenie Morza Karaibskiego również doszło do dynamicznego wymarcia niemal całej populacji jeżowców. Wówczas rafa koralowa dynamicznie zarosła glonami i nie przypomina ekosystemu sprzed 40 lat. W 2022 roku doszło do ponownego incydentu masowego wymierania ocalałych szkarłupni. Wówczas badacze z Uniwersytetu Cornwell zbadali dokładnie, co jest przyczyną. Winowajcą był pasożyt z typu orzęsków.
Czytaj też: Wielkie polowanie na ośmiornice! Znalezisko ujawniło, co tu się działo 3500 lat temu
Sytuacja w Morzu Czerwonym wygląda bardzo podobnie, ale naukowcy nie wskazali jeszcze konkretnego winowajcy odpowiedzialnego za śmierć jeżowców. Niemniej przyznają wprost, będąc cytowanymi w komunikacie prasowym TAU, że nie ma już żadnego sposobu na uratowanie jeżowców w Morzu Czerwonym, jak ochrona ostatnich zdrowych populacji, które w przyszłości posłużą do odbudowy ekosystemu. Ponadto dodają, że nie istnieje żadna forma szczepionki, która uodporniłaby te szkarłupnie przed zagrożeniem.