W związku z tym Organizacja Narodów Zjednoczonych przewiduje, że do 15 listopada przekroczony zostanie próg 8 miliardów mieszkańców naszej planety. Jeśli chodzi o kolejne “kamienie milowe” to te również wydają się dość nieodległe. Na przykład do 2030 roku wartość ta ma wzrosnąć do 8,5 miliarda, by wynieść 9,7 miliarda w 2050 roku. Z kolei na koniec bieżącego stulecia według ekspertów na Ziemi będzie 10,4 miliarda ludzi.
Czytaj też: Czy upały były zawsze? 5 okresów z historii Ziemi, kiedy świat trząsł się z zimna lub płonął z przegrzania
Takie są szacunki ONZ, lecz nie wszyscy są zgodni co do tego, że kiedykolwiek przekroczymy granicę 10 miliardów. Wolfgang Lutz, dyrektor założyciel Wittgenstein Centre for Demography and Global Human Capital na Uniwersytecie Wiedeńskim, przewiduje, że edukacja i rosnąca jakość życia mogą drastycznie spowolnić globalną płodność. Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba jednak wyjaśnić dwie kwestie: jak szybko spadnie dzietność w Afryce oraz czy Chiny i kraje o bardzo niskiej dzietności zdołają ją zmienić, a jeśli tak, to w jakim tempie.
Liczba ludności Ziemi przekroczy 8 miliardów do 15 listopada tego roku
Problemy demograficzne związane z zastępowalnością pokoleń są znaczące i dotyczą również innych części świata, z Europą na czele. Po przeciwnej stronie barykady znajduje się natomiast Afryka oraz biedniejsze regiony Azji. To właśnie w tych dwóch miejscach dochodzi do boomu demograficznego, który napędza światowe rekordy z zakresu liczby ludności.
Czytaj też: „Odkrycia amerykańskich naukowców” do lamusa? Teraz badacze z innego kraju są najczęściej cytowani
O skali przyrostu niech świadczy fakt, że od 1930 roku liczba ludności Ziemi wzrosła czterokrotnie: z dwóch do ośmiu miliardów. Do osiągnięcia tego celu potrzeba było zaledwie 90 lat. Dla porównania, uprzedni czterokrotny tego typu wzrost wymagał znacznie dłuższego oczekiwania. O ile bowiem w I wieku na naszej planecie żyło około 250 milionów ludzi, tak do osiągnięcia pierwszego miliarda trzeba było czekać do… XIX wieku. Oczywiście z punktu widzenia matematyki nie powinno to zaskakiwać, ale jednocześnie daje niezbyt optymistyczne perspektywy na przyszłość. Szczególnie, jeśli rosnącą liczbę ludności traktujemy jako coś niekoniecznie pozytywnego.