Jak w przypadku wielu lądowników tego typu, zarówno wysyłanych przez agencje kosmiczne, jak i przedsiębiorstwa prywatne, do lądowania na Księżycu doszło tuż na początku dnia księżycowego w miejscu lądowania. Dzięki temu przez kolejne dwa tygodnie lądownik i znajdujące się na nim ładunki oświetlane są przez Słońce i mogą wykorzystywać je jako źródło energii. Tak też było w przypadku lądownika Blue Ghost. Misja została zaplanowana tak, aby w przypadku prawidłowego lądowania udało się zrealizować wszystkie podstawowe cele misji przed „księżycowym zachodem Słońca”.
W ostatni weekend w miejscu lądowania Słońce zaszło pod księżycowym horyzontem, a zaledwie pięć godzin później lądownik zamilkł, znikając w ciemnościach księżycowej nocy. Naukowcy oczywiście planują podjąć próbę skomunikowania się z lądownikiem za dwa tygodnie, tj. po kolejnym wschodzie Słońca, ale szanse na to, że lądownik się obudzi, nie są przesadnie wysokie.
Czytaj także: Sonda Blue Ghost zmierzająca w stronę Księżyca wykonała już pierwsze zdjęcia Srebrnego Globu. Wkrótce lądowanie
Co jednak niezwykle ciekawe, tuż pod koniec swojej misji lądownik działający na resztkach energii słonecznej wykonał pierwsze w historii wysokiej rozdzielczości zdjęcia zachodu słońca z powierzchni Księżyca.

Przedstawiciele operatora lądownika, firmy Firefly Aerospace właśnie podzielili się tymi fantastycznymi zdjęciami z opinią publiczną i trzeba przyznać, że przedstawiają one powierzchnię Księżyca z zupełnie innej perspektywy, niż zwykle to widzimy na zdjęciach z innych misji kosmicznych.

Na Księżycu ciemność oznacza ciemność i zachodzące słońce tworzy fascynujący, choć jednocześnie upiorny widok. Ciemność szczelnie chwyta wszystko, co widać w otoczeniu lądownika i nie puszcza przez długich czternaście ziemskich dni nocy księżycowej.
Czytaj także: Niezwykły widok z powierzchni Księżyca. To przejdzie do historii kosmicznych odkryć
Warto tutaj podkreślić, że zdjęcia te nie zostały wykonane jedynie ze względów estetycznych. Jak wskazują eksperci z NASA, będą one teraz stanowiły wyjście do analizy zjawiska, którego dotąd nie udało się potwierdzić, a o którym mówił już ponad pół wieku temu Gene Cernan, astronauta misji Apollo i zarazem ostatni człowiek, który kiedykolwiek — jak dotąd — chodził po powierzchni Księżyca. Chodzi bowiem o to, czy na zdjęciach udało się uchwycić blisko horyzontu swoistą poświatę, która miałaby zostać spowodowana przez lewitujący nad powierzchnią Księżyca pył.
Firefly Aerospace po zakończeniu misji lądownika ogłosiło całe przedsięwzięciem mianem spektakularnego sukcesu. Oto pierwszy w historii lądownik stworzony przez prywatne przedsiębiorstwo wystartował z Ziemi, dotarł do Księżyca, wylądował na jego powierzchni w prawidłowej pozycji, a następnie wszystkie znajdujące się na jego pokładzie instrumenty wykonały zaplanowane wcześniej badania. Jeżeli lądownik uda się uruchomić za dwa tygodnie, choćby nawet na kilka minut, to będzie to jedynie swoisty bonus dla i tak fenomenalnej misji.