Bank odmówił Ci kredytu? To nie ma prawa do Twoich danych

Bank nie ma prawa do przetwarzania danych osób, którym odmówił udzielenia kredytu. Jeśli między stronami nie ma umowy kredytowej, to nie ma też zgody na dalsze przetwarzanie informacji o zdolności kredytowej. Banki i Biuro Informacji Kredytowej muszą zmienić swoje praktyki, bo trzymanie danych osób bez umowy to nie jest „uzasadniony interes”.
kredyt na dom, pożyczka, hipoteka

kredyt, pożyczka, hipoteka

Nie ma umowy? Nie ma danych klienta

Najwyższy Sąd Administracyjny stanął po stronie klientów i Urzędu Ochrony Danych osobowych (III OSK 6563/21). Na stronie UODO można przeczytać:

Nie można przetwarzać danych wnioskodawcy o kredyt, jeżeli nie doszło do zawarcia umowy klienta z bankiem.

NSA stawia sprawę jasno. Przetwarzanie danych osoby, która nie uzyskała kredytu, nie może być uznane za uzasadniony interes administratora. Właśnie ten argument, czyli art. 6 ust. 1 lit. f RODO, cytowały Alior Bank i BIK przed sądem jako podstawę prawną swoich działań. NSA stwierdził jednak, że praktyki banku i BIK są niezgodne zapisami RODO, a także z Prawem bankowym (art. 105).

Jeśli więc nie doszło do podpisania umowy, bank nie ma prawa do informacji o zdolności kredytowej, oceny ryzyka ani danych osobowych. Prawdo do przetwarzania kończy się wraz z odmową udzielenia kredytu. To samo dotyczy BIK i niesfinalizowanych zapytań o zdolność kredytową.

Czytaj dalej: Bankomat i wpłatomat bez papieru. Pokwitowanie odbierzesz inaczej

Gdzie Alior Bank popełnił błąd?

Kontekst sprawy sięga 2017 roku. Bank uzyskał dane osobowe niedoszłego klienta w lipcu, gdy klient starał się o kredyt. Kolejną próbę ta sama osoba podjęła w listopadzie. Znów nie doszło do zawarcia umowy kredytowej. Wiosną 2018 roku ta sama osoba założyła konto dla firmy oraz rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy w Alior Banku, tym samym zawarła umowę ramową i o prowadzenie ROR. W sierpniu i październiku tego samego roku ponownie złożyła dwa wnioski o kredyt, nadal bez skutku.

Również w październiku 2018 roku niedoszły kredytobiorca złożył w banku wniosek o usunięcie zapytań kredytowych oraz wycofał zgody na przetwarzanie w celach marketingowych danych powiązanych z dwoma wnioskami. Bank odmówił, twierdząc, że ma prawo przetwarzać informacje z zapytań kredytowych osoby związanej z bankiem aktywnymi umowami. Przy czym część danych pochodziła jeszcze z czasu przed zawarciem umowy.

Czytaj dalej: Czy gromadzenie gotówki to nowy must-have? Europejskie banki apelują do obywateli

Tym samym Alior Bank twierdził, że może odmówić zawarcia umowy kredytowej, ale nadal przetwarzać dane, w tym informacje z zapytań do BIK. Przetwarzane były dane osobowe w szerokim zakresie, a także wizerunek, informacje o pracodawcy i wysokości uzyskiwanego dochodu oraz status dewizowy. W momencie wysłania zapytania do Biura Informacji Kredytowej przez bank także ta instytucja uzyskuje wszystkie dane klienta i prawo do ich przetwarzania w celu oceny zdolności kredytowej.

Klient, o którym mowa, udał się ze swoją sprawą do UODO. Następnie sprawa trafiła do sądu, który stanął po stronie ochrony danych osobowych. Alior Bank i BIK zaskarżyły decyzję. Skarga została najpierw oddalona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie (II SA/Wa 1982/20), a w wyroku z 13 lutego 2025 roku NSA oddalił skargę kasacyjną.

Będzie łatwiej o kredyt?

Decyzja Najwyższego Sądu Adminstracyjnego może mieć jeszcze jedną korzyść dla klientów. Niektóre banki sprawdzają nie tylko aktualną zdolność kredytową i ocenę ryzyka, ale także poprzednie zapytania. Możliwe jest obniżenie oceny klienta ubiegającego się o kredyt, jeśli bak uzna, że zapytań było zbyt dużo w tym samym czasie. Powód tego nie jest ważny i nikt nie będzie słuchał wyjaśnień.

NSA już wcześniej zasądził (I OSK 2567/17), że niesfinalizowane zapytania powinny znikać z bazy BIK, a do wysłania zapytania konieczna jest zgoda klienta. Jeśli nadmiarowe informacje będą usuwane, być może Polacy będą mieli lepszy dostęp do kredytów.

Anna RymszaA
Napisane przez

Anna Rymsza