Stalin stał pośrodku gabinetu z fajką w ręce, w ciemnozielonej marynarce, takiego samego koloru spodniach, wpuszczonych w miękkie cholewki butów. Odezwał się z uśmiechem: „Witajcie, towarzyszu Messing”.
„Witajcie, towarzyszu Stalin – uścisnął wyciągniętą dłoń i nagle się uśmiechnął. – A ja was na rękach nosiłem”.
Brwi Stalina pytająco uniosły się do góry.
„W Mińsku, podczas pierwszomajowej manifestacji, niosłem wasz portret” – pospiesznie wyjaśnił Messing.
Brwi wolno opuściły się i uśmiech poruszył wąsami wodza.
„Co czuliście, towarzyszu Messing, kiedy nieśliście mój portret?”.
„Czułem ogromny szacunek, towarzyszu Stalin”.
Eduard Wołodarski w książce „Wolf Messing. Widzący przez czas” tak wyobraża sobie pierwsze spotkanie jednej z najbardziej tajemniczych postaci XX w. i krwawego przywódcy Związku Sowieckiego. Stalin miał wtedy ponad sześćdziesiąt lat, a jasnowidz, telepata i hipnotyzer Messing ponad dwadzieścia mniej. Choć służby dokładnie informowały dyktatora o zdolnościach rozmówcy, nie do końca w nie wierzył. Dlatego Stalin zaproponował test: wyjął białą kartkę papieru i kazał Messingowi wybrać na nią 100 tys. rubli w jednym z moskiewskich oddziałów „Gosbanku”. Jasnowidz zgodził się, ale pod warunkiem, że po próbie odda pieniądze z powrotem. Kilka dni później, śledzony przez funkcjonariuszy NKWD, pojawił się w oddziale przy ulicy Gorkiego. Tam, w kasie, pokazał czystą kartę papieru i poprosił o wypłatę. Po chwili wyszedł z płócienną torbą pełną banknotów. To robiło wrażenie, tym bardziej że w państwie radzieckim nikt nie mógł normalnie zlecić wypłaty takich pieniędzy.
Kiedy Messing wrócił do banku i położył przed kasjerką pieniądze, kobieta nie zrozumiała, o co chodzi. Kazał jej więc sprawdzić czek, który od niego dostała, i dopiero wtedy urzędniczka zauważyła, że to czysta kartka papieru.
Czy tak to wyglądało? W życiu Messinga jest tylko jeden pewnik: że się urodził. Reszta to domysły, opowieści i koloryzowane przez lata anegdoty. Jeśli istnieją dokumenty dotyczące Messinga, ciągle leżą gdzieś w archiwach tajnych służb byłego ZSRR. Sam jasnowidz, spisując swoje pamiętniki 9 lat przed śmiercią, nie stronił od koloryzowania niektórych wydarzeń. Nikt nigdy nie przeprowadził z nim badań w warunkach kontrolowanych, dlatego nie wiadomo, jaki charakter miał jego „dar” widzenia przyszłości oraz czytania myśli. I tak narodziła się legenda.
ROZMOWA Z DUCHAMI
Wolf Messing urodził się w 1899 r. w podwarszawskiej Górze Kalwarii, w biednej żydowskiej rodzinie. Od dziecka mówił sam do siebie, często się zamyślał, wydawało się, że prowadzi jakieś rozmowy z istotami niewidzialnymi dla innych. We śnie krążył po domu. Rodzice stawiali przy jego łóżku miskę z wodą, żeby wstając – budził się, gdy stopy dotkną zimnej wody. Ojciec alkoholik uważał syna za pomyleńca i zastanawiał się, czy nie oddać go pod opiekę psychiatry. Zdolnościami małego Messinga zainteresował się natomiast rabin, który zaproponował, że przyjmie go do żydowskiej szkoły religijnej. Tam miałby utrzymanie na koszt gminy. Ojciec bez żalu pozbył się „lunatyka” z domu. „O jedną głodną gębę mniej” – uznał.
Te wszystkie doświadczenia spowodowały, że w lutym 1909 r. zaledwie dziesięcioletni Wolf zdecydował się wyruszyć w świat. Z domu rodziców wziął kilka monet i bez biletu wsiadł do pociągu jadącego w kierunku Belina. W wagonie ukrył się pod siedzeniem i zasnął. Z drzemki wyrwał go dopiero konduktor sprawdzający bilety. To wtedy po raz pierwszy dała o sobie znać niezwykła umiejętność Messinga. Patrząc konduktorowi w oczy, chłopak wręczył mu kawałek papieru, mówiąc że to ważny bilet na przejazd. Konduktor spojrzał na kartkę i… ją skasował.
„Podobną historię opisuje prof. Maria Szulc, nestorka polskiej hipnoterapii, w książce »Spotkania z podświadomością«. Podczas okupacji, kiedy obok niej przechodził patrol, skupiła się, mówiąc do siebie: »Nikogo tutaj nie ma, nikogo tutaj nie ma«. Żołnierze przeszli obok niej jakby nigdy nic. Prawdopodobnie indywidualna siła myśli wpłynęła tu na pola myślowe innych osób, u Messinga było podobnie – tłumaczy prof. Zbigniew Królicki, dyrektor Studium Edukacji Ekologicznej i Profilaktyki Zdrowotnej we Wrocławiu. – Myśl jest siłą, która bardzo mocno skupiona i wysłana może mieć wpływ na wydarzenia. Prawdopodobnie wtedy jeszcze Messing nie panował nad swoim darem i pewnie go nie rozumiał”.
Dziesięcioletni dzieciak w Berlinie musiał mieć spory hart ducha, żeby przeżyć. Usiłował zarobić i zatrudnił się jako posłaniec w żydowskiej dzielnicy. Często głodował, pewnego dnia stracił przytomność na środku ulicy. Nie dawał znaku życia, nie miał wyczuwalnego pulsu i przestał oddychać. Był już w kostnicy, gdy jeden z lekarzy, znany neurolog i psychiatra dr Abel, spostrzegł, że chłopiec żyje. Podczas badania lekarz zdał sobie sprawę, że Messing nie jest zwykłym pacjentem i ma niespotykane umiejętności. Udzielał odpowiedzi, zanim padło pytanie; odczytywał intencje lekarza, zanim ten zdołał się odezwać.
ŻYCIE W CYRKU
Niezwykłe zdolności otworzyły przed młodziutkim Messingiem wrota kariery najpierw w berlińskim muzeum osobliwości, a potem w cyrku. Gapie oglądali po kolei: parę syjamskich bliźniąt, kobietę z brodą, bezrękiego mężczyznę tasującego stopami karty, a na końcu Messinga. Ten w stanie katalepsji [zesztywnienie mięśni – przyp. red.] całymi dniami leżał „martwy” w kryształowej trumnie. Mógł również na własne życzenie zapanować nad bólem, pozwalając za stosowną opłatą, wbijać sobie gwoździe w klatkę piersiową na oczach zafascynowanej gawiedzi.
Wolf Messing szybko zyskał własną publiczność i po raz pierwszy w życiu zaczęło mu się powodzić, wysyłał nawet pieniądze biedującej rodzinie. Wkrótce, z własnym programem, występował już w Wiedniu. Szybko zdobywał sławę jasnowidza i medium. Zaczęli interesować się nim naukowcy.
Lynn Schroeder, współautorka książki „Psychic Discoveries Behind the Iron Curtain”, twierdzi, że zdolności Messinga zafascynowały również Zygmunta Freuda i Alberta Einsteina. W wywiadzie dla Paranormal TV Schroeder opowiada, że w 1915 r. obydwaj naukowcy spotkali się z jasnowidzem, żeby go zbadać. W trakcie eksperymentu Freud nakazał w myślach Messingowi, by ten wziął z łazienki pęsetę i wyrwał nią trzy włosy z wąsów Einsteina. Chłopak wykonał polecenie bezbłędnie.
Dziś trudno dociec, czy rzeczywiście doszło do tego spotkania. Ów brak pewności jest zresztą stałym elementem życia jasnowidza. W 1915 r. Albert Einstein nie odwiedzał Austrii, był wtedy profesorem na Uniwersytecie Berlińskim. Po drugie wiele źródeł utrzymuje, że Einstein po raz pierwszy spotkał Freuda dopiero w 1927 r. Niemniej to wydarzenie, prawdziwe czy nie, stało się częścią legendy Wolfa Messinga.
Zaczęła się jego dobra passa. Nie występował już w cyrku. Przez kilka następnych lat dużo podróżował po świecie. Odwiedził Japonię, Brazylię i Australię. Występował w Paryżu, Londynie, Rzymie, Sztokholmie oraz w Warszawie. W 1927 r. poznał Mahatmę Gandhiego, a podczas kolejnego pobytu w Indiach jedenastoletniego wówczas Sai abę, późniejszego słynnego mistrza duchowego i przywódcę religijnego.
STĄD DO STALINA
Pokazy estradowe Messinga ściągały tłumy. Demonstrował, jak odnajdywać ukryte przedmioty, odczytywał listy schowane w zalakowanej kopercie, odbierał przekazy telepatyczne od osób z widowni.
W 1921 r. wrócił do Polski, żeby odbyć służbę wojskową. Jednak częściej niż w koszarach bywał na salonach. Przed utytułowanymi gośćmi demonstrował swoje niezwykłe umiejętności, oglądał go m.in. Józef Piłsudski. O pomoc prosił go książę Czartoryski, który nie mógł odnaleźć zaginionych rodzinnych klejnotów. Policja była w tej sprawie bezradna. Messing szybko wskazał małego chłopca, syna jednej ze służących w posiadłości księcia. Uwagę jasnowidza zwrócił podobno pluszowy niedźwiadek, którym bawiło się dziecko. We wnętrzu zabawki zostały ukryte zaginione klejnoty, których wartość sięgała 800 tys. zł. Jasnowidz wspomagał też stróżów prawa w ustalaniu tożsamości przestępców i poszukiwaniach ofiar zbrodni. Po zakończeniu służby wojskowej miał „opracować” swój numer specjalny: z zasłoniętymi oczami prowadził samochód, pilot zaś przekazywał mu informacje o drodze jedynie w myślach…
Częste sukcesy sprawiały, że czuł się coraz pewniej. W 1937 r. przepowiedział, że Hitler zginie, jeśli zaatakuje Związek Radziecki, a Rzeszę czeka wielka tragedia. Rozwścieczył tym Führera. Przywódca III Rzeszy wyznaczył 200 tys. marek nagrody za pomoc w ujęciu jasnowidza. Gdy w 1939 r. niemieckie wojska zajęły Warszawę, w mieście pojawiły się ulotki o pieniądzach w zamian za wydanie Messinga. Tak skończyła się dobra passa jasnowidza. Ciężko pobity, znalazł się na gestapo. W pamiętnikach zaznaczał później, że choć posiadał dar widzenia przyszłych wydarzeń, kompletnie nie był w stanie przewidzieć swojego losu. W więzieniu musiał więc użyć sprytu i swoich zdolności. Zapisał: „Kiedy, zgodnie z moją wolą, policjanci weszli razem do celi, leżałem bez ruchu, jak martwy. Gdy stanęli w celi, szybko wybiegłem na korytarz i zanim się spostrzegli, zaryglowałem drzwi”.
Ukryty w pociągu towarowym, dotarł do granicy ze Związkiem Radzieckim. Choć w głębi duszy uważał się za monarchistę, fascynowało go państwo robotników i chłopów. Uważał, że tylko tam może panować sprawiedliwość społeczna i dobrobyt. Poza tym podziwiał Józefa Stalina, a nawet był nim zafascynowany. Kiedy w listopadzie 1939 r. znalazł się w ZSRR, życie uratowała mu niemiecka ulotka obiecująca nagrodę za jego schwytanie. Ale w ZSRR nikt nie potrzebował jasnowidzów ani wróżbitów. Dopiero gdy zademonstrował urzędnikom swoje zdolności, pozwolono mu na występy przed publicznością. Szybko wyłuskało go NKWD i zawiodło prosto przed oblicze Ojca Narodów. Wtedy doszło do słynnej próby przejęcia pieniędzy z moskiewskiego banku.
Stalin zabawił się, Messing uwiarygodnił – ale nie na tyle, żeby nie musiał przejść jeszcze jednej próby. Tym razem otrzymał zadanie przedostania się do gabinetu Stalina na Kremlu bez żadnych dokumentów. Jakiś czas potem zdumiony dyktator zobaczył w swym gabinecie Messinga. Nie mógł uwierzyć, że mimo tak szczelnej ochrony udało mu się przemknąć niepostrzeżenie. Na pytanie, jak tego dokonał, jasnowidz odrzekł, że zasugerował kontrolującym go strażnikom, że jest jednym z najbardziej zaufanych ludzi Stalina, szefem NKWD Ławrientijem Berią. Również to zastanowiło Stalina. Nie wiedział, że Beria może wejść na Kreml bez okazywania dokumentów.
Bohater ZSRR
Relacja łącząca Messinga ze Stalinem, choć stanowi jeden z najbarwniejszych epizodów jego biografii, ciągle nie jest do końca znana. Przepowiednia jasnowidza z 1940 r. o tym, że radzieckie czołgi wjadą na ulice Berlina, wywołała sporą konsternację. W tym czasie Kraj Rad i Niemcy łączył sojusz wojskowy. Nikt jeszcze nie wiedział, że staną do wojny przeciwko sobie. „Rewelacje” jasnowidza nie uszły uwagi niemieckiego wywiadu i wkrótce po wystąpieniu Messinga ambasada Niemiec złożyła oficjalny protest w tej sprawie.
Już po ataku Niemiec na ZSRR Messing przepowiedział, że przełom w działaniach wojennych nastąpi po klęsce Niemiec pod Stalingradem, a wojna zakończy się w pierwszych dniach maja 1945 r. To zrobiło wrażenie na Stalinie i to tak duże, że po stalingradzkim zwycięstwie zaproponował Messingowi funkcję jasnowidza na Kremlu. Ten jednak odmówił. Nie zamierzał stąpać po aż tak cienkim lodzie. Pamiętał, jaki los spotkał Erika Hanussena, nadwornego jasnowidza Hitlera. Jak ognia unikał też rozgrywek pomiędzy członkami najwyższych władz ZSRR. Wolał (i to chyba lubił najbardziej) występy przed publicznością. Pokazywał się w całym ZSRR, nawet w wiejskich świetlicach. Zarabiał tyle, że zakupił walczącej armii radzieckiej dwa samoloty myśliwskie, które cieszyły się ponoć wyjątkowym szczęściem w powietrznych walkach i dotrwały bez szwanku do końca wojny. Za ten dar Stalin podziękował mu w specjalnym liście.
Messing finansował też dom dla sierot wojennych, w którym żyło ponad sto dzieci. Na swoich kontach bankowych zgromadził fortunę.
Również po wojnie Stalin korzystał z „usług” Messinga. W 1973 r. pismo „Technika i nauka” opublikowało artykuł, w którym przypomniano rozgrywki szachowe z 1946 r. Czeski arcymistrz Ludek Pachman przegrał wtedy dwie rozgrywki w Moskwie. Wspominał, że od początku miał poczucie bezsensu toczonej rozgrywki, bo i tak jest skazany na klęskę. Okazało się, że na widowni siedział Messing, aby dekoncentrować Czecha i negatywnie oddziaływać na jego myśli.
Te niezwykłe możliwości uratowały też życie synowi Stalina Wasilijowi, który był zapalonym kibicem hokeja. Kiedy wybierał się na Ural na mecz ze swoją ulubioną drużyną, Messing przekonywał Stalina, by ten odwołał lot. Jasnowidz widział katastrofę. Stalin nakazał synowi, by zrezygnował z meczu, drużyna jednak poleciała. Samolot rozbił się przy lądowaniu.
Messing był lojalny wobec Stalina nawet po jego śmierci, której datę mu zresztą przepowiedział. Kiedy po ujawnieniu zbrodni krwawego przywódcy Nikita Chruszczow wezwał jasnowidza, aby ten przyłączył się do potępienia „wielkiego wodza” i wziął udział w apelu o usunięcie jego zwłok z mauzoleum Lenina, Messing odmówił. Zapłacić miał za to utratą sporej części majątku i zakazem dalszych występów. Do łask powrócił pod koniec 1962 r. podczas kryzysu kubańskiego. Ostrzegł wówczas Chruszczowa, że światu grozi wojna jądrowa, jeżeli ZSRR nie osiągnie kompromisu z USA w sprawie radzieckich rakiet. Chruszczow zawarł wtedy ugodę z prezydentem Kennedym i wycofał rakiety z Kuby, co entuzjaści słynnego jasnowidza uważają wyłącznie za jego zasługę. Potem otrzymał tytuł Zasłużonego Artysty ZSRR.
Co ma w głowie wolf?
W 1950 r. Stalin kazał, aby jasnowidz poddał się badaniom, które mieli przeprowadzić radzieccy naukowcy. Według ich opinii, impulsy elektryczne w mózgu Messinga mogły działać jak sygnały radarowe. Emitowane przez mózg, odbijałyby się od „myślokształtów” pojawiających się w umysłach obiektów jego zainteresowania, co pozwalało na ich odczytanie. „Badania” nie wyjaśniły fenomenu jego niezwykłych umiejętności.
„Nauka nie ustala prawdy, nauka prawdy poszukuje – mówi prof. Zbigniew Królicki. – Messing nie trafił na godnych siebie naukowców, którzy podjęliby ryzyko zbadania go. Poza tym, według ówczesnej nauki radzieckiej jasnowidzenie i telepatia nie mogły istnieć, gdyż były sprzeczne z głoszonym przez oficjalną radziecką naukę materializmem”.
Naukowcy nie chcieli stawiać na szali swej reputacji i angażować się w badania zjawisk, które nie były zgodne z linią wskazywaną przez partię. Większość z nich uważała, że fenomen Messinga polegał na tym, że potrafił odgadywać, co ludzie myślą na podstawie ich nieświadomych gestów i zachowań. Również sam Messing nie potrafił wytłumaczyć swoich zdolności. Miał jedno wielkie marzenie, którego nie zdołał spełnić. Jak pisze Tatiana Łungina, autorka biografii „Wolf Messing – człowiek-zagadka”, już w latach 50. XX wieku prosił o zbieranie wszystkich wycinków dotyczących delfinów. Czytał, że te zwierzęta są w stanie uratować rannego czy nieprzytomnego człowieka. Zastanawiał się, jak go rozpoznają. Chciał przeprowadzić eksperyment, w którym dawałby, jedynie za pomocą myśli, polecenia tym morskim ssakom. Nie zdążył.
Wolf Messing zmarł w Moskwie w 1974 r. Miał 75 lat. Chociaż prosił o ściągnięcie z USA wybitnego lekarza (za co chciał zapłacić z własnej kieszeni), władze radzieckie zignorowały to życzenie. Wszystkie jego dzienniki i notatki zostały skonfiskowane, a konta zablokowane przez państwo. Podczas sekcji zwłok w mózgu jasnowidza nie odkryto żadnych odchyleń od normy. Na pożegnanie trumnę z ciałem zmarłego umieszczono w Centralnym Domu Pracowników Sztuki. Pomnik na cmentarzu wystawiła mu dopiero wieloletnia przyjaciółka i biografka Tatiana Łungina.
I choć Łungina pisze o Messingu jako o człowieku wielkiego serca i szlachetności, to w ekipie filmowej, która przygotowywała o nim film, nazwisko jasnowidza budzi niemały lęk. Kiedy w 2008 r. rosyjska telewizja zdecydowała się na realizację serialu „Wolf Messing – widzący poprzez czas”, aktorów zaczął prześladować niewytłumaczalny pech. Po rozpoczęciu zdjęć (z których część była robiona w Polsce, na Dolnym Śląsku) jeden z reżyserów filmu Walerij Uskow miał atak serca. To samo spotkało wkrótce współtwórcę serialu Władimira Krasnopolskiego: trafił do szpitala prosto z filmowego planu. Aktor Aleksandr Abdułow, który miał wcielić się w tytułowego Messinga, zmarł jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Kolejną ofiarą fatum był Roman Greczyszkin, jeden z odtwórców postaci Messinga – na kilka dni przed ukończeniem zdjęć zginął pod kołami samochodu ze swoją dziewczyną, gdy usiłowali przebiec przez moskiewską ulicę. Tragedia dotknęła też odtwórcę postaci Stalina Aleksieja Pietrenkę, który załamał się psychicznie po wiadomości o chorobie żony. W ekipie pojawiła się plotka, że za życia Wolf Messing nie życzył sobie, by ktoś wcielał się w jego rolę na scenie i w filmie. Do samego końca, a nawet po nim, pozostał tajemnicą.