Choinka błyszczy lampkami, mieni się kolorami bombek. Tuż przed nią, na stercie prezentów i pośród wysypiska papierów siedzi dziecko. Rozdziera kolejne paczki, wyciąga zabawkę po zabawce, każdą po chwili odrzuca, by łapczywie sięgnąć po następną. I następną. Szybko zaczyna się nudzić, nic długo go nie cieszy. Czy taka scena to powód do zmartwienia? Zdaniem ekspertów – tak.
Co roku Polacy wydają na świąteczne prezenty dla dzieci średnio 200-300 zł (jak wynika z badań – głównie na zabawki edukacyjne i naukowe, książki, lalki i pluszaki, a dla nastolatków – na gry wideo i książki. Wielu psychologów ostrzega jednak, by nie zarzucać dzieci nadmiarem prezentów i nie zamieniać świąt w spektakl materializmu.
Czym jest materializm? To przywiązywanie dużej wartości do rzeczy materialnych i przekonanie, że dadzą nam spełnienie. Materialiści zwykle zgadzają się z takimi stwierdzeniami jak: „Podziwiam ludzi, którzy mają drogie domy, samochody i ubrania” czy „Robienie zakupów sprawia mi dużo przyjemności”. Szukają szczęścia za pośrednictwem rzeczy materialnych, a nie poprzez relacje z innymi, osiągnięcia zawodowe czy rozwój osobisty. Ci, którzy przywiązują dużą wagę do rzeczy materialnych, są mniej zadowoleni z życia niż niematerialiści.
Większość ekspertów uważa, że materializm jest narzędziem do zapychania dziur w poczuciu własnej wartości, ma kompensować niepewność i strach. Tyle że nie kompensuje, nie pomaga. Im bardziej pożądamy rzeczy, tym bardziej niepewnie się czujemy i tym więcej mamy potrzeb: bo sąsiad ma bardziej luksusowy samochód, szef większy dom, a koleżanka droższe buty. Zawsze jest ktoś, kto ma więcej, lepiej – to jak próba napełnienia wodą dziurawego kubka. Jak podsumowują autorzy badania opublikowanego w 2011 roku w „Journal of Happiness Studies”, dorośli materialiści są niezbyt szczęśliwi, powątpiewają w swoje umiejętności, częściej popadają w depresję.
Materialista, syn materialisty
Do materializmu prowadzi niskie poczucie własnej wartości
Kiedy w 2007 roku prof. Lan Nguyen Chaplin z University of Illinois poddała testom psychologicznym 150 dzieci w wieku 8–18 lat, zauważyła, że dzieci o niskim poczuciu własnej wartości – podobnie jak dorośli – są nastawione do życia bardziej materialistycznie. Zdaniem prof. Chaplin to niskie poczucie własnej wartości prowadzi do materializmu, a nie odwrotnie. Kiedy jest najniższe (co zwykle następuje, gdy zaczyna się dojrzewanie), materializm jest szczególnie nasilony.
Inne badania, choćby te przeprowadzone na niemal 500 dzieciach przez uczonych z uniwersytetu w Amsterdamie, wykazują, że również dzieci, które nie są zbyt zadowolone ze swojego życia, prędzej wyrosną na materialistów niż ich szczęśliwi rówieśnicy. Tymczasem według raportu UNICEF polskie dzieci pytane o satysfakcję z życia znalazły się na przedostatnim miejscu na liście 29 krajów, tuż przed rumuńskimi. Co piąty mały Polak w wieku 11–15 lat nie jest zadowolony ze swojego życia.
Przy kształtowaniu postaw materialistycznych liczą się nie tylko wartości wyznawane przez rodziców (dorośli materialiści wychowują małych materialistów). Badania przeprowadzone w 1997 roku na University of Wisconsin wykazały, że dzieci z rozbitych rodzin częściej stają się materialistami. Eirini Flouri, psycholog z University of London, zauważyła też, że im intensywniej rodzice się kłócą, tym bardziej materialistyczne są ich dzieci. Zdaniem Flouri materialistów wychowują również emocjonalnie zdystansowani opiekunowie. Do podobnych wniosków doszła prof. Chaplin, która twierdzi, że brak efektywnego stylu porozumiewania się w rodzinie i wsparcia ze strony rodziców prowadzi do niskiego poczucia wartości u dzieci, które zaczynają szukać czegoś, co by im te braki zrekompensowało – zwykle rzeczy materialnych. Ale to, niestety, nie działa.
Także nadmiar telewizji sprzyja materializmowi. W 2001 r. naukowcy ze Stanford University School of Medicine dowiedli, że im więcej czasu dzieci spędzają przed ekranem, tym częściej domagają się, by kupować im zabawki. Kiedy w jednej z kalifornijskich podstawówek wprowadzono program ograniczający czas oglądania telewizji, liczba dziecięcych próśb o zabawki spadła o 70 proc. (w porównaniu z inną, kontrolną szkołą, której uczniowie spędzali przed telewizorem tyle czasu, ile chcieli). Tymczasem badania przeprowadzone na uniwersytecie w Amsterdamie wykazują, że reklamy pogłębiają materializm jedynie u tych dzieci, które nie są zadowolone ze swojego życia.
MMS-y do Mikołaja
Bez zabawek dzieci rzadziej się nudzą i są bardziej kreatywne
Reklamy, rozwody, kłótnie rodziców, brak poczucia własnej wartości, niezadowolenie z życia – to wszystko prowadzi do materializmu. A do czego prowadzi materializm? Co złego w tym, że dziecko przywiązuje dużą wagę do rzeczy, które można kupić? „Skutki nadmiernej koncentracji na wartościach materialnych i hedonistycznych to obniżona motywacja do podejmowania wyzwań, ograniczenie kreatywności, oczekiwanie wsparcia finansowego ze strony rodziców, brak ambicji” – twierdzi dr hab. Małgorzata Bogunia-Borowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka książki „Dziecko w świecie mediów i konsumpcji”.
Jej zdaniem mali materialiści wyrastają na osoby, które nie angażują się w działania społeczne, nie interesują się sprawami kraju czy świata. Na dodatek gorzej się uczą – jak twierdzi Marvin Goldberg, profesor marketingu z Pennsylvania State University. Potwierdzają to wyniki badań z Wielkiej Brytanii i Hongkongu opublikowane w 2012 r. w „Journal of Educational Psychology”: dzieci, które stały się materialistami, w rezultacie mają mniejszą motywację do nauki niż reszta uczniów i kończą edukację z gorszymi ocenami.
A co z nadmiarem zabawek? Czy za dużo prezentów na urodziny i pod choinkę, kupionych przecież w najlepszych intencjach, może dzieciom przynieść szkodę? Na to właśnie wygląda. „Polskie dzieci piszą coraz dłuższe listy do świętego Mikołaja, ostatnio przybierają formę zdjęć przedmiotów sfotografowanych iPhone’em” – mówi dr hab. Bogunia-Borowska. Jej zdaniem zbyt wiele prezentów pod choinką powoduje, że dziecko nie jest w stanie skoncentrować się na istocie przedmiotu. „Najciekawszą częścią spektaklu pod tytułem prezenty jest ich spektakularne otwieranie. Na więcej dziecku nie starcza koncentracji” – mówi badaczka. Prof. Barry Schwarz, amerykański psycholog i autor bestsellera „Paradoks wyboru. Dlaczego więcej oznacza mniej”, uważa, że kiedy dzieci dostają zbyt wiele prezentów, mniej się w nie angażują. „Kiedy zajmują się jedną zabawką, myślą o pozostałych, i w rezultacie zabawa może im sprawiać mniej radości” – twierdzi Schwarz.
Ciekawy eksperyment przeprowadzono w jednym z przedszkoli w Monachium: na trzy miesiące zabrano z niego wszystkie zabawki. Dzieci mogły za to prosić opiekunów o koce czy pudła oraz wyprawiać się do pobliskiego lasu choćby po gałęzie. Szybko okazało się, że pozbawione zabawek maluchy stały się bardziej kreatywne: zbudowały np. młyn z szuflad, krzeseł i koców, w którym bawiły się w młynarzy. Kiedy eksperyment miał się ku końcowi, niemal wszystkie przedszkolaki się zgodziły, że bez zabawek jest fajniej. Rodzice zaś twierdzili, że ich dzieci rzadziej się nudzą i są bardziej kreatywne.
Przedszkole w Monachium postanowiło przedłużyć eksperyment i znajduje coraz więcej naśladowców nie tylko w Niemczech, ale i w USA. Nie oznacza to bynajmniej, że wszystkie zabawki są złe. Należy jednak uważać na ich nadmiar.
Co więc robić, by nie wychować małego materialisty? „Przede wszystkim rodzice powinni spojrzeć na własne wartości: czy sami nie są materialistami? Czy chodzą na zakupy, aby poczuć się lepiej? Czy czują zazdrość w stosunku do ludzi, którzy mają więcej dóbr materialnych?” – mówi Susan Linn, psychiatra z Harvard Medical School i autorka książki „Consuming Kids: Protecting Our Children from the Onslaught of Marketing & Advertising”.
Naukowcy z uniwersytetu w Amsterdamie sugerują trzy strategie: po pierwsze ograniczać liczbę oglą-danych reklam. Po drugie rozmawiać z dziećmi o reklamach, tłumaczyć techniki, jakich używają specjaliści od marketingu, by skłaniać nas do kupowania. I po trzecie uczyć dzieci, co tak naprawdę przynosi szczęście. Ważne też, by pomagać im zbudować poczucie własnej wartości – angażować się w ich życie, wspierać, uczyć, jak wyrażać uczucia, zachęcać do samodzielności i niezależnego myślenia.
A co z prezentami na święta? Kim John Payne, autor książki „Simplicity Parenting” (niestety niedostępnej po polsku), uważa, że dwie, trzy zabawki to dobra liczba: jedna, dobrze przemyślana zabawka od rodziców, jedna albo dwie od reszty rodziny. „Niech dziadkowie, ciotki i wujkowie zbiorą się razem i zastanowią, co tak naprawdę dziecko najbardziej chciałoby dostać” – mówi Payne. Zarówno Payne, jak i Linn sugerują, by zamiast rzeczy materialnych podarować dzieciom… czas.
„Kilka lat temu sprezentowałam wnuczce bilety do teatrzyku, do którego miałyśmy chodzić razem” – wspomina Linn. Inne pomysły to kupon na wyjścia do parku, do zoo, na wspólne puszczanie latawców. Dr hab. Bogunia-Borowska radzi też, by włączać dzieci w przygotowywanie upominków dla innych, do których być może „św. Mikołaj nie dojedzie”. Podobnego zdania jest Susan Linn: „Kładźmy nacisk na dawanie prezentów, a nie tylko na dostawanie. Niech dzieci robią upominki dla innych, niech biorą udział w naradach, co babcia najbardziej chciałaby dostać. Dajmy im jakieś drobne pieniądze z przeznaczeniem dla organizacji pozarządowej, którą dziecko uważa za najbardziej godną wsparcia”.
Najważniejsze jednak, by z dzieckiem o materializmie rozmawiać. „Rodzice czasami dla własnej wygody odpuszczają, nie tłumaczą, nie wyjaśniają. Musimy dzieci wyposażać w narzędzia i sposoby radzenia sobie z reklamą, w mechanizmy obronne przed nadmiernym materializmem i popkulturowymi śmieciami” – mówi dr hab. Bogunia-Borowska.
Co zaś jeśli po świętach dziecko przyjdzie ze łzami lub z pretensjami, że koledzy dostali więcej? „Przede wszystkim uszanuj uczucia dziecka – radzi Linn. – Powiedz: »rozumiem, że czujesz się rozczarowany«. Wytłumacz, że w waszej rodzinie macie takie a takie wartości, że robicie pewne rzeczy inaczej niż inni”. Kim John Payne pociesza jednak, że rodzice często na wyrost obawiają się rozczarowania dzieci liczbą prezentów. Bardziej chodzi o ich lęk niż o dziecięce pragnienia.
Jak nie wychować materialisty? Przyjrzyj się własnym wartościom – czy sam jesteś materialistą?
- Zwróć uwagę, ile wspólnego czasu spędzacie na zakupach. Przeznacz więcej czasu na zajęcia, które nic nie kosztują i do których niczego nie trzeba kupować: zabawę w parku, piknik nad rzeką z przyjaciółmi.
- Zwróć uwagę, co czytasz dzieciom.Czy w tych książkach pełno jest ilustracji i odniesień do zabawek, sklepów, czy też do przyrody i darmowych zabaw?
- Ogranicz czas, który dziecko spędza przed telewizorem.
- Dawaj niematerialne prezenty: kupon na cały dzień zabaw z wujkiem albo na wyjście do cyrku z dziadkiem.
- Na święta sami zróbcie dekoracje(nieważne, że krzywe).
- Rozważ święta bez telewizji – dzięki temu po-święcicie więcej uwagi rodzinie niż ekranowi.
- Przed świętami weź dziecko do sklepu spożywczego – kupcie składniki na kolację wigilijną dla biedniejszej rodziny, zanieście je np. do schroniska dla bezdomnych.
- Jeśli masz małe dziecko, zamiast sklepowych zabawek dawaj mu zabawki „domowe”:pudełka po butach, plastikowe miski, drewniane łyżki.
- Nie kupuj zabawek, które tylko śpiewają, tańczą czy świecą.Najlepsze są proste zabawki, którymi dziecko może się bawić na wiele sposobów.
Ścieżki rozwoju:
Barry Schwarz „Paradoks wyboru. Dlaczego więcej oznacza mniej”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2013