Trudno o bardziej wszędobylski gatunek. Właściwie nie ma miejsca na Ziemi, gdzie by można uniknąć spotkania z nim. Zmienia świat jak nikt przed nim. Swoją liczebność podwaja w coraz szybszym tempie. Jest najbardziej wpływowym gatunkiem w dziejach Ziemi. Jedynym, który stworzył cywilizację. „Człowiek – to brzmi dumnie”. Równie dumnie jak ideologia komunistyczna, którą opiewał w swych powieściach Maksym Gorki, autor tego zdania. Jeszcze tak niedawno wydawała się niezłomna, a dziś zostały z niej w Europie żałosne resztki. Bardzo prawdopodobne, że to samo kiedyś stanie się z całą cywilizacją – wyparuje tak jak „nieśmiertelny” komunizm. Miejsce Homo sapiens opustoszeje, a zamiast hasła „człowiek – to brzmi dumnie” pojawi się… No właśnie, co? Kto mógłby zająć miejsce ludzi i utworzyć nową cywilizację?
PODSTĘP, PRZEMOC I OBŁUDA
Żeby odpowiedzieć, trzeba najpierw zrozumieć, skąd wziął się sukces człowieka. Większość naukowców zgadza się z tezą, że jego źródło leży gdzieś w naszym mózgu. Jednak gdy przychodzi do wyjaśnień, która część lub zdolność tego organu odegrała główną rolę, badacze gubią się w dziesiątkach hipotez. Istnieje jednak taka, która wydaje się najbardziej prawdopodobna.
Do jej ojcostwa, jak to z sukcesem bywa, przyznaje się co najmniej kilka osób. Najczęściej jednak za jej autorów podaje się profesorów Richarda Byrne’a i Andrew Whitena, psychologów ewolucyjnych z St Andrews University w Wielkiej Brytanii. W 1988 roku opublikowali oni książkę pod wiele mówiącym tytułem „Inteligencja makiaweliczna”. Nawiązali tym samym do słynnego dzieła „Książę” Niccola Machiavellego, w którym XVI-wieczny myśliciel włoskiego renesansu wyłożył swą doktrynę polityczną. W jej założeniach leżało – jak to zgrabnie streścił Władysław Kopaliński – „stosowanie podstępu, przemocy i obłudy przy realizacji zamierzeń”, a ona sama miała być nacechowana „cynizmem, przewrotnością i brakiem skrupułów w dążeniu do osiągnięcia celów uznanych za godziwe, w myśl zasady »cel uświęca środki«”.
Choć to brzmi wyjątkowo niemoralnie, umiejętność stosowania takiej właśnie strategii wymaga wybitnej inteligencji i supersprawnego mózgu. I to właśnie spostrzeżenie stało się osią hipotezy Byrne’a i Whitena. Zgodnie z nią wielki mózg, taki jak ludzki, potrzebny był tym zwierzętom, które żyją w grupach o złożonej strukturze społecznej. By sobie w nich radzić, trzeba bez przerwy odgadywać nastroje i intencje innych osobników. I zależnie od przewidywań, różnie się zachowywać. Raz należy ofiarowywać przyjaźń i pomoc, to znów grozić czy wręcz stosować przemoc. Trzeba też umieć odpowiednio szybko zmieniać swoje poglądy. Przyjacielowi nagle wbić pięść w żołądek, a śmiertelnemu wrogowi przynieść smaczny kąsek do jedzenia.
Niektórym naukowcom nie podobało się, że w powszechnym odbiorze hipotezy „inteligencji makiawelicznej” głównym jej przesłaniem stało się oszustwo i cynizm. Przecież Byrne i Whiten mieli na myśli przede wszystkim złożone relacje społeczne, a „niemoralność” była tylko ich skutkiem, czasem o znaczeniu drugorzędnym. Próbowano więc zmienić nazwę tej hipotezy na nieco poważniej brzmiący „mózg społeczny”. Nie do końca się to jednak udało. Bo i tak za najlepiej widoczny jego „objaw” uważano zdolność do manipulacji i świadomego kłamstwa. I to te właśnie elementy można przyjąć za wyznacznik prawdziwej inteligencji – zarówno u człowieka, jak i wśród zwierząt. Jeśli zatem któryś gatunek miałby kiedyś wytworzyć cywilizację, to najprawdopodobniej ten, który umie kłamać, oszukiwać i manipulować.
ZIEMIA – PLANETA REZUSÓW
Oczywistym kandydatem są inni, prócz Homo sapiens, przedstawiciele rzędu naczelnych. Na nich zresztą skupiało się zainteresowanie poszukiwaczy „nieludzkiej” inteligencji makiawelicznej.
W 2004 roku prof. Richard Byrne i dr Nadia Corp opublikowali wyniki badania, w którym porównywali wielkość kory nowej u różnych naczelnych. Ta część kory mózgowej nie występuje w ogóle u kręgowców niższych. Pojawia się u niektórych gadów. Mają ją wszystkie ssaki. Ale u żadnego zwierzęcia nie rozrasta się tak jak u człowieka. Kora nowa stanowi u nas blisko 90 proc. kory mózgowej.
Ale to dopiero wstęp do rewelacji. Bo z analiz Byrne’a i Corp jednoznacznie wynika, że im większa objętość kory nowej, tym lepiej dany gatunek naczelnych radzi sobie z oszukiwaniem! „Ani objętość reszty mózgu, ani typowy rozmiar grupy społecznej nie jest dobrym wskaźnikiem zdolności do oszustwa” – piszą autorzy na łamach „Proceedings of Royal Society in London B”. Tym tropem poszedł prof. Dario Maestripieri, prymatolog i biolog ewolucyjny z University of Chicago. I doszedł do zaskakujących wniosków – na „drugiego po człowieku” ssaka naczelnego nie namaścił ani szympansa zwyczajnego, ani bonobo – najbliższych żyjących dziś naszych krewnych. Prof. Maestripieri postawił na rezusa (Macaca mulatta). I jego uczynił bohaterem wydanej w 2007 roku książki „Inteligencja makiaweliczna: jak rezusy i ludzie podbili świat”.
Już we wstępie zdumiewa wyjaśnieniem swoich poglądów: „Rezus nie jest jednym z najinteligentniejszych ssaków naczelnych. Inne – małpy człekokształtne – mają większe mózgi i są inteligentniejsze niż makaki, ale niestety wszystkie stoją na krawędzi wymarcia. A zatem bycie inteligentnym samo w sobie nie gwarantuje sukcesu w tym zakątku wszechświata”. Tymczasem rezusy radzą sobie wyśmienicie. Mają największy zasięg geograficzny spośród wszystkich naczelnych (poza, oczywiście, człowiekiem). Ich rodzime tereny rozciągają się w południowej, południowo- wschodniej i środkowej Azji. W celach badawczych eksportuje się rezusy do Europy i Ameryki Północnej. W USA powstały też dwie dzikie kolonie: jedna na Florydzie, druga w Karolinie Południowej.
Zdaniem prof. Maestripieriego źródła sukcesu rezusów leżą tam, gdzie u ludzi: w praktycznej znajomości doktryny politycznej Niccola Machiavellego. „Społeczeństwo rezusów posiada silną strukturę hierarchiczną – opisuje naukowiec – a osobniki o wysokim statusie bezlitośnie wykorzystują swą siłę przeciwko osobnikom podporządkowanym. Prawdziwie altruistyczne zachowanie wykazano tylko w przypadku najbliższych krewnych. Relacje społeczne z wszystkimi innymi oparte są na prawach rynku: jeśli ty mnie podrapiesz w plecy, ja podrapię ciebie. Jeśli jesteś uprzejmym dla kogoś, oczekujesz czegoś w zamian, zwykle seksu lub pomocy. Społeczny oportunizm i manipulacja tworzą zasady gry. A jednak związki między członkami rodzin są silne, a grupa jest zwarta i gotowa do walki z wrogami, kimkolwiek by nie byli”. Społeczność rezusów organizuje się na kształt armii. A to armie, które podbiły świat, miały „taką samą hierarchiczną strukturę i te same reguły zachowania. Czy mógłby to być tylko przypadek?”. Po czym prof. Maestripieri konkluduje: „Do czasu, gdy ludzie rozpoczną globalną wojnę jądrową, która zniszczy naszą cywilizację, nie będzie już żadnych małp człekokształtnych na Ziemi (…). Ale są szanse, że będzie tu mnóstwo rezusów”.
Znaleźliśmy pierwszego kandydata na następcę Homo sapiens. Czy są inni chętni?
ROZDZIOBIĄ NAS KRUKI, WRONY
Problem w tym, że badacze inteligencji makiawelicznej, która wydaje się tak dobrą oznaką zdolności do tworzenia cywilizacji, kurczowo trzymają się ssaków naczelnych. A nie tylko one mogą pochwalić się rozwiniętym intelektem. Jedne z najciekawszych odkryć poczyniono wśród krukowatych. To grupa ptaków z rzędu wróblowych, do której należy choćby wrona, kruk, kawka, sroka, gawron czy sójka. Większość jej przedstawicieli słynie z inteligencji. Niektóre, mimo braku rąk, potrafią sprawnie posługiwać się narzędziami. A wreszcie, co najważniejsze, prowadzą złożone życie społeczne.
I tu właśnie tkwi sedno odkryć, jakich dokonała Nicky Clayton wraz ze swoim mężem Nathanem Emery (oboje są profesorami na University of Cambridge). Od 2001 roku analizowali oni coś na pozór banalnego – taktyki, jakie stosują modrowronki (Aphelocoma), ptaki krukowate Nowego Świata, by ukryć swoje zbiory. Uczeni pozwalali im chować ulubione kąski w dwóch sytuacjach: samotnie oraz w obecności innego osobnika. Te, które działały w towarzystwie, często wracały, by przenieść zapasy w nowe miejsce. Ewidentnie przewidywały więc, że inna modrowronka może im ukraść zdobycz. Potrafiły nawet rozpoznać, który dokładnie osobnik je obserwował. Jeśli widziały go powtórnie, tym chętniej zmieniały lokalizację kryjówki. Najczęściej zaś w przenoszenie pożywienia angażowały się te modrowronki, które już same kiedyś coś komuś ukradły. A zatem są w stanie – na podstwie własnego doświadczenia – wyobrazić sobie, co zrobią inni. To zaś jest pierwszym wskaźnikiem inteligencji makiawelicznej.
Jeszcze bardziej zaawansowane jej elementy odkryto u kruków (Corvus corax). Ptaki podczas ukrywania i kradzieży zapasów obserwowali dr Thomas Bugnyar z St Andrews University oraz dr Kurt Kotrschal z Konrad Lorenz Institute for Evolution and Cognition Research w Austrii. Zauważyli, że kruki szpiegują inne osobniki, chcąc się dowiedzieć, gdzie chowają swoje skarby. Obserwowane wiedzą, co może się stać. Złodzieje muszą więc mieć się na baczności. Tym większej, im wyższą pozycję w hierarchii ma ukrywający zapasy. Zanim więc dobiorą się do jego skarbów, udają, że myszkują po miejscach, w których na pewno niczego nie ma. Starają się „wmówić” nadrzędnemu krukowi, że nie mają pojęcia o jego kryjówkach. Prawdopodobnie więc oszukują i manipulują. To zaś oznacza, że ptaki krukowate wykształciły predyspozycje, które mogłyby im pomóc w budowie prawdziwej cywilizacji. Tym bardziej, że kawki, sroki i gawrony już zasiedliły nasze miasta i zdominowały ich zwierzęcy krajobraz.
PATRZY SZCZUR NA SZCZURA…
Im dalej od ssaków naczelnych i ptaków krukowatych, tym trudniej o konkretne przykłady „mózgu społecznego”. W kolejnych poszukiwaniach godnych następców Homo sapiens trzeba się więc posiłkować pośrednimi dowodami. W kanałach i norach żyje zwierzę, którego sukcesy reprodukcyjne przebijają osiągnięcia gawronów oraz rezusów: szczur wędrowny (Rattus norvegicus). Podobnie do makiawelicznych małp jest też jednym z ulubionych zwierząt laboratoryjnych świata, a ostatnio stał się nawet modnym zwierzątkiem domowym.
Dzięki temu znacznie lepiej poznano jego inteligencję. Szczególnie dobrze radzi sobie we wszelkich labiryntach. Żyje w grupach o skomplikowanych układach społecznych. W 2008 roku dr Bennet Galef i Elaine Whiskin z kanadyjskiego McMaster University odkryli, jak ściśle szczury naśladują swoich rówieśników. Jeśli podawali im kawałki jedzenia o smaku coca-coli oraz o smaku cynamonowym, do którego dodano specyfik wywołujący śpiączkę, wybierały ten pierwszy pokarm. Gdy jednak wcześniej zwierzęta obserwowały inne osobniki spożywające kawałki cynamonowe, zabierały się do ich jedzenia. A rok wcześniej badacze z University of Georgia, Allison Foote i dr Jonathon Crystal, ogłosili, że szczury posiadły zdolność „metapoznania”. Oznacza to, że zanim podejdą do testu, już wiedzą, czy sobie z nim poradzą, czy nie. Taką umiejętność wcześniej przypisywano wyłącznie ludziom oraz innym społecznym ssakom naczelnym.
KAŁAMARNICA – TO BRZMI DUMNIE
Najbardziej intrygującą wizję cywilizacji „po człowieku” pokazali twórcy popularnonaukowego serialu „Dzika przyszłość”. W ostatnim odcinku przedstawiają świat, jaki mógłby istnieć na Ziemi za 200 mln lat. Część lądu, pokrytą deszczowym lasem, zamieszkują wielkie lądowe kałamarnice. Na drzewach zaś uwijają się mniejsi, ale zwinniejsi i inteligentniejsi ich krewniacy. I to ten gatunek miałby – według wyobrażeń naukowców tworzących scenariusz filmu – dać początek nowej cywilizacji.
Ta wizja, choć fantastyczna, opiera się na mocnych podstawach naukowych. Głowonogi, do których zaliczają się kałamarnice, mają największe mózgi spośród bezkręgowców. Słyną wręcz ze swej inteligencji. Ludziom trudno je jednak zrozumieć. Mięczaki te korzystają z kompletnie odmiennego systemu porozumiewania się. Nie używają dźwięków, lecz sygnałów wizualnych, które wysyła ich ciało. Mogą zmieniać jego barwę, błyszczeć i zmieniać polaryzację światła odbijanego przez ich skórę. Duża część tych znaków jest dla nas wciąż nieczytelna.
Bardzo zaintrygowały one Martina Moynihana z Smithsonian Tropical Research Institute na wyspie Barro Colorado w Panamie, który w latach 80. XX wieku badał kałamarnice z karaibskich raf koralowych: Sepiotheuthis sepioidea. Spekulował, że w zmiennym systemie barw ich ciała da się znaleźć odpowiedniki rzeczowników czy czasowników. Tym bardziej potrzebnych, że głowonóg ten żyje w grupach liczących od 4 do 30 osobników. Muszą się one ze sobą komunikować, by przesyłać informacje np. o zbliżającym się drapieżniku. To komfortowa sytuacja do rozwoju inteligencji makiawelicznej.
No chyba, że za miliony lat te zwierzęta stworzą pierwszą cywilizację bez podstępu i obłudy. Tym samym zdanie „Kałamarnica, to brzmi dumnie” – przeciwnie do słów Maksyma Gorkiego – stałoby się prawdą.