Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już za rok w kierunku Księżyca w podobną misję polecą pierwsi ludzie. Choć podczas tej misji do żadnego lądowania nie dojdzie, to jednak będzie to pierwszy załogowy lot ludzi w okolice Księżyca od ponad pięćdziesięciu lat. Po raz pierwszy w XXI wieku ludzie spojrzą na Księżyc z bliska, a następnie powrócą na Ziemię. Oczywiście, misja Artemis II będzie jednak tylko stanowiła przedsmak przed kluczową misją Artemis III, podczas której ludzie mają wylądować ponownie na Księżycu.
Z realizacją tej misji jednak problem będzie nieco większy. Aby do misji doszło, gotowe muszą być nie tylko rakieta SLS i statek Orion, ale także skafandry załogowe oraz lądownik, który dostarczy astronautów z orbity na powierzchnię Księżyca i z powrotem na orbitę. Według obecnych planów lądownikiem tym ma być bardzo zmodyfikowana rakieta Starship przygotowywana przez SpaceX.
Czytaj także: Powrót człowieka na Księżyc odłoży się w czasie. Przyczyna? Lądownik Starship
Nie raz i nie dwa już pisaliśmy o tym, jakie wyzwania stoją przed firmą Elona Muska, aby mógł on myśleć o wysłaniu załogowego Starshipa w okolice Księżyca. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że do faktycznego lotu lądownika na Księżyc nie dojdzie szybciej niż w 2027 roku, choć i to może się za chwilę okazać prognozą zbyt optymistyczną. Tym razem jednak nie o tym.
Załóżmy zatem, że SpaceX pokona już wszystkie wyzwania, nauczy się latać Starshipem na orbitę, tankować Starshipa w warunkach mikrograwitacji na orbicie okołoziemskiej oraz latać z orbity okołoziemskiej na okołoksiężycową.
Tutaj pojawiają się jednak kolejne problemy. Na Księżycu nie ma jak na razie żadnej infrastruktury, żadnego równego lądowiska, na którym Starship mógłby wylądować. Będzie trzeba — tak jak za dobrych czasów programu Apollo — lądować w możliwie równym terenie. To ogromne wyzwanie, bowiem dokładnie tak jak rakieta Falcon 9 wracająca z orbity, tak i 50-metrowej wysokości lądownik Starship będzie musiał lądować pionowo na powierzchni Księżyca. Lądowanie na jakiejkolwiek nierówności czy pochyłości będzie stanowiło ryzyko przewrócenia pochylonej rakiety na bok.
Co się jednak stanie, jeżeli rakieta faktycznie pionowo wyląduje na powierzchni Księżyca i się nie przewróci. Dolną część rakiety będzie stanowił zbiornik z paliwem. Zatem część załogowa rakiety-lądownika będzie znajdowała się w górnej części Starshipa. Zważając na to, że cała rakieta ma 50 metrów wysokości, nie da się z niej tak po prostu wyjść. Plan jest zatem taki, aby po otwarciu włazu, astronauci opuścili się na powierzchnię Księżyca za pomocą swoistej zewnętrznej windy. Tutaj warto zauważyć, że obecność windy z załogą z jednej strony rakiety będzie wymagała dużej stabilności rakiety, która przecież wyląduje na nierównym terenie.
Czytaj także: Wiemy, kiedy człowiek znowu stanie na Księżycu
Cały ten plan wydaje się niezwykle ryzykowny, a nawet niepotrzebnie ryzykowny. Jakby nie patrzeć, lądowniki misji Apollo były dużo prostszym i dużo bezpieczniejszym sposobem lądowania i startu z powierzchni Księżyca.
Nie zmienia to jednak faktu, że prace projektowe trwają. Jak donosi NASA, astronauci Nicole Mann i Doug Wheelock właśnie przetestowali makietę windy przygotowywanej do lądownika księżycowego. Winda ta ma być wykorzystywana podczas misji Artemis III oraz Artemis IV.
Według planu winda musi przetransportować sprzęt i załogę z załogowej części lądownika na powierzchnię i z powrotem. Przeprowadzony na początku grudnia test umożliwił astronautom sprawdzenie konstrukcji i systemu obsługi windy, dokładnie takiego samego, jak będzie wykorzystywany na Księżycu. Dla konstruktorów był to także ważny test, bowiem załoga mogła podzielić się z nimi swoimi uwagami.
Zbudowana w zakładzie SpaceX w Hawthorne makieta wyposażona jest w pełnowymiarowy kosz, układy mechaniczne i interfejs załogi. Aby test był możliwie wiarygodny, astronauci korzystali z windy, mając na sobie skafandry kosmiczne, które wiernie oddają ograniczenia mobilności podczas korzystania ze skafandrów księżycowych przygotowywanych obecnie dla NASA przez Axiom Space.
Misja Artemis III z pewnością dostarczy ludzkości ogromną dawkę adrenaliny. Od startu, przez przesiadkę na Starshipa na orbicie, przez lądowanie, przez jazdę windą na powierzchni, po start z Księżyca i lądowanie na Ziemi. Możemy być zatem pewni, że jeszcze przed 2030 rokiem czeka nas załogowy powrót na Księżyc, który będzie jeszcze bardziej emocjonujący niż w XX wieku.