W bazie lotniczej Edwardsa w Kalifornii członkowie misji Discovery do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej robią sobie pamiątkowe zdjęcie z wahadłowcem na nasłonecznionym pasie. Jose Hernandez, Kevin Ford, Christer Fuglesang, Rick Sturckow, Danny Olivas i Patrick Forrester (od lewej) za chwilę polecą na Florydę. W tle zestaw Mate DeMate czyli olbrzymia konstrukcja służąca do załadunku wahadłowców na grzbiet należącego do NASA samolotu Boeing 747. Ten specjalnie przystosowany Jumbo Jet zabiera odpowiednio zabezpieczony prom kosmiczny w podróż z Kalifornii na Florydę, za każdym razem, gdy pogoda w macierzystej bazie promów kosmicznych na Przylądku Canaveral jest zbyt niekorzystna, aby można tam było bezpiecznie lądować. Załadunek promu kosmicznego trwa kilka dni. Najpierw trzeba zakryć wyloty silników i zabezpieczyć wszystkie ruchome elementy specjalnymi osłonami aerodynamicznymi. Po umocowaniu do wysięgników, w które wyposażony jest Jumbo Jet wahadłowiec może bezpiecznie odbyć podróż do domu. Tam drugi, taki sam zestaw Mate DeMate zdejmuje wahadłowiec z samolotu. Cała operacja może trwać nawet dwa tygodnie (wliczając międzylądowania w bazach lotniczych, gdy pogoda uniemożliwia dalszy lot) i kosztuje nawet 2 miliony dolarów. h.k.
Ładowanie Discovery
Wahadłowiec Discovery jest powoli szykowany do załadunku na samolot B-747 należący do NASA, który zawiezie go na Florydę.14.09.2009·0·Przeczytasz w 1 minutę