Niemal dokładnie miesiąc temu, 25 kwietnia 2023 roku o godzinie 18:40 polskiego czasu doszło do pierwszej w historii próby lądowania prywatnej sondy kosmicznej na powierzchni Księżyca. Gdyby sonda Hakuto-R bezpiecznie osiadła w miejscu lądowania byłaby nie tylko pierwszą sondą wysłaną przez prywatne przedsiębiorstwo, ale też byłaby pierwszą japońską sondą, jakiej się to udało. Mało tego, gdyby po lądowaniu sonda działała prawidłowo, to z jej pokładu na powierzchnię Srebrnego Globu wyjechałby pierwszy w historii saudyjski łazik Rashid. Niestety, jak już teraz wiemy misja sondy Hakuto-R przebiegała prawidłowo od momentu startu, do którego doszło 11 grudnia 2022 roku, aż do kilkudziesięciu sekund przed momentem lądowania na Księżycu.
Czytaj także: Albo uderzy w Księżyc, albo na nim wyląduje. Hakuto-R ma tylko jedną szansę
Można powiedzieć wręcz, że sukces firmy ispace był w zasięgu ręki. Wszystko wyglądało prawidłowo aż do ostatnich chwil przed kontrolowanym lądowaniem na dnie krateru Atlas. Niestety tuż przed lądowaniem lądownik zamilkł i nie odezwał się już nigdy więcej. Kilkanaście godzin później specjaliści z ispace poinformowali, że tuż przed osiągnięciem celu, na pokładzie lądownika Hakuto-R… skończyło się paliwo i urządzenie rozbiło się o powierzchnię Księżyca.
Księżycowy orbiter odnajduje miejsce “lądowania”
Zaledwie kilkanaście godzin po nieudanej próbie lądowania nad miejscem katastrofy przeleciała sonda kosmiczna Lunar Reconnaissance Orbiter (LRO). Znajdujące się na jej pokładzie kamery Narrow Angle Camera wykonały 10 zdjęć planowanego miejsca lądowania. Zdjęcia te przedstawiały obszar o rozmiarach około 40 × 45 kilometrów. Naukowcy, którzy byli wyposażeni w zdjęcia tego samego obszaru wykonane przed próbą lądowania zaczęli poszukiwać szczątków rozbitego lądownika. Jakby nie patrzeć, może i sonda nie dotarła bezpiecznie na Księżyc, ale nie oznacza to, że nie dotarła ona tam w ogóle.
Na opublikowanych właśnie grafikach widać, że po próbie lądowania w bezpośrednim otoczeniu pierwotnego miejsca lądowania pojawiły się cztery wyraźne odłamki jasno odbijające światło słoneczne. Między nimi widocznych jest także kilka ciemnych pikseli, które najprawdopodobniej stanowią niewielkie kratery wybite przez opadającą na powierzchnię sondę. W najbliższym czasie miejsce to zostanie sfotografowane przez LRO jeszcze kilka razy w różnych warunkach oświetlenia. Dzięki temu naukowcy dokładnie poznają miejsce lądowania poszczególnych fragmentów sondy. Kto wie, być może kiedyś zdjęcia te będą stanowiły swoistą mapę dla astronautów, którzy wyprawią się do krateru Atlas po szczątki japońskiego pioniera księżycowego.
Japońska firma ispace nie rezygnuje jednak z prób. Już teraz trwa przygotowanie drugiego lądownika, który powinien podjąć kolejną próbę lądowania na Księżycu w ciągu najbliższych dwóch lat. Tym razem z pewnością lądownik będzie miał odpowiedni zapas paliwa.