Według Amerykańskiej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA na Grenlandii, Alasce i w Antarktyce od 2003 roku stopniało co najmniej 2 tryliony ton lądolodu. Te szacunki oparte są o analizę zdjęć satelitarnych. Więcej niż połowa lodu zniknęła w ciągu ostatnich pięciu lat na Grenlandii. – Ten proces będzie się jeszcze nasilał – mówi Scott Luthcke, geofizyk NASA. Badania prowadził satelita NASA GRACE. Pocieszające jednak jest to, że tegoroczny ubytek lodu na Grenlandii prawdopodobnie nie będzie tak znaczny jak w 2007 roku. Także na Alasce sytuacja nieco się poprawia. Największe straty w pokrywie lodowej wystąpiły w 2005 roku. Jednak w tym roku pokrywa śnieżno-lodowa znowu przyrosła – i to znacznie. Ale i tak od 2003 roku Alaska straciła 400 miliardów ton lodu. Topnienie lodów na Grenlandii powoduje podwyższenie poziomu oceanów o pół milimetra rocznie – twierdzi Jay Zwally, naukowiec NASA specjalizujący się w pokrywie lodowej.
Pojawiają się nowe zagrożenia – topniejący lód uwalnia uwięziony w nim metan, a to gaz cieplarniany. Te tendencje są skutkiem ocieplania się klimatu, które zdaje się coraz bardziej przyspieszać.
W San Francisco trwa konferencja Amerykańskiej Unii Geofizycznej (American Geophysical Union) poświęcona tym zagadnieniom. h.k.