Nowy Marin Larkspur E zapowiada się na idealny rower elektrycznych do miast i przygód
Na pierwszy rzut oka Larkspur E wygląda jak wymarzony rower miejski dla mniej zaawansowanych użytkowników, który chcą nie tyle rozkoszować się każdym przejechanym kilometrem, a po prostu jeździć z punktu A do punktu B możliwie najszybciej i w najwyższym komforcie. Dzięki oldschoolowo prezentującej się ramie typu step-thru wsiadanie i zsiadanie z tego roweru jest wyjątkowo łatwe, a choć forma opon i błotników sugeruje, że miejskie ulice są jedynym sensownym zastosowaniem Larkspur E, to w praktyce ten e-bike ma nie być rowerem przeznaczonym tylko do jazdy po miejskich ulicach. Jednak czy aby na pewno ma to sens?
Czytaj też: Tajemnica potężnej mocy w rowerach elektrycznych DJI. Firma zdradziła swój sekret
Producent podkreśla, że dzięki silnikowi Bosch Active Line Plus o 50-Nm momencie obrotowym, Larkspur E to elektryczny rower, który poradzi sobie również z trudniejszymi terenami poza ścieżkami parków i głównymi ulicami. Nie dajcie jednak zwieść się na te obietnice, bo żaden silnik elektryczny nie zastąpi wam solidnej amortyzacji, która wyeliminuje wszelkie nierówności. Tej z kolei w Larkspur E nie ma… i to w ogóle. Nie macie więc co liczyć zarówno na amortyzator tylny, jak i byle prosty amortyzowany widelec przedni, który w tym przypadku sprowadza się do modelu CrMo. Dlatego też jest to e-bike przeznaczony do utwardzonych dróg lub ścieżek, na których to wybojów i gruboziarnistego żwiru po prostu nie uświadczycie. Z drugiej strony, teleskopowa sztyca ułatwi wam jeszcze bardziej postoje, jako że umożliwia szybkie opuszczenie siodełka.
Czytaj też: Wyjątkowe rowery na 60. urodziny Markusa Storcka to prawdziwa gratka dla kolekcjonerów
Pomijając już kwestie zastosowania, rower Larkspur E został wyposażony w 545-Wh akumulator zamontowany na dolnej rurze, którego 4-godzinne ładowanie ma przełożyć się na zasięg od 40 do 150 km. Wszelkie szczegóły na temat jego stanu można z kolei podejrzeć na zintegrowanym z kierownicą wyświetlaczu, a o jazdę bez wspomagania ma ułatwiać napęd Shimano CUES, który został zaprojektowany specjalnie do współpracy z silnikami elektrycznymi umiejscowionymi między korbami. W praktyce ma zapewniać płynniejsze zmiany biegów, lepszy transfer mocy i bardziej responsywną jazdę, zarówno w mieście, jak i na trudniejszych trasach, gdzie przydadzą się również hydrauliczne hamulce tarczowe Shimano z 180-mm tarczami. Po zmroku do gry wejdzie z kolei w pełni zintegrowany z konstrukcją system oświetlenia w formie przednich i tylnych świateł Lezyne.
Czytaj też: Czy warto jeździć na elektrycznym rowerze dla zdrowia?
Wedle producenta geometria roweru została zaprojektowana tak, aby zapewnić z jednej strony relaksującą, a z drugiej efektywną jazdę, która jest odpowiednia zarówno na krótkie przeloty przez ruchliwe ulice, jak i dłuższe, spokojniejsze wyprawy. Koła o średnicy 27,5 cala i nawinięte na nie opony o szerokości 2,35 cala i bieżniku przeznaczonym na różne nawierzchnie, zapewniają doskonałą przyczepność i stabilność, jednocześnie zachowując zwinność niezbędną do manewrowania po miejskich ulicach czy mniej przewidywalnych nawierzchniach. Cena za takie połączenie? 2999 euro.