Oczywiście na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że osoba odpowiedzialna za powstanie otworu chciała zadać kobiecie cierpienie i doprowadzić do jej śmierci. Bliższe przyjrzenie się sprawie wskazuje natomiast na odmienny scenariusz, w którym miało to na celu ochronę otoczenia zmarłej.
Czytaj też: Nie amulet, nie tłuczek, a osobliwa starożytna “zabawka”. Tylko dorośli Rzymianie jej używali…
Analiza kości kobiety wykazała, że w momencie śmierci miała ona od 18 do 22 lat. Wiemy również o epilepsji, na którą cierpiała. Jej szczątki zostały znalezione na Sardynii i liczą ponad dwa tysiące lat. Tak odległy okres może stanowić kluczową poszlakę w zrozumieniu tego, co dokładnie się wydarzyło.
W czasach starożytnych wierzono bowiem, że epilepsją można się zarazić. Autorzy publikacji z Journal of Archaeological Science: Reports mają więc pewną hipotezę w tej sprawie. Mianowicie, pacjentka mogła umrzeć na skutek nieszczęśliwego upadku w czasie ataku epileptycznego. W ten sposób w jej czaszce powstał jeden otwór. Drugi, być może już po śmierci, utworzyły osoby z jej otoczenia. Tylko po co?
Ano po to, by zapobiec rozprzestrzenianiu się epilepsji na innych ludzi. Brzmi to oczywiście niedorzecznie, ponieważ współcześnie wiemy, iż epilepsją nie można się zarazić. Starożytni mieszkańcy Sardynii zapewne nie mieli takiej świadomości. Dodatkowym zabezpieczeniem przed tzw. morowym powietrzem miałoby być umieszczenie ciała zmarłej twarzą do ziemi. Tego typu pomysły były powszechnie stosowane w Grecji, lecz wiadomo, iż wykorzystywali je także Rzymianie.
Czaszka kobiety zawiera dwa otwory – jeden mógł zostać utworzony celowo przez osoby z jej otoczenia
Jak wynika z badań poświęconych garnkom znalezionym w okolicach grobu, młoda kobieta musiała zostać pochowana w ostatniej dekadzie III wieku p.n.e. lub w pierwszych dekadach II wieku p.n.e. Wtedy to Sardynia – od setek lat będąca centrum kultury punickiej lub fenickiej znalazła się pod rzymskim panowaniem. Było to konsekwencją przebiegu pierwszej wojny punickiej z Kartaginą.
Czytaj też: Ten sarkofag zachował się w wyjątkowym stanie, choć pochodzi z czasów Jezusa
I choć epilepsja faktycznie nie rozprzestrzeniała się na osoby z otoczenia chorujących na nią osób, to raczej na próżno doszukiwać się w tym efektów prowadzonych zabiegów. Innymi słowy: ani przebijanie czaszki (być może w celu przymocowania jej do otoczenia) ani układanie ciała twarzą do ziemi nie było powodem, dla którego bliscy zmarłej byli chronieni przed zachorowaniem na epilepsję.