Mowa tutaj oczywiście o Galaktyce Andromedy skatalogowanej także pod numerem M31. Jest to jeden z najbardziej fascynujących obiektów nocnego nieba dostrzegalnych gołym okiem. Na pierwszy rzut oka galaktyka nie rzuca się jakoś szczególnie w oczy. Trzeba wiedzieć, w którym miejscu jej szukać, aby ją dostrzec w ciemną, bezksiężycową noc. Warto jednak wtedy uświadomić sobie, na co tak naprawdę patrzymy.
Wszystkie gwiazdy widoczne gołym okiem na nocnym niebie należą do naszej galaktyki, Drogi Mlecznej, a więc znajdują się w odległości kilkuset, kilku tysięcy lat świetlnych od nas. Galaktyka Andromedy znajduje się natomiast 2,5 miliona lat świetlnych od nas. Między nami a nią zmieściłoby się zatem nawet 25 takich galaktyk jak Droga Mleczna. To naprawdę imponująca odległość.
Czytaj także: Odkryto najdalsze gwiazdy w naszej galaktyce – w połowie drogi do Andromedy
Galaktyka Andromedy jest jednak większa od Drogi Mlecznej — jej średnica to nieco ponad 220 000 lat świetlnych. Choć masą zbliżona jest do Drogi Mlecznej, to wszystko wskazuje na to, że zawiera ona około biliona gwiazd, czyli ponad dwa razy więcej niż nasza galaktyka.
Andromeda pod jednym względem różni się od innych obiektów na nocnym niebie. Zazwyczaj patrząc na odległe gwiazdy, odczuwamy silnie fakt, że znajdują się one poza naszym zasięgiem oddalone o wiele lat świetlnych. Z Galaktyką Andromedy jest nieco inaczej: choć znajduje się ona dalej niż wszystkie gwiazdy, to jednocześnie z każdym dniem zbliża się do nas. Wiele badań wskazuje bowiem na to, że za 2-4 miliardy lat Galaktyka Andromedy zderzy się z Drogą Mleczną w potężnej kolizji. Później obie galaktyki się od siebie na chwilę oddalą, a potem pod wpływem grawitacji ponownie się ze sobą zderzą, tworząc jedną gigantyczną galaktykę, tzw. Milkomedę. Choć my już tego nie zobaczymy, to jednak jest w tym coś fascynującego, że gwiazdy odległej obecnie Andromedy będą kiedyś przelatywały między gwiazdami naszej galaktyki, być może nawet w naszym otoczeniu.
Nie ma zatem nic dziwnego w tym, że astronomowie korzystają z M31 do prowadzenia badań innych masywnych galaktyk we wszechświecie.
Kosmiczny Teleskop Hubble’a przyjrzał się ostatnio jednemu z ramion spiralnych galaktyki, starając się dostrzec materię wypełniającą tam przestrzeń międzygwiezdną. Jak widać na opublikowanym właśnie zdjęciu, między gwiazdami Andromedy wcale nie jest pusto. Z daleka wyraźnie widać tam smugi i włókna sieci zjonizowanego gazu.
Struktury tego typu często dostrzegane są zarówno w galaktykach spiralnych, jak i nieregularnych. Są to swego rodzaju wskaźniki niedawnych procesów gwiazdotwórczych. To właśnie aktywność tzw. gwiezdnych żłobków tworzy tam niezwykle dynamiczne otoczenie, w którym gaz wodorowy ulega jonizowaniu, dzięki czemu można go dostrzec za pomocą takich instrumentów jak właśnie Hubble
Czytaj także: W pobliskiej galaktyce spiralnej naukowcy odkrywają niezwykle rzadkie gwiazdy. Znikną już za kilkaset tysięcy lat
Do zbadania ramion spiralnych Andromedy wykorzystano dwie najbardziej zaawansowane kamery teleskopu, czyli ACS (Advanced Camera for Surveys) oraz WFC3 (Wide Field Camera 3). Dzięki tym instrumentom możliwe było zajrzenie za gęste osłony z pyłu i gazu i dostrzeżenie powstających w nich gwiazd.
Badania prowadzone z tak dużej odległości pozwalają obrazować rozległe obszary galaktyki. Takie dane pozwalają odtworzyć zarówno bogactwo obiektów tworzących M31, ale także i historię ich ewolucji. Jak wskazują naukowcy, dane pozyskane na pobliskich galaktykach, pozwolą w przyszłości lepiej tworzyć modele galaktyk oddalonych od nas nie o kilka, a a setki czy tysiące milionów lat świetlnych.