Kodeks Atlantycki, pierwotnie znany jako Codex Atlanticus, stanowił obiekt zainteresowania naukowców z politechniki w Mediolanie, którzy przeprowadzili ekspertyzy w tej sprawie. Wyniki tych badań zostały zaprezentowane na łamach Scientific Reports.
Czytaj też: Serce wilka, głos szakala. O cesarzu, który zmienił Chiny w więzienie
Wysiłkami naukowców kierowała Lucia Toniolo. To właśnie ona i jej współpracownicy, wykorzystali szereg technik badawczych do zrozumienia, skąd wzięły się czarne plamy zaobserwowane w obrębie tzw. passe-partout. Takim mianem określa się kartonowe ramki używane do oprawiania różnego rodzaju dzieł.
Już wcześniej udało się wykluczyć możliwość, w myśl której plamy powstały w związku z degradacją mikrobiologiczną. Dzięki hiperspektralnemu obrazowaniu fotoluminescencyjnemu, obrazowaniu fluorescencyjnemu i obrazowaniu mikro-ATR-IR udało się dokonać detekcji kleju winylowego oraz skrobiowego.
Co ciekawe, Kodeks Atlantycki trafił do Veneranda Biblioteca Ambrosiana w 1637 roku. Dzięki wysiłkom specjalistów z Laboratorio del Libro Antico doszło do jego odnowienia i zabezpieczenia. Ostatecznie powstało 12 tomów składających się ze 1119 folio. Każde ze wspomnianych obramowań obejmowało oryginalne notatki autorstwa Leonarda da Vinci, dlatego przeprowadzone badania stanowiły okazję do ich jeszcze lepszego poznania.
Kodeks Atlantycki obejmuje notatki sporządzone przez Leonarda da Vinci pod koniec XV wieku
I choć od 1997 roku Kodeks przechowywano w teoretycznie odpowiednich warunkach, to dziewięć lat później odnaleziono na nim czarne plamy. Takowe pojawiły się na co najmniej 210 stronach, co wywołało duże zaniepokojenie wśród kuratorów muzealnych i naukowców. W 2009 roku podjęto się nawet rozklejenia tomów.
W toku ostatnich wysiłków podjęto decyzję o usunięciu i wymianie obramowania folio 843. W czasie analiz członkowie zespołu natrafili na okrągłe nieorganiczne nanocząstki o średnicy 100-200 nanometrów, które składały się z rtęci i siarki. Te nagromadziły się w obrębie zagłębień powstałych pomiędzy włóknami celulozy. Korzystając z analizy synchrotronowej naukowcy doszli do wniosku, iż był to siarczek rtęci w nietypowej formie.
Czytaj też: Zagadka Wysp Flannana. Co się stało z zaginionymi latarnikami?
Jak przypuszczają badacze, obecność rtęci może stanowić pokłosie stosowania soli w mieszaninie kleju stosowanej w technikach konserwatorskich. Takowa mogła być stosowana w celu zabezpieczenia notatek Leonarda da Vinci. Jeśli zaś chodzi o siarkę, to jej obecność może wynikać z zanieczyszczenia powietrza bądź występowania dodatków stosowanych do produkcji kleju, które doprowadziły do reakcji z solami rtęci i powstania siarczku rtęci.