Komety naprawdę chodzą własnymi ścieżkami. Tsuchinshan-ATLAS zaskoczyła astronomów

Komety są zdecydowanie najbardziej nieprzewidywalnymi obiektami Układu Słonecznego. Większość z nich przybywa w okolice Słońca całkowicie bez zapowiedzi. Z uwagi na to, że nie wiemy, z czego dana kometa jest zbudowana, ciężko jest ustalić, jak zniesie przelot w pobliżu gorącej gwiazdy. Bardzo często komety rozpadają się po zbliżeniu do Słońca i w ten sposób kończą swoje życie. Czasami jednak dzieje się inaczej.
Woda w Pasie Planetoid
Woda w Pasie Planetoid

Za każdym razem kiedy obserwatorzy nocnego nieba dostrzegą nową kometę na niebie, natychmiast biorą się za ustalanie trajektorii jej lotu i prognozowanie jej rozmiarów i właściwości chemicznych. Na podstawie tych danych starają się ustalić, jak bardzo kometa zbliży się do Słońca i czy istnieje szansa, że będzie na tyle jasna, aby była widoczna gołym okiem na nocnym niebie.

Co kilka, kilkanaście miesięcy pojawiają się zatem informacje o tym, że naukowcom udało się zidentyfikować kometę, która za jakiś czas, po przejściu w pobliżu Słońca może ukazać się nam na nocnym niebie.

Problem jednak w tym, że ustalenie tego, jak kometa zareaguje na intensywne promieniowanie słoneczne wewnątrz naszego układu planetarnego, jest niezwykle trudne. Dlatego często jest tak, że kometa ulega dezintegracji w otoczeniu Słońca i nigdy już nie powraca do swojego lodowego matecznika.

Czytaj także: W naszym kierunku leci potężna kometa. Na jej powierzchni dużo się dzieje

W ubiegłym roku nadzieję obserwatorów nieba na nowo rozbudziła kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS). Wszystko bowiem wskazywało na to, że jej jasność będzie stopniowo rosła i już w październiku 2024 roku kometa będzie na tyle jasna, że będzie widoczna gołym okiem na nocnym niebie. Taka optymistyczna prognoza utrzymywała się aż do lipca br., kiedy to naukowcy dostrzegli nietypową aktywność na powierzchni komety. Taka aktywność wskazywała na coś niepokojącego. Naukowcy zaczęli podejrzewać, że kometa nie przetrwa do października i rozpadnie się podczas przelotu w pobliżu Słońca i już jej więcej nie zobaczymy. Nie było to jakieś szczególne zaskoczenie, bowiem takie rozpady komet w otoczeniu naszej Gwiazdy Dziennej obserwowane są stosunkowo często.

Kometa Tsuchinshan-ATLAS trwalsza niż się wydawało!

Mimo pesymistycznych wizji sprzed miesiąca teraz naukowcy raportują, iż kometa wciąż ma się dobrze i stopniowo staje się coraz jaśniejsza. Już teraz jej jasność jest oceniana na 7 magnitudo. Należy tutaj przypomnieć, że ludzki wzrok jest w stanie dostrzec obiekty (oczywiście przy ciemnym niebie i idealnej pogodzie) o jasności 6 magnitudo.

Wszystko zatem wskazuje na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Kometa nie wykazuje żadnych oznak rozpadu jądra i wciąż ciągnie się za nią wyraźny ogon jonowy.

Czytaj także: Kometa zmierzająca w kierunku Ziemi zmieniła właśnie kolor. Pojawiła się także zagadkowa plama

Co zatem zobaczymy? Tego nie sposób ustalić. Optymistyczne prognozy wskazują nawet na to, że kometa może stać się jaśniejsza od Jowisza na nocnym niebie, a to już jest bardzo wysoka jasność. Obserwacje prowadzone w ciągu najbliższych kilku tygodni pozwolą jednak doprecyzować te szacunki i wszystko jeszcze może ulec zmianie.

Tak czy inaczej, kometa Tsuchinshan-ATLAS przeleci w pobliżu Słońca 27 września. Znajdzie się wtedy zaledwie 58,6 miliona kilometrów od naszej gwiazdy. Będzie musiała się tam zmierzyć z naprawdę intensywnym strumieniem promieniowania słonecznego. Jeżeli jednak kometa przetrwa ten przelot, to zacznie oddalać się od Słońca i zbliżać do Ziemi. W optymistycznym scenariuszu od 9 października powinna być widoczna o zachodzie Słońca. Trzy dni później kometa przeleci w odległości niecałych 71 mln km od Ziemi. Wtedy też mogłaby osiągnąć naprawdę wysoką jasność na nocnym niebie, ciągnąc za sobą wyraźny i długi ogon. Jeżeli faktycznie tak będzie, warto poświęcić się i wyjść na dwór (albo na pole), aby ją zobaczyć, bo widok takiej komety zapada w pamięć na całe dekady.