Jeśli chcemy mieć lepszą kondycję fizyczną, ćwiczymy mięśnie: idziemy na siłownię, uprawiamy jogę. Co jednak zrobić, by poprawić sobie pamięć? I zadbać o kondycję mózgu? Odpowiedź jest prosta – pisać, jak najwięcej. I do tego odręcznie!
Naukowcy z Princeton University i z University of California przeprowadzili badanie dotyczącego tego, jak sposób notowania wpływa na proces przyswajania i zapamiętywania materiału. Okazało się, że choć studenci notują więcej na klawiaturze, to nie potrafią sobie potem poradzić z selekcjonowaniem informacji. W przeciwieństwie do robiących odręczne notatki kolegów nie przetwarzają przekazywanych treści i radzą sobie potem gorzej z zadaniami konceptualnymi. Nawet w przypadku, gdy studenci mieli tydzień na przygotowanie się przed testem – ci, którzy podczas wykładu robili notatki na klawiaturze, osiągali gorsze wyniki od piszących „tradycyjnie” kolegów.
A wydawałoby się, że długopis i notatnik odchodzą do lamusa. Technologia daje nam przecież tyle możliwości! Do tego szybszych, bardziej wydajnych i zdecydowanie mniej męczących… Musimy jednak przestrzec zwolenników komputera – jak donoszą naukowcy, pisanie na klawiaturze jest czynnością bierną (mówiąc fachowo, niegeneratywną), nie wymagającą przetwarzania informacji przez mózg. Tymczasem robienie odręcznych notatek (czy raczej, generatywne robienie notatek) wymaga zdecydowanie większego kognitywnego zaangażowania. Trzeba parafrazować, skracać, kondensować myśli i stosować skróty (na tyle sprytne, by potem umieć je jeszcze rozczytać). Zaangażowane zostają te obszary mózgu, które zwykle odpowiadają za kontrolę motoryki – a, jak dowodzą badania, to właśnie one pomagają w lepszym zapamiętywaniu informacji.
O tym, jak kluczowe to umiejętności zwykle przekonujemy się na studiach, gdy wraz z naszą pamięcią jesteśmy rzucani na głęboką wodę. Od tego, jak skutecznie opracujemy dany wykład zależy co najmniej spokój ducha podczas sesji.
Studenci i uczniowie pewnie będą skorzy przyznać nam rację – widok kogoś notującego odręcznie (i nie mówimy tu o zajęciach zdalnych) należy już do rzadkości. Preferowanym przez większość rozwiązaniem wydają się być laptopy – nic dziwnego, w końcu udaje się dzięki nim zanotować więcej niż na kartce. Tyle że… no właśnie, czy „więcej” musi oznaczać „lepiej”?
Te obserwacje pozwoliły dojść do dwóch kluczowych wniosków. Po pierwsze, odręczne robienie notatek poprawia pamięć i tym samym ułatwia naukę. Po drugie, sam notatnik może stać się naszym „dyskiem zewnętrznym” (tzw. external-storage hypothesis), do którego będziemy zawsze wracać w razie potrzeby. Przeglądając i czytając notatki, również będziemy się uczyć. Cóż, chyba najwyższa pora sięgnąć po długopis!