Jest pani doktorem psychologii. Skąd u pani zainteresowanie pracą i metodami Miltona Ericksona? Pani szkoła nosi nazwę tego wielkiego psychoterapeuty XX wieku. Dlaczego uważa pani, że ten nurt jest dobry do wykorzystania w coachingu?
– W pierwszych latach mojej praktyki spędziłam sporo czasu, studiując prace uznanych terapeutów, takich jak Fritz Perls czy Virginia Satir. Pomimo uznania za ich wkład, dopiero przy Miltonie Ericksonie poczułam, że robię postępy i uczę się, jak prawdziwie wsłuchiwać się w drugą osobę. Prace Miltona Ericksona były skoncentrowane na psychologii i psychoterapii, ale w moim odczuciu – to był prawdziwy coaching. Coaching skoncentrowany na rozwiązaniach i na przyszłości. Mam wrażenie, że coaching zawsze był obecny w moim życiu. Dopiero później to sobie nazwałam.
Na czym polega coaching skoncentrowany na rozwiązaniach?
– Metoda Ericksona skoncentrowana na rozwiązaniach opiera się na zadawaniu pytań, które skupiają uwagę na przyszłości, na to kim mogę się stać i w ten sposób pomagają odkryć wewnętrzne teorie i przekonania na swój temat. Poznając siebie i integrując tą wiedzę, stajemy się liderami swojego życia. To wszystko prowadzi do łatwiejszego i szybszego uporania się z problemami. Prosta w zastosowaniu metoda w łatwy sposób wznosiła moich ówczesnych klientów na różne poziomy świadomości odczuwania i życia. Taki sposób pracy z ludźmi stał się esencją coachingu, którym zainteresowałam się i rozwinęłam w późniejszych latach swojej kariery.
Ludzie często zgłaszają się do coacha po gotowe rozwiązania i porady. Czy mogłabyś trochę więcej o tym opowiedzieć i „odczarować” pojęcie coachingu skoncentrowanego na rozwiązaniach?
– Coaching to obszar wolny od doradztwa. Często to jest szokujące dla klientów, którzy mogą pomyśleć – Co ja tutaj robię, jeśli nie dostanę gotowego rozwiązania? To, czym się zajmujemy, to asysta w znajdowaniu własnych odpowiedzi. W którym punkcie klient się znajduje? Czy szukają inspiracji? Dobry coach skoncentrowany na rozwiązaniach będzie czujny na kwestie, których poszukuje klient. Czy chce rozwiązania problemu? A może rozwoju? Na kolejnym etapie – czy wdraża nowe rozwiązania i czy doprowadza do zmian? Asystujemy w przystąpieniu do działania. Co równie ważne – kładziemy nacisk na zauważanie. Co się dzieję wewnątrz klienta w całym procesie przez który przechodzimy. Jak to, czego doświadcza ma się w odniesieniu do jego wartości, misji i wizji.
Trzeci stopień takiego procesu, to doświadczenie i zrozumienie własnej sprawczości klienta. Jaki jest tego cel? Pracujemy z materią, którą można nazwać prawdziwym przywództwem. Wszystko, czego klient nauczy się w trakcie procesu coachingowego, pozwala na bycie przywódcą i zrealizowanie własnego projektu. Niezależnie czy mowa o projekcie biznesowym, czy projekcie zwanym ‘życie’.
Jak widać, jest to złożony proces. Przywództwo samo w sobie jest złożone. A coaching pozwala na zbudowanie niezwykłego przywództwa.
Jak w napływie wielu nurtów coachingu wybrać odpowiedni dla siebie i swoich potrzeb?
– Dobre pytanie. W moim odczuciu jest kilka istotnych kwestii. Mocne szkoły znane są poprzez jakość coachów, których ‘produkują’. Na początku warto sprawdzić, jakie kwalifikacje ma coach.
Będąc już na sesji coachingowej, zwróćmy uwagę, w jaki sposób jesteśmy słuchani. Jak coach pozwala nam odkrywać wewnętrznego nauczyciela i odkrywać własną ścieżkę? Czy mamy możliwość kompleksowo spojrzeć na własną sytuacje? Złapać nową perspektywę? Tylko w taki sposób budujemy system wewnętrznej świadomości i o wiele łatwiej im znosić wzloty i upadki oraz zwroty akcji w swoim życiu.
I kolejna, trzecia rzecz – czy dane podejście coachingowe jest nastawione na pracy na mocnych stronach i pozytywach? Istnieje wiele nurtów, które koncentrują się na problemach. W myśl zasady, że najpierw musisz się zmierzyć z rzeczywistością. Takie podejście daje poczucie, że klient nie jest wystarczająco dobry. My, w podejściu Ericksonowskim, zaczynamy od potencjału każdego człowieka. Jego niezliczonych możliwości. Tego, aby mógł je w sobie ujrzeć i docenić. Oraz tego, aby zobaczył, że on w gruncie rzeczy jest w porządku. A wszystko, co mu się przydarza, jest to ścieżka nauki. W ten sposób, nasi klienci doświadczają, że mogą zaufać swojemu procesowi uczenia się. Jeśli nauczą się sobie ufać, to również nauczą się, że nie mogą sobie wyrządzić krzywdy. Praca w oparciu o naszą metodologię pomaga towarzyszyć ludziom w łapaniu szerszej perspektywy (z pozycji obserwatora) i nabierania nawyków auto-coachingu poprzez zwiększenie swojej świadomości. Łapiąc dystans, wprowadzamy też większy luz i humor w nasze życie.
Mam wrażenie, że coaching jest postrzegany bardzo poważnie. W jaki sposób może wnosić humor do naszego życia?
– Ludzie bardzo łatwo wpadają w sidła swoich emocji. Mocne nurty coachingowe towarzyszą ludziom w procesie odkrywania wewnętrznej introspektywy. Dają możliwość zrozumienia własnych odczuć, reakcji, przeżywania świata. Pokazują świat od wewnątrz, ale dają też szerszą perspektywę od zewnątrz do wewnątrz. W moim odczuciu, jest to proces, który pozwala na doświadczanie humoru w życiu. Zawsze powtarzam, że jeśli traktujemy życie zbyt poważnie, to nie traktujemy go poważnie wcale (śmiech). Co przez to rozumiem? Humor tak naprawdę otwiera nam ścieżkę do bycia otwartymi, skorymi do pomocy i szczodrymi dla siebie i dla świata.
Zabrzmiało to bardzo humanistycznie i znów, jak humor ma się do czegoś tak dużego?
– Humor w moim rozumieniu to coś bardzo wielkiego. Zaczątek słowa humor (‘HU’) jest taki sam jak w słowie ludzkość, człowieczeństwo (po angielsku ‘HU’manity). Podobnie jak pokora (po angielsku ‘HU’mility. To jak sięganie do serca duchowości. Humor i pokora to jedne z głębszych wartości w byciu człowiekiem.
Jak w praktyce wygląda Twoja praca?
– Pracuje dużo z korporacjami. Przez wiele lat byłam coachem w przemyśle, pracuję z liderami. Ale, jak już wspomniałam, w przypadku liderów w biznesie i w życiu dla mnie praca jest taka sama.
Przykładowo, moje ostatnie doświadczenie to praca z ogromną międzynarodową korporacją zatrudniającą ponad 80 tys. pracowników. Naszym zadaniem był cykl coachingowy ze średnim pionem managerskim. Firma ta pasowała do wielu negatywnych stereotypów modeli zarządzania. Pracownicy odczuwali duży poziom stresu, negatywnie oceniali swoje szefostwo, czuli się uciemiężeni przez pracę. Ludzie są tak skonstruowani, że nieraz sami wpadają w rolę, aby dorównać stereotypom. Nasza praca polegała głównie na ich przepracowaniu oraz zmianie przekonań pracowników. Kiedy pozwolono zespołowi zobaczyć taki mechanizm, zaczęliśmy odnotowywać zmiany w zachowaniu – mniej zwolnień chorobowych, mniejsza fluktuacja kadr, zaczęły pojawiać się nowe inicjatywy. W roku, kiedy trwał ten proces, obroty zwiększyły się o 20%, a liczba nowych projektów wzrosła o 8%.
A co z prywatnym życiem tychże pracowników?
– Kiedy ludzie się inspirują, wtedy zapala się wewnętrzne światło i mogą działać. Moje doświadczenie wskazuje, że nawet jeśli pracuję w korporacjach, zazwyczaj już na trzeciej sesji coachingowej poruszamy tematy z prywatnego życia. Nie da się tego rozdzielić. Jak ludzie odkrywają swoją misje i wartości życiowe, zaczynają żyć pełnią życia. Wzrasta wtedy również ich efektywność jako pracowników firmy. Jednocześnie, dzieją się pozytywne zmiany w życiu prywatnym, w obszarze zdrowia, rodziny. Przykładowo – managerowie zaczynają więcej czasu poświęcać rodzinie, ale w tym samym czasie rośnie ich motywacja i efektywność w pracy. Przestają być pracoholikami.
Pragnę zwrócić uwagę, że Erickson coaching nie jest czysto operacyjny. Nie bazuje tylko na zwiększeniu wydajności. Jeśli tak by było, coaching byłby wtedy „suchym” narzędziem. Zdaje się, że zabrzmiało jak idylla?
Zgadza się.
– Kiedy nie dajemy ludziom porad, to oni zaczynają odczuwać swoją własną sprawczość i moc. Czują, że wiedzą kim są i co chcą osiągnąć. Na podstawie własnej ewaluacji, zaczynają ufać sobie i swoim wyborom. W ten sposób przechodzą na kolejny poziom bycia liderem. A to uzdrawia wiele spraw.
W coachingu w dużej mierze pracujemy z umysłem. A umysł z natury jest pozytywny. Jeśli zaczniemy się skupiać na problemach, negatywach i na tym co nie wychodzi, to ludzie utkną w miejscu. A jeśli skoncentrujemy się na drodze do lepszej przyszłości, pozwalamy klientom budować strategie, które działają. Pojawiają się wizje sukcesu. Mogą znów w pełni wykorzystać swoją energię. I zaczynają być wielcy jako ludzie. A to zmienia wszystko!
Pracujesz w ponad 48 krajach na całym świecie. Podczas kursu podzieliłaś się refleksją, że w społeczeństwie Polskim jest dużo sceptycyzmu i postawy cynicznej. Dlaczego tak się dzieję?
– Takie podejście jest obecne w wielu krajach. Dzieję się tak, ponieważ ludzie koncentrują się na otoczeniu i bardzo łatwo poddają je ocenie. Pracodawców, firmy, w których pracują, innych ludzi. W coachingu skoncentrowanym na rozwiązaniach kompletnie podważamy takie działania. Przeciwnie – nakłaniamy do koncentrowaniu się na sobie. Ludzie na ogół nie są świadomi własnego potencjały, dopóki nie doświadczą tego w trakcie procesu coachingowego. Nieraz są bardzo zaskoczeni, że wiedzą i potrafią o wiele więcej niż im się wydaje. Kiedy ludzie koncentrują się na sobie i własnych możliwościach, postawa oceniająca innych odchodzi w niepamięć.
Jak za pomocą auto-coachingu skutecznie pracować ze sobą?
– Nasz umysł jest bardzo wizualny. Dlatego zawsze zachęcam do prowadzenia dziennika. Pozwala to na uruchomienie obrazów w mózgu. Tworzą się nowe ścieżki neuronowe. I pojawiają się rozwiązania.
Jeśli masz szanse na coaching – zrób to! Zanurz się w coachingu – to wspaniały ocean. Zacznij podróż w kierunku odkrywania siebie w towarzystwie drugiej osoby. Zacznij dialog ze sobą, a zabierze cię to o wiele głębiej niż jesteś teraz.
Wiele osób nie wie, jak zacząć pracę ze sobą. Podpowiadam, że warto pójść na warsztat lub kurs coachingu. Nawet jeśli nie planujesz zostać zawodowym coachem. Pozwoli to na odnalezienie i pogłębienie kontaktu z wewnętrznym nauczycielem, którego każdy z nas nosi w sobie. Polecam też sięganie po lekturę coachingową. W moich książkach (trylogia z cyklu Sztuka i nauka coachingu) każdy rozdział kończy się praktycznymi ćwiczeniami, od których można zacząć.
Jaki byłby świat, gdzie każdy z nas byłby coachem?
– Czy możesz sobie wyobrazić świat, gdzie ludzie słuchają siebie z uwagą? Dają ci możliwość rozwinięcia potencjału. Towarzyszą ci, zadając znaczące pytania, które pozwalają skontaktować się z twoją kreatywnością. Pozwalają na znajdowanie własnych rozwiązań, z których czerpiesz ty sam i ludzie wokół ciebie. Koncentrujesz się na pozytywnej zmianie. Na tym, co ważne dla ciebie i dla ludzi, którzy cię otaczają. Czy nie jest to wspaniała wizja życia i świata?
Czy taka wizja ma szanse realizacji kiedykolwiek?
– Oczywiście – coaching się rozprzestrzenia na całym świecie. Zaczyna być zauważalny i wykorzystywany w dziedzinie edukacji, medycyny, sportu, sztuki, polityki. Coaching zaczyna zmieniać świat. Ponieważ jest prosty w zastosowaniu i daje wspaniałe efekty służące wielu obszarom życia.
Jakie przesłanie miałabyś dla Polaków?
– W porównaniu do innych nacji, zauważam tutaj wyjątkowy poziom zaangażowania. A jeśli jest coś, co mogłabym wam – jako społeczeństwu dać w prezencie, to byłoby to więcej zabawy i humoru (śmiech).
dr Marilyn Atkinson – twórca i prezes Erickson College International, który kształci ponad 7000 absolwentów rocznie. Twórca Art and Science of Coaching, programu kształcącego coachów na świecie w ponad 48 krajach. Autorka serii bestsellerów coachingowych, m.in. przetłumaczonych na język polski m.in. „Wewnętrzna Dynamika Coachingu”, “Coaching Krok po Kroku”, „Flow Przepływ – sedno Coachingu”.