Koronawirus: tragiczny „rekord” i 24-dniowy okres inkubacji

Po raz pierwszy od wybuchu epidemii wirusa z Wuhan liczba osób, które w ciągu doby zmarły z powodu zakażenia koronawirusem przekroczyła 100. Łączna liczba ofiar śmiertelnych na całym świecie to 1018. Eksperci prowadzący badania nad wirusem odkryli, że liczby wciąż mogą rosnąć, bo okres inkubacji wirusa może być o wiele dłuższy, niż dotąd sądzono.
Koronawirus: tragiczny „rekord” i 24-dniowy okres inkubacji

W poniedziałek tylko w prowincji Hubei zmarły 103 osoby, w całych Chinach łącznie – 108 osób. To „dzienny rekord” w dotychczasowych zmaganiach z wirusem.

Wciąż w szybkim tempie rośnie liczba zakażonych. We wtorkowy poranek oficjalne dane mówiły o 43 112 zakażonych osobach i 1018 zmarłych. Na szczęście rośnie też liczba pacjentów, u których leczenie poskutkowało. Na dziś cało ze starcia z koronawirusem wyszło 4 099 osób.

Interaktywna mapa zakażeń koronawirusem (fot. za Coronavirus 2019-nCoV Global Cases by Johns Hopkins CSSE)

 

Dłuższa inkubacja

Ostatnio pisaliśmy o szacunkach mówiących, że zbliża się szczyt zachorowań i wkrótce tendencja powinna się odwrócić, a liczba nowych zakażeń z dnia na dzień będzie maleć. Ale te szacunki mogą okazać się nieaktualne w obliczu nowych odkryć dotyczących okresu inkubacji wirusa z Wuhan.

Grupa chińskich naukowców w artykule opublikowanym na stronie medrxiv.org poinformowała, że u niektórych chorych odnotowali nawet 24-dniowy okres inkubacji wirusa. Jak podaje „The Independent” w badaniach uczestniczył m.in. dr Zhong Nanshan. To on w 2003 roku odkrył SARS. Pracował też jako doradca przy obecnym kryzysie epidemiologicznym.

Badacze swoje obserwacja oparli o dane dotyczące 1099 pacjentów z 31 prowincji Chin, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem. Zgodnie z obserwacjami najczęstszymi objawami wirusa są gorączka (87,9 proc.) i kaszel (67,7 proc.), rzadziej pojawiały się biegunki.

Eksperci odkryli, że najczęściej objawy pojawiały się w ciągu 3 dni, ale zdarzały się też przypadki nawet 24-dniowej inkubacji wirusa.

Co ciekawe autorzy badania podali, że w aż 71,8 proc. zakażeń pacjenci nie mieli kontaktu z dzikimi zwierzętami, mogącymi roznosić wirusa, ani nie byli w Wuhan, co oznacza, że zarazili się od innych osób, które były w epicentrum koronawirusa.

 

Superroznosiciel z Wielkiej Brytanii

Światowe media obiegła też informacja o „superroznosicielu” wirusa. Okrzyknięto nim brytyjskiego biznesmena, który – oczywiście nieświadomie – mógł zainfekować koronawirusem nawet 11 osób z Francji, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.

Mężczyzna sam zaraził się wirusem 2019-nCoV podczas wizyty w Singapurze. Zanim został zdiagnozowany w szpitalu w Brighton, spędzał urlop w Alpach we Francji. Do Londynu wrócił dopiero 28 stycznia.

Koronawirusem od biznesmena miało zarazić się m.in. czworo dorosłych Brytyjczyków i 9-letnie dziecko, przebywający we Francji; mężczyzna z Wielkiej Brytanii, który obecnie przebywa na Majorce (tam zdiagnozowano wirusa), oraz jego współobywatele w kraju, którzy – razem z superroznosicielem – przebywają w szpitalu.

Superroznosiciel to termin stosowany w odniesieniu do osoby, która zaraziła patogenem niewspółmiernie więcej osób, niż inni chorzy.