Europejska sonda Mars Express krąży wokół Czerwonej Planety już od ponad dwudziestu lat. Bezustannie jednak przesyła ona na Ziemię zdjęcia różnych fragmentów powierzchni Marsa, dzięki którym naukowcy poznają prawdziwą naturę tej czwartej planety od Słońca.
Najnowsze zdjęcia przesłane na powierzchnię Ziemi przez tę sędziwą już sondę kosmiczną przedstawiają fascynujące struktury, które można znaleźć w okolicach południowego bieguna Marsa.
Czytaj także: Jubileuszowe zdjęcie Marsa. Ta sonda okrążyła Czerwoną Planetę już 25000 razy
Owe struktury były już fotografowane wielokrotnie na przestrzeni lat, jednak naukowcom całkiem sporo czasu zajęło zrozumienie tego, w jaki sposób mogły one powstać, bowiem ich odpowiednika nie sposób znaleźć na powierzchni naszej planety.
Główne różnice wynikają z tego, że marsjańskie bieguny pokryte są mieszaniną zamrożonego dwutlenku węgla oraz lodu wodnego. Gdy w okolicach biegunowych Marsa jesienią spada temperatura, dwutlenek węgla zawarty w atmosferze ulega kondensacji i rozpoczyna się proces rozbudowy czapy polarnej. Przez kolejne jesienne i zimowe miesiące czapa polarna znacząco się rozrasta, a ciśnienie atmosferyczne jednocześnie spada. Proces ten jest niezwykle istotny, bowiem pod koniec zimy zewnętrzne granice czapy polarnej mogą sięgnąć nawet na 55 stopni szerokości geograficznej, czyli całkiem daleko od bieguna.
Sytuacja zaczyna się zmieniać na początku marsjańskiej wiosny, kiedy to coraz więcej promieni słonecznych pada na powierzchnię Czerwonej Planety. Zamrożony dotychczas dwutlenek węgla zaczyna sublimować, przechodząc ze stanu stałego bezpośrednio w gazowy.
To wtedy właśnie w okolicach biegunowych pojawiają się wspomniane wcześniej intrygujące struktury. Po wielu latach obserwacji i badań naukowcy odtworzyli najbardziej prawdopodobny sposób ich powstawania.
Wszystko wskazuje bowiem na to, że gdy pierwsze cieplejsze promienie słoneczne zaczynają padać wiosną na powierzchnię czapy polarnej, światło przenika przez przezroczysty zamrożony dwutlenek węgla i zaczyna ogrzewać znajdującą się pod nim powierzchnię Marsa. Siłą rzeczy, w kontakcie z tą ogrzewaną powierzchnią, spodnia część lodu zaczyna się ogrzewać i ulega sublimacji. Wciąż jednak powstały w ten sposób gaz pozostaje uwięziony pod czapą polarną.
Czytaj także: Sonda sfotografowała gigantyczne pęknięcie w powierzchni Marsa. Ma setki kilometrów długości
Z czasem jednak ciśnienie owego gazu zaczyna rosnąć i w pewnym momencie, gdy ciśnienie jest wystarczająco wysokie, a jednocześnie przykrywająca go pokrywa lodowa jest odpowiednio cienka, dochodzi do pęknięcia i gwałtownego uwolnienia znajdującego się pod lodem gazu. Ów gaz zabiera ze sobą takę sporo ciemnego pyłu z powierzchni planety. Po wyjściu spod skorupy lodowej ów pył opada z powrotem na powierzchnię, tworząc przeróżne kształty, które zależą przede wszystkim od wiejącego akurat w okolicy wiatru.
To jednak nie jest jeszcze koniec powstawania tych osobliwych struktur sfotografowanych przez sondę Mars Express. Ciemny pył po opadnięciu na powierzchnię lodu, jak wszystkie ciemne rzeczy, zaczyna pochłaniać dodatkową ilość ciepła słonecznego, przez co nagrzewa się i roztapia lód znajdujący się pod nim. W efekcie owe ciemne plamy pyłu stopniowo zapadają się w lodzie, tworząc swoiste otwory w nim.
Musimy jeszcze cierpliwie poczekać, aż w końcu jakaś sonda, albo łazik wylądują w okolicach bieguna marsjańskiego. Trzeba przyznać, że zaobserwowanie tych procesów z bliska byłoby niezwykle interesujące. Jakby nie patrzeć, może udałoby się uchwycić trochę więcej dynamiki i zmienności na powierzchni Marsa, niż na niższych szerokościach geograficznych, gdzie dotychczas przebywały wszystkie łaziki.