W 2014 roku czasopismo Scientific American opublikowało wyniki badań na podstawie danych amerykańskiego Biura statystyk systemu sprawiedliwości (BJS) oraz Centr kontroli i zapobiegania chorobom (CDC). Wyłania się z nich pewien problem, o którym mówi się rzadko – gdy mężczyzna podlega przemocy seksualnej stosowanej przez kobietę. Wyniki okazały się dość zaskakujące: rocznie ta sama liczba kobiet i mężczyzn skarżyła się na wymuszony kontakt seksualny, z czego mężczyźni głównie wymieniali kobiety jako stronę nadużywającą. W ciągu całego życia 79% mężczyzn, którzy “zostali zmuszeni do penetracji kogoś innego” (według większości badaczy jest to uznawane za formę gwałtu). Tu także jako sprawcę wymieniano w większości przypadków kobiety.
Autorzy tekstu zajrzeli do czterech lat zestawień Narodowego Badania Ofiar Przestępstw (NCVS). Dane stamtąd wskazywały, że 35% mężczyzn, którzy doświadczyli przemocy seksualnej lub gwałtu zgłosili przynajmniej jedną kobietę-sprawczynię. Wśród tych, którzy zostali zgwałceni lub zaatakowani przez kobietę 58% ofiar męskich i 41% kobiecych było ofiarami przemocy: bite, zranione, przewrócone.
Tragedie za kratami
Dziennikarze z Scientific American siłą rzeczy koncentrowali się na wynikach badań dla swojej części świata, zajrzeli także to statystyk więziennych, bez których nie da się zbudować kompletnego obrazu przemocy seksualnej. Okazało się, że największym zagrożeniem dla kobiet za kratami nie są ich męscy strażnicy, a inne osadzone. Każdego roku w amerykańskich więzieniach dochodzi prawie do miliona przestępstw seksualnych. Okazało się także, że jest więcej przypadków przemocy seksualnej między więźniarkami niż odpowiednio między więźniami w zakładach karnych dla mężczyzn. W przypadku placówek dla nieletnich aż 9 na 10 spośród wychowanków zgłaszających wykorzystanie seksualne było ofiarami kobiet.
Dziennikarze Scientific American zaznaczają, że ich obserwacje nie mogą i nie powinny być wykorzystywane do dyskryminacji kobiet, umniejszania ruchom na rzecz ich praw i równouprawnienia. W żaden sposób nie deprecjonuje to problemu przemocy wobec kobiet, zwraca jednak uwagę na drugą, często przemilczaną stronę.
Stereotyp, który rani wszystkich – także kobiety
Dodają, że jednostronne patrzenie na przemoc seksualną jak tylko domenę mężczyzn przeciw kobietom paradoksalnie je same ustawia w złym świetle – jako wieczne ofiary i ucieleśnienia krzywdzących stereotypów. Z drugiej strony taki stereotyp zamyka drogę pokrzywdzonym mężczyznom do szukania pomocy. Stereotypowa rola mężczyzny jako macho zdolnego do gwałtu i przemocy zakłada, że ten kto sam stał się ofiarą przestał być mężczyzną, jest czymś gorszym i nie zasługuje na szacunek, dlatego tym bardziej nie będzie chciał się ujawniać, będzie bał się szukać sprawiedliwości czy prosić o pomoc.
Zbyt mało uwagi poświęca się także kobietom, które są ofiarami innych kobiet. Nie jest to tylko sprawa zamknięta do rzeczywistości zakładów zamkniętych. Kolejny problem to traktowanie innych niż hetero orientacji seksualnych. W więzieniach amerykańskich gwałty na osobach homoseksualnych zdarzały się 2-3 razy częściej. Do tego dochodzi jeszcze czynnik rasowy i pochodzenia społecznego, którego też nie należy przeceniać – biali w więzieniach stanowią mniejszość.
Żeby w pełni móc zrozumieć skomplikowanie zagadnienia przemocy seksualnej potrzeba rozważyć bardzo wiele czynników. To trudna, a wręcz benedyktyńska praca, powinna jednak zostać jak najszybciej wykonana. Szeroka dyskusja jaką zawdzięczamy akcji #MeToo już pomogła wielu osobom i przełamała wiele barier. Nie można przecenić jej roli w walce z przemocą seksualną. Teraz nadszedł czas na głębszą i dokładniejszą analizę i pracę tak, by nie skończyć z kolejnym stereotypem, który odbije nam się czkawką w przyszłości.
Źrodło: Scientific American