O globalnym ociepleniu zdołaliśmy już bardzo wiele usłyszeć. Statystyki dotyczące temperatury na świecie, które są prowadzone o dekad, bez wątpliwości potwierdzają, że na Ziemi robi się coraz cieplej. Podczas szczytu klimatycznego w Paryżu w 2015 roku zdecydowano zapobiec podniesieniu się średniej światowej temperatury o 1,5 st. C względem okresu sprzed 1860 roku, czyli epoki przedprzemysłowej. Jak jednak obliczyć tę podstawę?
Czytaj też: Zatarli granicę między ludźmi a sztuczną inteligencją. Efekt? Pierwszy taki robot na świecie
Jest to dość rzadko poruszany temat, ale niedawno na łamach Nature Climate Change napisali o tym naukowcy z Australii, USA i Portoryko. Proponują oni nowy sposób obliczania globalnej temperatury, który można oprzeć na zmianach w składzie chemicznym szkieletu długowiecznych gąbek Ceratoporella nicholsoni należących do rodziny Astroscleridae.
Granicę 1,5 stopnia ludzkość już dawno temu przekroczyła. Badania gąbek ukazały nowe dane
Jak na razie funkcjonuje zupełnie inny sposób wyliczeń dla temperatur sprzed półtora wieku. Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu odnosi się tutaj do najwcześniejszych instrumentalnych danych. W latach 1850-1900 statki pływające po oceanach zapisywały informacje dot. temperatury powierzchni morza. Nie brzmi to jak najbardziej wiarygodny i miarodajny sposób na liczenie bazowej wartości, do której porównujemy dzisiejsze temperatury i w stosunku do której podejmujemy kluczowe decyzje dla świata.
Czytaj też: Przesunęliśmy granicę aż o 50 mln lat. Nie ma wątpliwości – oto najstarsza forma życia na Ziemi
Autorzy najnowszych badań twierdzą, że gąbki Ceratoporella nicholsoni są o wiele skuteczniejszym narzędziem do badania zmian temperatury. Organizmy te żyją u wybrzeży Portoryko, na obszarze Morza Karaibskiego. Naukowcy zebrali próbki tych zwierząt z konkretnego miejsca, które znajdowało się na głębokości od 33 do 91 metrów pod powierzchnią oceanu, w tzw. warstwie mieszanej. Jest to dobra lokalizacja, która nie nagrzewa się zbytnio od chwilowych warunków pogodowych i cykli klimatycznych takich jak El Nino, ale jednocześnie nie są to wody głębinowe, zimne, pozostające w całkowitej izolacji termicznej.
Badacze sprawdzali w szkieletach gąbek stosunek masowy strontu do wapnia. Olbrzymią zaletą było to, że mogli oni badać ten wskaźnik dla gąbek liczących nawet 300 lat. Wykazali oni, że stosunek Sr/Ca ściśle jest zależny od temperatury atmosfery i zmieniał się on w czasie równolegle do warunków na powierzchni oceanu.
Czytaj też: „Przekroczyliśmy bezpieczną granicę produkcji chemikaliów”. Naukowcy nie nadążają ich sprawdzać
Korelacja danych dot. temperatury i stosunku pierwiastków w szkieletach gąbek odsłoniła niezbyt pocieszający fakt – prawdopodobnie przekroczyliśmy już ową granicę 1,5 st. powyżej wartości sprzed epoki przemysłowej. W tym momencie świat jest gorętszy o 0,5 st. więcej, niż podaje oficjalnie Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu.
Jak będzie wzrastać temperatura na świecie na podstawie stosunku Sr/Ca w szkielecie gąbek?
Do 2020 roku globalne ocieplenie wynosiło już 1,7 st. C, a pod koniec obecnej dekady przebijemy granicę 2 st. – wnioskują uczeni w swoim artykule. Ową granicę 1,5 st. przekroczyliśmy prawdopodobnie w latach 2010-2012. Co więcej, interpretacje naukowców wskazują, że do 2035 roku temperatura wzrośnie aż do 2,5 st. powyżej wartości z okresu preindustrialnego.
Badania nad szkieletami gąbek mogą ukazać nam pewne prawidłowości w zmianach termicznych atmosfery ziemskiej, ale nie wytłumaczą wszystkich zjawisk. Naukowcy przyznają, że dane dotyczące temperatury mórz i lądów nieco „rozsypują się” od lat 80. XX wieku, kiedy to wzrost temperatury na lądzie przyspieszył względem oceanów. Tę rozbieżność uwzględnili w swoich analizach, aby uniknąć zakłamania finalnych danych.
Czytaj też: „Śpimy w Szwajcarii, jemy we Włoszech”. Oto jak topniejący lodowiec przedziwnie przesunął granicę państw
Otrzymanych wyników jednak wciąż nie możemy traktować jako pewnika i stuprocentowego potwierdzenie, że świat ogrzewa się szybciej, niż dotychczas liczono. Zdecydowanie potrzeba większej ilości tego samego typu danych z różnych obszarów na świecie. Mówi o tym również Kate Hendry z British Antarctic Survey w Cambridge cytowana w analizie Nature.
„Każdy dostępny (organiczny, przyp.red.) miernik temperatury będzie powodował problemy i posiadał różne ograniczenia. Dlatego należy zebrać jak najwięcej danych (…). Im więcej różnych elementów układanki uda nam się ułożyć, tym skuteczniej będziemy w stanie zrekonstruować różnice temperatur.”