Koronawirus w samolocie mniej groźny? Pokazują to nowe badania

Linie lotnicze były jednymi z pierwszych, które dotkliwie odczuły skutki pandemii koronawirusa. Zawieszone i odwołane loty sparaliżowały międzynarodowy ruch na wiele tygodni. Teraz połączenia zostały w większości wznowione, choć na nowych zasad. Niektórzy eksperci twierdzą jednak, że reżim sanitarny w powietrzu jest zbędny, bo w samolotach transmisja wirusa jest „znikoma”.
Koronawirus w samolocie mniej groźny? Pokazują to nowe badania

Po tym, jak okazało się, że na pokładzie samolotu lecącego 31 marca z USA na Tajwan znajdowało się 12 pasażerów zakażonych koronawirusem i mających wyraźne objawy, badaniom poddano 328 osób. Wszystkie próbki dały wynik negatywny – mimo że wszyscy przebywali na tym samym pokładzie nikt się nie zaraził.

Badanie przeprowadzone przez naukowców z Instytutu Wirusologii Medycznej Uniwersytetu Goethego we Frankfurcie i opublikowane ostatnio w JAMA Network Open sugeruje, że transmisja koronawirusa na pokładzie samolotu jest bardzo niska. Za przykład podają inny lot z marca – z Tel Awiwu do Frankfurtu.

Na pokładzie znajdowało się 24 turystów, co do których istniało podejrzenie, że mogli zarazić się koronawirusem od chorego kierownika hotelu w Tel Awiwie, z którym mieli kontakt. Po wylądowaniu w Niemczech testy pokazały, że rzeczywiście zakażonych było siedmioro z nich.
Był początek marca, na pokładzie samolotu nikt nie nosił masek ochronnych, a pozostałych 78 pasażerów nie zostało poddanych testom ani skierowanych do izolacji. Po pięciu tygodniach od tamtego lotu skontaktowali się z nimi naukowcy z Uniwersytetu Goethego, aby zapytać, czy po podróży nie doszło do infekcji.

Okazało się, że spośród 78 osób, tylko dwie zostały zakażone koronawirusem. Pasażerowie ci siedzieli z tyłu samolotu, po drugiej stronie przejścia w pobliżu turystów, u których wykryto wirusa. Zdaniem badaczy to jeden z dowodów na to, że transmisja wirusa w samolocie jest bardzo niska, jeśli nie „znikoma”.

 

Usiądź koło okna

Innym dowodem ma być fakt, że jedynym przypadkiem masowej transmisji wirusa na pokładzie samolotu ma być lot z Wielkiej Brytanii do Wietnamu z 2 marca. Wtedy to jeden zakażony miał zarazić 14 innych pasażerów. „Pozornie” – podkreślają naukowcy, bo w rzeczywistości nie szukano potencjalnych innych źródeł zakażenia.

Zdaniem autorów badań niski poziom ryzyka przeniesienia zakażenia w samolotach wynika z tego, że powietrze w kabinach nowoczesnych maszyn jest wymieniane na świeże co dwie do trzech minut, a większość samolotów jest wyposażona w filtry zatrzymujące 99,99% cząstek.

Arnold Barnett, profesor statystyki w Sloan School of Management w Massachusetts Institute of Technology, próbował obliczyć prawdopodobieństwo zarażenia się wirusem podczas krótkiego lotu w badaniu, które dotyczyło korzyści płynących z pozostawiania pustych miejsc. Zgodnie z jego ustaleniami, opartymi na lotach krótkodystansowych samolotami Airbus 320 i Boeing 737 i zakładającymi, że podróżni i personel ma maski – ryzyko złapania wirus w czasie lotu wynosi 1 do 4300. Te szanse spadają do 1 do 7700, jeśli środkowe miejsca są wolne.

 

Warto podkreślić, że liczby te dotyczą lotów na terenie Stanów Zjednoczonych, gdzie liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa wciąż nie maleje. Prawdopodobieństwo będzie więc niższe, gdy loty będą odbywać się między krajami o niższej zachorowalności.

Barnett mówi też, że nie ma dużej różnicy pod względem ryzyka dla pasażerów siedzących w przejściu w porównaniu do pasażerów zajmujących miejsca przy oknie. Jednak szanse na zarażenie są nieco większe w przypadku osób siedzących przy przejściu, ponieważ otacza je więcej ludzi.

 

Bezpieczeństwo a ekonomia

Profesor Barnett jest zdecydowanym zwolennikiem polityki pustych miejsc na środkowych siedzeniach, która została przyjęta przez takie firmy jak Delta Air Lines, Southwest Airlines i JetBlue Airways. Jednak Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) opisuje to podejście jako „ekonomicznie niewykonalne”.

– Musimy znaleźć rozwiązanie, które da pasażerom pewność latania i utrzyma koszty lotu w przystępnej cenie. Jedno bez drugiego nie przyniesie trwałych korzyści – mówi Alexandre de Juniac, dyrektor generalny IATA w rozmowie z CNN Travel.

Badania opublikowane przez niemieckich naukowców mogą więc dawać nadzieję, że linie lotnicze nie będą musiały wprowadzać dalszych obostrzeń. Jednak mimo tak optymistycznych doniesień o niskiej transmisji koronawirusa na pokładach samolotów, nie możemy pozwolić sobie na poluzowanie rygorów – uważa Barnett.

Są grupy, dla których ze względu na wiek bądź problemy zdrowotne każdy, nawet najmniejszy próg ryzyka, może być zbyt groźny – przestrzega.