Podobne znaleziska nie zdarzają się często, wszak to dopiero siódme takie dokonane na całym świecie. W ubiegłym roku głośno zrobiło się o pozostałościach mamuta wydobytych na terenie Jakucji. Tym razem grono mamucich szczątków powiększyło się za sprawą zwierzęcia pochodzącego sprzed około 50 000 lat. Sami zainteresowani mówią o unikalnym odkryciu, które jest tym cenniejsze, że rzadko kiedy odsłonięte spod lodu fragmenty – takie jak głowa i tułów – zostają zachowane w jednym kawałku w obliczu krążących w pobliżu padlinożerców.
Czytaj też: Przełomowy pomiar kształtu elektronów. Naukowcy z MIT dokonali niemożliwego
Młoda samica, której pozostałości zachowały się w wyjątkowo dobrym stanie, zyskała imię Jana. Jak dodaje jeden z naukowców zaangażowanych w badania, Maksym Czerpasow, zwykle rozmrożona część pada łupem zwierząt szukających pożywienia. Tutaj takie zjawisko dotyczyło jedynie przednich kończyn, podczas gdy cenniejsze z punktu widzenia nauki części ciała, takie jak tułów i głowa, nie zostały naruszone.
Szczątki znajdowały się w otworze głębokim na około 80 metrów. Samica miała w momencie śmierci około 120 centymetrów wysokości i nawet obecnie waży około 190 kilogramów. Jak na mamuta nie były to może szczególnie imponujące gabaryty, ale z punktu widzenia ludzi, którzy musieli przetransportować truchło – sprawy miały się nieco inaczej. Na podstawie wstępnych oględzin członkowie zespołu badawczego oszacowali, że samica miała nieco ponad rok, choć potwierdzenie tych sugestii będzie wymagało bardziej szczegółowych ekspertyz.
Szczątki młodej samicy mamuta znalezione w topniejącej wiecznej zmarzlinie liczą około 50 000 lat. Przetrwały w wyjątkowo dobrym stanie
Wieczna zmarzlina stwarza bardzo sprzyjające warunki do zachowania różnego rodzaju szczątków. To ze względu na fakt, iż przez cały rok panują w jej obrębie ujemne temperatury, co wstrzymuje rozwój bakterii. Poza tym takie tkanki są zwykle zabezpieczone przed warunkami pogodowymi, na przykład deszczem i słońcem. Niestety, wraz z ocieplaniem klimatu, wieczna zmarzlina traci na zasięgu. Coraz więcej ukrytych w niej obiektów wychodzi na światło dzienne, przez co rozpoczyna się walka z czasem mająca na celu ich uratowanie przed całkowitym rozkładem.
Czytaj też: Grzyb steruje maszyną. Biohybrydowa przyszłość robotyki
Zmartwień wynikających ze zjawiska topnienia wiecznej zmarzliny jest jeszcze więcej. Lód tworzy bowiem naturalną barierę dla gazów cieplarnianych takich jak dwutlenek węgla i metan. W konsekwencji topnienia lodu owe związki trafiają do atmosfery, co tworzy swego rodzaju błędne koło, ponieważ im wyższe stężenia dwutlenku węgla, tym szybsze tempo wzrostu temperatur. Poza tym część naukowców wskazuje na potencjalne zagrożenia wynikające z uwalniania potencjalnie niebezpiecznych wirusów i bakterii, które przed setki lub tysiące lat pozostawały w uśpieniu.