Wszystko bowiem wskazuje na to, że magma wylewająca się z bazaltowych wulkanów pośrodku płyt tektonicznych wbrew oczekiwaniom nie pochodzi z zewnętrznej warstwy skorupy ziemskiej, a z płaszcza naszej planety i na dodatek jest wypychana do góry i na powierzchnię przez dwutlenek węgla, a nie jak dotąd przyjmowano przez wodę.
Dotychczas przyjmowano, że pokłady magmy, która ostatecznie trafia na powierzchnię Ziemi, znajdują się na głębokości od 7 do 13 kilometrów, czyli wciąż znajdują się w skorupie ziemskiej. Najnowsze badania jednak zadają temu kłam. Autorzy najnowszego artykułu badawczego wskazują, że magma pochodzi ze znacznie większej głębokości, z rejonów od 20 do 30 kilometrów pod powierzchnią Ziemi, a więc z zewnętrznych części płaszcza ziemskiego.
Czytaj także: Na Islandii powstał nowy wulkan. Pęknięcie w ziemi długie na trzy kilometry
Ta niepozorna zmiana sprawia, że musimy jednak zmienić cały paradygmat tego, w jaki sposób dochodzi do tych erupcji. Naukowcy z Uniwersytetu Cornell wskazują, że jeżeli magma pochodzi z płaszcza ziemskiego, to wbrew oczekiwaniom, nie jest ona wypychana ku powierzchni przez wodę, a przez dwutlenek węgla.
Warto tutaj jednak zaznaczyć, że dotyczy to bazaltowych wulkanów, które znajdują się w głębi płyt tektonicznych, a nie na ich krawędziach. Z takich wulkanów zazwyczaj wypływa lawa, która jest nieco bardziej płynna, a tym samym szybciej się przemieszcza. Pomimo tego, że stanowią one ponad połowę wulkanów na świecie, są one znacznie mniej zbadane niż wulkany wytwarzające lepką lawę.
Magma z tych wulkanów pochodzi z prawdziwego wnętrza Ziemi
Jednymi z bardziej znanych wulkanów bazaltowych są znajdujące się na Hawajach wulkany Kīlauea i Mauna Loa oraz znajdujący się na atlantyckiej wyspie Fogo wulkan Pico do Fogo. To właśnie one zostały zbadane przez naukowców, którzy wyniki swoich obserwacji opublikowali w periodyku naukowym PNAS. Pico do Fogo to chyba jeden z najaktywniejszych wulkanów znajdujących się na wyspach oceanicznych. W ciągu ostatnich 500 lat odnotowano na nim aż 30 różnych erupcji, z których ostatnia miała miejsce w 2015 roku.
Korzystając niejako z okazji naukowcy szczegółowo przeanalizowali stopioną lawę uwięzioną w skałach Fogo. W trakcie badań okazało się, że zawiera ona znaczące ilości dwutlenku węgla, który uległ krystalizacji w warunkach ciśnienia panującego na głębokości 20-30 kilometrów. To właśnie ten fakt wskazał naukowcom na fakt, że magma pochodzi z płaszcza Ziemi, a nie ze skorupy. Okazuje się zatem, że magma stosunkowo szybko wydostaje się z płaszcza, przechodzi przez skorupę i dociera do powierzchni Ziemi.
Odkrycie to może pomóc naukowcom przygotować się na zagrożenie powodowane przez takie erupcje. Pomiary, które pozwolą nam ustalić, gdzie zaczyna się erupcja, gdzie topnieje magma i w końcu co bezpośrednio wyzwala erupcję, pozwolą naukowcom lepiej prognozować i zarządzać zagrożenie.