O tym, że bardzo powoli, ale jednak stale Księżyc robi się coraz mniejszy na ziemskim niebie, wiemy nie od dzisiaj. O ile teraz jeszcze możemy liczyć na całkowite zaćmienie Słońca, to z czasem będzie ich coraz mniej. Coraz częściej bowiem Księżyc przechodzący dokładnie w linii prostej między Ziemią a Słońcem będzie za mały i nie będzie w stanie zasłonić całej tarczy słonecznej. Wszystko wskazuje na to, że za jakieś 600 milionów lat, jeżeli na Ziemi będą wciąż ludzie, lub też gatunek, który z nich wyewoluuje, z Ziemi będzie można zobaczyć ostatnie całkowite zaćmienie Słońca. Po nim będziemy mogli oglądać jedynie zaćmienia obrączkowe.
Oczywiście powyższe zmiany będą wynikały wyłącznie z tego, że z każdym rokiem Księżyc stopniowo oddala się od Ziemi. Skoro się oddala, to obserwowany z powierzchni Ziemi wydaje się coraz mniejszy. Skoro obecnie tarcza oddalonego od nas o 150 milionów lat Słońca jest tych samych rozmiarów kątowych co tarcza oddalonego o 360-420 tysięcy kilometrów Księżyca, to gdy Księżyc się od nas oddali, Słońce będzie na niebie większe od tarczy Księżyca.
Czytaj także: To najbliższy nam glob. Dopiero teraz dowiadujemy się co znajduje się w jego wnętrzu
Okazuje się jednak, że dotąd nie braliśmy pod uwagę jeszcze jednej istotnej kwestii. Wszystko bowiem wskazuje na to, że Księżyc sam w sobie się kurczy.
W ramach programu Apollo astronauci umieścili na powierzchni Księżyca liczne sejsmometry, których zadaniem miało być nasłuchiwanie wstrząsów sejsmicznych, które mogłyby umożliwić poznanie struktury wewnętrznej naszego jedynego naturalnego satelity. Tak też zresztą się stało. To właśnie za pomocą tych sejsmometrów udało się ustalić, że we wnętrzu Księżyca znajduje się jądro o średnicy 500 kilometrów.
Cztery lata temu w ramach zupełnie innego projektu badawczego naukowcy ponownie przyjrzeli się danym zebranym za pomocą tychże sejsmometrów. Tym razem jednak do analizy danych wykorzystano algorytmy zaprojektowane do zlokalizowania źródła 28 wstrząsów sejsmicznych, do których doszło w latach 1969-1977. Ku zdumieniu badaczy okazało się, że osiem wstrząsów miało swoje epicentrum w odległości nie większej niż 30 kilometrów.
Naukowcy podejrzewają, że wszystkie te wstrząsy powstawały w uskokach na powierzchni na skutek ściskania skorupy Księżyca wskutek procesu globalnego kurczenia. Wychodzi zatem na to, że pod pewnym względem Księżyc jest tektonicznie aktywny, ze względu na to, że stopniowo się ochładza i kurczy.
Czytaj także: Księżyc jest bardzo podobny do Ziemi. Naukowcy sprawdzili, co znajduje się w jego wnętrzu
Dodatkowym dowodem na prawidłowość takiego wnioskowania są zdjęcia zboczy, na których miało dojść do osunięć skalnych. Wskazują one bowiem wyraźnie na to, że doszło do nich stosunkowo niedawno. Wiek osunięć można oszacować na podstawie jasnych plam księżycowych skał i regolitu, które jeszcze nie zostały zmienione przez stały strumień promieniowania słonecznego i procesy wietrzenia.
Na części z tych zboczy widać także wyraźnie ślady pozostawione przez zsuwające się po nich skały. Zważając na to, że ślady tego typu zazwyczaj widoczne są stosunkowo krótko, ich obecność wskazuje na to, że do tych konkretnych osunięć doszło stosunkowo niedawno.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach będziemy mieli okazję dokładniej ustalić, jak kurczy się Księżyc. Do końca dekady na Księżycu chcą wylądować astronauci ze Stanów Zjednoczonych oraz z Chin. Można śmiało założyć, że przynajmniej jednemu z tych krajów się to uda.