12P to kometa, o której piszemy już od jakiegoś czasu ze względu na jej nietypową aktywność. Mamy tutaj bowiem do czynienia z kometą, w której sercu znajduje się 17-kilometrowej średnicy jądro składające się z lodu, gazu i pyłu, otoczone przez lodową skorupę. Jak w każdej komecie, jądro to otoczone jest komą, obłokiem drobin lodowych, które podczas zbliżania się komety do Słońca zostały wyrwane z powierzchni jądra lub też zostały w erupcji kriowulkanicznej uwolnione z jego wnętrza. To zresztą właśnie ta aktywność tak przyciąga uwagę zarówno naukowców, jak i miłośników astrofotografii, którzy chcą wykorzystać obecny przelot do przyjrzenia się tej nietypowej komecie.
Kometa 12P zbliżając się do Słońca, z każdym dniem otrzymuje od niego coraz więcej promieniowania słonecznego. Owo promieniowanie powoduje powstawanie pęknięć i szczelin w lodowej skorupie jądra. Takie pęknięcie jest okazją do wyrzucenia z wnętrza komety sprężonego gazu w przestrzeń kosmiczną. Każda taka erupcja kriomagmy niemal natychmiast zwiększa objętość komy otaczającej jądro kometarne, a tym samym także całkowitą jasność obiektu. Od czasu do czasu nieregularności samego jądra kometarnego prowadzą do powstania nietypowych erupcji. W 2023 roku na powierzchni komety powstały dwie szczeliny lub też jedna przedzielona „lodowym mostkiem”. W efekcie uwolniony spod powierzchni komety gaz rozdzielił się na dwa strumienie, powodując powstanie swoistych rogów. Dla jednych kometa wyglądała, jakby miała rogi, dla innych z kolei przypominała statek kosmiczny z serii Star Trek. Jednych i drugich jednak przyciągnęła przed teleskopy.
Czytaj także: Gigantyczna kometa zmierza w kierunku Ziemi. Co tam się wydarzyło?
Od tego czasu kometa wciąż zbliża się do Słońca, a aktywność w jej otoczeniu tylko rośnie, jej ogon się wydłuża, a każdy kolejny tydzień obserwacji przynosi coraz ciekawsze zdjęcia.
Na początku marca na jednym ze zdjęć opublikowanych przez astrofotografa Jana Erika Vallestada, zarejestrowana została intrygująca spirala, której centrum znajduje się w miejscu, w którym powinno znajdować się jądro komety. Na pierwszy rzut oka można nawet powiedzieć, że owa nietypowa struktura przypomina schematyczną galaktykę spiralną. Fakt, że także innym astrofotografom udało się sfotografować tę strukturę, potwierdza, że nie jest to jedynie artefakt wynikający z obróbki zdjęcia.
Portal Spaceweather.com wskazuje, że najprawdopodobniej w tym przypadku mamy do czynienia z niewielkimi gejzerami na powierzchni jądra komety. Strumienie lodowej materii uwalnianej z wnętrza komety stopniowo wydostają się na zewnątrz w przestrzeń międzyplanetarną, natomiast fakt obracania się jądra komety wokół własnej osi prowadzi do ich splątania w widoczną na zdjęciu spiralę.
Jeżeli jednak myślicie, że to wszystko, na co stać kometę 12P/Pons-Brooks, to możecie się mylić. Kometa wciąż zbliża się do Słońca z prędkością ponad 60 000 km/h, a więc z każdym dniem coraz bardziej odczuwa jego bliskość. Tak pozostanie aż do 24 kwietnia, kiedy to kometa przeleci przez peryhelium swojej orbity i rozpocznie długą wędrówkę do jej aphelium. Oddalając się od Słońca, kometa zbliży się także do Ziemi, stając się nawet na chwilę widoczną gołym okiem z powierzchni naszej planety. Warto poszukać jej wtedy na niebie. Jakby nie patrzeć następna okazja na oglądanie tego kosmicznego podróżnika nadarzy się dopiero za siedemdziesiąt lat.