A jest co podziwiać, ponieważ teleskopy Europejskiego Obserwatorium Kosmicznego uwieczniły ciemne i bardzo gęste obłoki tworzące mgławicę. Z daleka przywodzi ona na myśl zakapturzoną postać. Taki wygląd jest pokłosiem obecności pokładów zimnego gazu molekularnego i pyłu. Dzięki tym zasobom możliwe jest właśnie natężone tworzenie się młodych gwiazd.
Czytaj też: Nowy fragment promu Challenger znaleziony. To już 37 lat od tragedii
Identyfikacji mgławicy Stożek dokonał 26 grudnia 1785 William Herschel, niezwykle zasłużony dla astronomii badacz, który ma na swoim koncie odkrycie wielu księżyców, a nawet gwiazd. Wróćmy jednak do samej mgławicy. Kiedy masywne, nowo powstałe gwiazdy emitują wiatry gwiazdowe i intensywne promieniowanie ultrafioletowe, okoliczna materia zostaje “zdmuchnięta” co ostatecznie prowadzi do formowania filarów. Dzieje się to, ponieważ gaz i pył znajdujące się nieco dalej od młodych gwiazd zostają ściśnięte tak, że przyjmują formę gęstych, ciemnych i wysokich struktur przypominających filary.
Dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Hubble’a astronomowie mogli zaobserwować młode gwiazdy w mgławicy Stożek
Do wykonania fotografii posłużyły dwa instrumenty zamontowane na Bardzo Dużym Teleskopie, czyli najbardziej zaawansowanym na świecie obserwatorium astronomicznym światła widzialnego. Wykorzystując dwa konkretne filtry naukowcy są w stanie dojrzeć nowo narodzone gwiazdy, które kontrastują ze stosunkowo ciemną strukturą reszty mgławicy.
Czytaj też: Tak wyglądało Halloween na Antarktydzie. Z kosmosu dojrzeliśmy ogromną zmianę na lodowcu!
Najbardziej popularnym tego typu obiektem jest prawdopodobnie Wielka Mgławica w Orionie, znana skrótowo Mgławicą Oriona. Pierwsze obserwacje rzeczonego obszaru nieba prowadzono już w starożytności, podczas gdy współcześnie obrazowano go między innymi z użyciem Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Ten ostatni jest bardzo zasłużony dla świata astronomii i działa znacznie dłużej niż zakładali nawet jego twórcy. Od niedawna astronomowie mają rzecz jasna nową “zabawkę” – Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który zdążył już wielokrotnie zachwycić swoimi możliwościami.