Komisja sejmowa szykuje niespodzianki dla kierowców. Która jest najbardziej kontrowersyjna?

Podczas ostatniego posiedzenia komisji infrastruktury w Sejmie pojawiły się propozycje zmian w sygnalizacji świetlnej i innych aspektach ruchu drogowego. Pomysły te wzbudziły mieszane odczucia – od pozytywnych komentarzy po krytykę niektórych rozwiązań. Warto przyjrzeć się, co dokładnie zostało zaproponowane oraz jakie mogą być konsekwencje wprowadzenia tych zmian.
Komisja sejmowa szykuje niespodzianki dla kierowców. Która jest najbardziej kontrowersyjna?

Migające zielone przed żółtym – czy to naprawdę zwiększy bezpieczeństwo?

Jedną z głównych propozycji było wprowadzenie migającego zielonego światła przed zapaleniem się żółtego, co miało zapewnić kierowcom lepszą widoczność nadchodzącej zmiany. Autor pomysłu, poseł Łukasz Kmita z PiS, twierdzi, że rozwiązanie to pozwoliłoby zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Migające zielone światło funkcjonuje już na Słowacji, gdzie kierowcy chwalą je jako ułatwienie. Człowiek przynajmniej wie z daleka, że nie zdąży i trzeba hamować. Może warto byłoby przetestować to rozwiązanie również w Polsce, aby sprawdzić, czy faktycznie przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa na naszych drogach. Choć oczywiście wszystko zależy od kosztów wprowadzenia systemu. Jeśli to tylko małe przeprogramowanie obecnych sygnalizatorów super. Jeśli jednak to koszt obejmujący wymianę całego systemu oświetlenia w kraju, to zastanowiłabym się nad tym, jak inaczej egzekwować sensowne zachowanie kierowców w okolicy skrzyżowań.

Czy oznakowanie kamer na skrzyżowaniach ma sens?

Kolejna z propozycji – oznakowanie skrzyżowań z systemem kamer monitorujących przejazd na czerwonym – również wzbudziła kontrowersje. Poseł Kmita proponuje, aby podobnie jak fotoradary, kamery na skrzyżowaniach miały specjalne oznakowanie, które ostrzega kierowców przed potencjalnym mandatem. Tu również wydaje mi się, że oznakowanie jest zbędne. Każde skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną wymaga zachowania szczególnej ostrożności, niezależnie od obecności kamer. Przypominanie kierowcom, że mogą dostać mandat za przejazd na czerwonym? Wszyscy to wiedzą. Jeśli chcemy naprawdę poprawić bezpieczeństwo, to skupmy się na egzekwowaniu przepisów, a nie na informowaniu kierowców, kiedy mogą je złamać.

Odcinkowy pomiar prędkości z przypomnieniem ograniczenia

Na tym samym posiedzeniu pojawił się jednak również pomysł, który wydaje się w pełni uzasadniony. Poseł Przemysław Witek z Koalicji Obywatelskiej zaproponował dodanie informacji o obowiązującym ograniczeniu prędkości na znakach rozpoczynających odcinkowy pomiar prędkości.

To akurat dobry pomysł. W sytuacji, gdzie ograniczenia prędkości zmieniają się kaskadowo i nie zawsze są logiczne, przypomnienie kierowcom obowiązującej prędkości przed odcinkiem pomiarowym może znacząco zmniejszyć ryzyko przekroczenia prędkości. To działanie, które nie generuje aż tak dodatkowych kosztów, a jedynie pomaga użytkownikom dróg unikać niepotrzebnych mandatów.

Obserwując propozycje zmian, widać, że niektóre z nich mogą wpłynąć pozytywnie na bezpieczeństwo, podczas gdy inne wydają się kompletnie oderwane od rzeczywistości. W mojej ocenie, zamiast wprowadzać kontrowersyjne zmiany, które niosą za sobą wysokie koszty i niewielkie korzyści, warto skupić się na edukacji kierowców oraz na egzekwowaniu już istniejących przepisów. W końcu, bezpieczeństwo na drogach zależy głównie od nas samych – od naszej odpowiedzialności i umiejętności przewidywania sytuacji na drodze.