Tekst pochodzi z najnowszego numeru Focus Historia Ekstra. Do kupienia na kultowy.pl
Kiedy w 1958 r. kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Konrad Adenauer został honorowym członkiem zakonu krzyżackiego, a potem sfotografował się w białym płaszczu z czarnym krzyżem, była to woda na młyn PRL-owskiej propagandy. Wojenne rany Polaków były jeszcze świeże, a komunistyczna partia potrzebowała zewnętrznego wroga do jednoczenia narodu. Krzyżacy zaś od wieków byli w Polsce uosobieniem straszliwego najeźdźcy.
Ponury cień
W średniowieczu okrucieństwa wojenne były na porządku dziennym, jednak w przypadku Krzyżaków wyjątkowo raziło, że zakon mający za patronkę Najświętszą Marię Pannę pali kościoły, morduje chrześcijan, czy urządza rzezie w zdobytych miastach. Jednoznacznie negatywny obraz Krzyżaków utrwalił się następnie przez stulecia w polskiej kulturze i sztuce. Zwłaszcza w okresie zaborów, gdy jednym z zaborców stały się Prusy – spadkobiercy państwa zakonnego. To wtedy powstały m.in. dzieła Mickiewicza „Konrad Wallenrod” i „Grażyna”.
Najbardziej znanym dziełem antykrzyżackim i działającym ku pokrzepieniu serc Polaków stała się powieść „Krzyżacy” Henryka Sienkiewicza wydana w roku 1900. Okrutny los, jaki sprawili rycerze zakonni Jurandowi i jego córce Danusi, oraz zasłużona kara, jaka spotkała zakon z rąk polskiego rycerstwa, przekonały miliony czytelników, a potem – widzów. Kiedy w 1960 r. powieść zekranizowano, przed kinami ustawiały się długie kolejki. Film trafił do rozpowszechniania na całym świecie, można było go zobaczyć w nawet tak odległych krajach jak Japonia!
Kiedy polskie kina zapełniły się widzami oglądającymi monumentalną ekranizację Sienkiewiczowskich „Krzyżaków”, rządzący w PRL Władysław Gomułka podkreślał, że w RFN podnoszą głowy duchowi spadkobiercy zakonu, marzący o odzyskaniu ziem na wschodzie. Ekranowe okrucieństwa rycerzy w habitach aż za dobrze wpisywały się we wspomnienia Polaków z czasów hitlerowskich, na rękę władzom komunistycznym było też rzucanie cienia podejrzeń na Kościół, niegdyś wspierający Krzyżaków. Na dodatek sprawa granicy polsko-niemieckiej nie była na dobre uregulowana, a Polacy na Ziemiach Odzyskanych żyli w obawie, że któregoś dnia przyjdzie im opuścić swoje domy.
Jednak powiązanie Adenauera i Krzyżaków wracało nawet po uznającym nową granicę układzie RFN-PRL (1970). Za rządów gen. Jaruzelskiego niemiecki kanclerz-Krzyżak pojawił się na plakacie z… prezydentem Reaganem jako rewolwerowcem i hasłem „Z mroków średniowiecza krucjata przeciwko Polsce”. Chyba nie przypadkiem podobne słowa przypomniane są w piosence Kultu „Parada wspomnień”, mocno osadzonej w PRL-owskiej rzeczywistości.
Zapomniane argumenty
Krzyżackie odwołania można znaleźć nawet we współczesnej propagandzie. Tym numerem „Focusa Historia ekstra” przypominamy, kim właściwie byli Krzyżacy i skąd się wzięły nasze z nimi kłopoty, do których tak lubimy wracać. Warto zachować zdrowy osąd i nie oceniać wydarzeń sprzed ośmiuset lat z bliższej nam perspektywy. Weźmy już samo sprowadzenie Krzyżaków do Polski. Wielu historyków przyznaje, że faktycznie byli oni potrzebni rozbitej na dzielnice Polsce. Plemiona bałtyjskie stawały się bowiem coraz silniejsze, pustoszyły przygraniczne tereny. A Prusowie i Jaćwingowie nie byli jedynym problemem, ponieważ na ziemie polskie wyprawiali się wówczas także Litwini. Przez wszystkie te najazdy zagrożone było Mazowsze, Kujawy, Pomorze Gdańskie, Wielkopolska. Bez Krzyżaków historia Polski mogłaby przybrać w XIII wieku dramatyczny obrót. W obliczu tych komplikacji może nawet nie doszłoby do zjednoczenia ziem polskich!
„Z perspektywy historycznej zakon okazał się więc tarczą Polaków w stosunkach z Bałtami. Bez Krzyżaków nie zyskalibyśmy też olbrzymiego dziedzictwa kulturowego: pięknych, świetnie zorganizowanych, obwarowanych miast oraz gęstej sieci zamków i kościołów gotyckich” – mówił nam kiedyś prof. Dariusz Dąbrowski z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, specjalista od historii politycznej Europy Środkowowschodniej w średniowieczu. Pomyślmy o tym, gdy ruszymy w turystyczną wyprawę krzyżackim szlakiem…