Orbiter marsjański sfotografował coś na powierzchni Marsa. To InSight, jego kolega z Ziemi

Sonda kosmiczna Mars Reconnaissance Orbiter po raz kolejny dowiodła, że mimo swojego wieku, wciąż ma niezwykle bystre oko i nic nie jest w stanie się przed nią ukryć na powierzchni Marsa, nawet jeżeli pokryte jest kamuflującym skutecznie pyłem marsjańskim. Na najnowszym zdjęciu sondzie udało się uchwycić lądownik marsjański, który nie działa już od ponad dwóch lat.
Orbiter marsjański sfotografował coś na powierzchni Marsa. To InSight, jego kolega z Ziemi

Bohaterem najnowszego zdjęcia jest lądownik InSight, który zakończył swoją misję na powierzchni Czerwonej Planety w grudniu 2022 roku. Najnowsze zdjęcie z orbitera krążącego wokół Marsa od 2006 roku wyraźnie wskazują, że na przestrzeni lat lądownik został pokryty grubą warstwą rdzawo-czerwonego pyłu marsjańskiego. To cenna informacja dla naukowców przygotowujących kolejne misje na Czerwoną Planetę.

Ladownik InSight (skrót od Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport) wylądował na Marsie w listopadzie 2018 r. Jego misją było zbadanie nie tyle powierzchni, ile wnętrza Marsa, w tym jego skorupy, płaszcza i jądra. W tym celu lądownik został wyposażony w niezwykle czuły sejsmometr, który przez cztery lata bezustannie nasłuchiwał pomruków z wnętrza planety.

Źródło: NASA/JPL-Caltech/University of Arizona

Czytaj także: Mars się kręci coraz szybciej. Każdy dzień jest tam krótszy od poprzedniego

Podczas swojej misji InSight dokonał naprawdę przełomowych odkryć. Wystarczy tutaj wspomnieć, że postawiony obok niego na powierzchni Marsa sejsmometr jako pierwszy zarejestrował silne wstrząsy sejsmiczne na Marsie. Po pierwszym takim przypadku naukowcy nie spodziewali się, co będzie później. Jednak w ciągu czterech lat InSight był w stanie zarejestrować ponad 1300 różnych zdarzeń sejsmicznych. Warto tutaj dodać, że sejsmometr był na tyle czuły, że nie tylko rejestrował naturalne wstrząsy sejsmiczne, ale także wstrząsy wywołane upadkiem meteorytów na powierzchnię Czerwonej Planety czy drgania wywołane lądowaniem innych aparatów kosmicznych setki kilometrów dalej. Lądownik InSight zebrał również informacje o temperaturze planety i warunkach klimatycznych w miejscu lądowania.

Niestety, misja InSight musiała się kiedyś zakończyć. W przypadku misji zasilanej za pomocą paneli słonecznych gwoździem do trumny okazał się pył marsjański osiadający na powierzchni paneli słonecznych i skutecznie ograniczający ilość generowanej przez nie mocy.

Najnowsze zdjęcia lądownika i jego paneli słonecznych wykonane z pokładu orbitera MRO wykorzystywane są przez naukowców do badania długofalowych procesów gromadzenia się pyłu na panelach. To niezwykle cenne informacje dla wszystkich naukowców, którzy przygotowują i w przyszłości będą przygotowywać kolejne misje marsjańskie. Co więcej, to także istotna wskazówka dla zespołów, których zadaniem jest wybór przyszłych miejsc lądowania, aby wybierać takie miejsca, które są mniej podatne na problemy związane z pyłem.

Czytaj także: Lądownik InSight u kresu swojej egzystencji. Jak zakończy się jego marsjańska misja?

Mimo że misja lądownika InSight oficjalnie się zakończyła, jej dziedzictwo trwa nadal. Zebrane przez nią dane znacznie poszerzyły naszą wiedzę o Marsie i dostarczyły cennych spostrzeżeń na temat powstawania i ewolucji planet skalistych.

W istocie historia InSight to historia eksploracji, odkryć i odporności. Nawet na emeryturze ten pozornie niewielki lądownik nadal przyczynia się do powiększania zakresu naszej wiedzy o Marsie, przypominając nam, że każda misja, bez względu na to, jak długa lub krótka, odgrywa istotną rolę w wyjaśnianiu tajemnic Układu Słonecznego.